Ostatni dzień życia

Rzecz dzieje się w niedalekiej przyszłości, w zasadzie niczym nieróżniącej się od naszej rzeczywistości. Poza jednym szczegółem. Jeden na tysiąc Japończyków umiera pomiędzy 18 a 24 rokiem życia na skutek eksplozji mikroskopijnej kapsułki umieszczonej w jego ciele. Ten okrutny eksperyment społeczny wprowadzony na mocy "Dekretu o nieustannym rozwoju kraju" ma za zadanie przypomnieć obywatelom jak cenne jest ich życie. Spada dzięki niemu liczba samobójstw i przestępczość. Rośnie zadowolenie z życia i przyrost naturalny. Nie zapomniano nawet o tych, którzy zostają wylosowani do śmierci. O czekającym ich losie dowiadują się 24 godziny wcześniej, otrzymują ikigami - zawiadomienie o śmierci, by godnie przeżyć ostatni dzień.

Ostatni dzień życia
Źródło zdjęć: © komiks.wp.pl

23.08.2010 | aktual.: 29.10.2013 16:28

Choć głównym bohaterem "Ikigami" jest Fujimoto - roznosiciel powiadomień o śmierci - to najważniejsze są osoby, które odwiedza. Motoro Mase swój pomysł na serię wykorzystuje jako wymówkę, by zarysować przejmujące miniatury o ludziach skazanych na śmierć. Na szczęście, bo socjologiczna fantastyka naukowa zajmująca się opisywaniem wyimaginowanych systemów społecznych niemiłosiernie się ostatnio zestarzała. Komiks Mase najsłabszy jest zresztą właśnie w tych momentach, w których skupia się na dziwacznym (a w zamyśle genialnym) pomyśle założycielskim. Fragmenty, w których tłumaczone są mechanizmy rządzące społeczeństwem przyszłości są nudne i przegadane, a zniecierpliwiony czytelnik zadaje sobie pytanie, kiedy w końcu zacznie się coś dziać.

Gdy dochodzi co do czego Mase radzi sobie o wiele lepiej. Przedstawione w pierwszym tomie dwie historie ludzi otrzymujących "ikigami" są wciągające. Świetne wrażenie robi zwłaszcza pierwsza z nich, "Limity zemsty", o chłopaku gnębionym w liceum, w której sprytnie zignorowane zostały fabularne schematy. Mase nie przedstawia prostej opowieści o pojednaniu i wybaczeniu. Nie proponuje też banałów o godzeniu się z życiem. Bohater, którego kreuje jest wściekły i zrozpaczony i daje temu wyraz. Druga opowieść, "Zapomniana piosenka" jest gorsza, nieco banalna, sięgająca po nieczyste, niskie zagrania. Opowieść o dwóch grających na ulicy przyjaciołach, rozdzielonych przez producenta muzycznego byłaby dużo lepsza, gdyby nie fatalne zakończenie - prostackie, wulgarne i kiczowate. Na szczęście nim ono następuje Mase zdąży już na tyle zainteresować czytelnika swoim komiksem, by jakoś to przełknął.

"Ikigami" to dobrze zapowiadająca się seria obyczajowa sięgająca po chwyty znane z science fiction. Mase ma talent do tworzenia intrygujących bohaterów i ich historii. Jeżeli kolejne tomy mniej będą skupiały się na wywodach tłumaczących działanie społeczeństwa przyszłości, a Mase powstrzyma się od wykorzystywania kiczu, to może to być jedna z ciekawszych serii wydawanych przez Hanami.

Źródło artykułu:WP Kobieta
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)