Britney Spears oskarżyła rodziców o swoje problemy psychiczne. Specjalista zabrał głos

Britney Spears już jako nastolatka, jeszcze w latach 90. zaczęła nieświadomie grać w potworną grę. Dziś widać tego skutki - mówi specjalista od tamtej epoki.

Co dzieje się z Britney Spears?
Co dzieje się z Britney Spears?
Źródło zdjęć: © Instagram
Przemek Gulda

W ostatnich dniach na pierwsze strony plotkarskich mediów wróciło nazwisko Britney Spears. I znowu nie chodzi o nowe piosenki czy trasę koncertową, ale o zaskakujące zachowania i problemy psychiczne. Kilka dni temu artystka opublikowała na Instagramie mocny post, w którym oskarżyła rodziców o swoje problemy psychiczne, zaraz potem skasowała swój profil w serwisie.

Sprawę skomentował w amerykańskich mediach "hollywoodzki psycholog gwiazd" Charles Sophy. Nie owijał w bawełnę: stwierdził, że artystka jest groźna dla siebie i dla otoczenia i dla własnego dobra powinna zostać ponownie poddana kurateli. Ta opinia wywołała lawinę komentarzy.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Wirtualna Polska postanowiła zapytać o artystkę i jej dzisiejszą sytuację jednego z największych rodzimych specjalistów od popkultury z lat 90., czyli czasów, kiedy gwiazda Britney Spears jaśniała najbardziej, Mateusza Witkowskiego, współautora podcastu "Podcastex".

Przemek Gulda, dziennikarz Wirtualnej Polski: - Co myślisz o ostatnich doniesieniach z obozu Britney Spears? Tych sugestiach, że jej stan psychiczny się pogarsza? Tych opiniach psychologów w mediach?

Mateusz Witkowski, dziennikarz, współtwórca podcastu Podcastex: - Nie jestem lekarzem, myślę więc, że to równie prawdopodobne, jak i nieprawdopodobne – zwykle opinie na temat stanu psychicznego Spears są publikowane przez portale w rodzaju TMZ, a diagnozy medyczne przypisuje się anonimowym "źródłom", "informatorom". Gdybym trafił na raport przygotowany przez psychiatr(k)ę czy terapeut(k)ę prowadzącego Britney, mógłbym potraktować to wiążąco.

W jakim stopniu to działania mediów, nie przestających "dłubać" wokół artystki i niesłabnące niezdrowe zainteresowanie Spears wpłynęły na jej dzisiejszy stan?

- Domyślam się, że w stopniu znacznym, trzeba jednak zdać sobie sprawę, że realizacja memicznego postulatu "Leave Britney Alone" – kiedyś traktowanego w kategoriach krindżu i histerii, dziś bardzo uzasadnionego – jest już po prostu niemożliwa. Nie bądźmy naiwni: media plotkarskie nie podpiszą nagle paktu o nieagresji wobec Spears, aby uszanować jej dobrostan. Ponadto, jak sam wspomniałeś: zainteresowanie jest "niesłabnące", perypetie Britney wynikają - jak zakładam jako laik - z przebywania w świetle reflektorów od – uwaga – ponad trzydziestu lat. To część gry, której uczestniczką Spears stała się jeszcze w "najntisach", nie mając jeszcze pojęcia na temat wpisanych w nią potworności.

Dlaczego spośród gwiazd z lat 90. to właśnie na Spears wciąż tak bardzo skupia się uwaga fanów, fanek i mediów? Co było w niej tak specjalnego, co odróżniało ją od innych gwiazd z tamtych czasów i tamtych sfer?

- Jeśli weźmiemy pod uwagę początek jej kariery muzycznej: Britney doskonale realizowała model ukuty przez macherów rynku fonograficznego – tak, "macherów", nie "macherki". Pogrywanie jej nastoletnią seksualnością, podnoszenie kwestii "dziewictwa" w mediach, "lolitowate" sesje – wszystko to było częścią wykoncypowanej strategii. Nie da się przecież osiągnąć gigantycznego sukcesu, celując tylko w jedną grupę odbiorczą, dajmy na to: dziewcząt do lat 14. Dla nich Spears była przyjaciółką, starszą koleżanką, dla typów śliniących się na myśl o nieletnich w szkolnych mundurkach: spełnieniem marzeń.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Britney Spears - Toxic (Official HD Video)

- Britney doskonale łączyła rolę niewinnej nastolatki emanującej jednocześnie seksapilem - przyznam jednak, że nie czuję się komfortowo, mówiąc tak o 17-latce – tyle lat miała w momencie debiutu. Do tego dysponowała być może niespecjalnie "obszernym", ale interesującym pod względem barwy głosem, miewała też szczęście do kompozytorów: mam tu na myśli zarówno jej najwcześniejsze utwory, jak i wybitne popowe numery w rodzaju "Toxic".

Które z jej ekstrawaganckich zachowań z ostatnich lat zrobiło na tobie szczególne wrażenie, najbardziej cię zdziwiło czy poruszyło?

- Podejrzewam, że jak większości z nas, jako pierwsze przychodzą mi na myśl zdjęcia Spears z ogoloną głową, przeżywającej załamanie nerwowe. Ale jej niedawne instagramowe tańce z nożem również nie należą do najprzyjemniejszych obrazków.

Czy twoim zdaniem w jej przypadku możliwy był scenariusz, że staje się dojrzałą artystką, nagrywa kolejne płyty, tłumy przychodzą na jej koncerty, a uwagę mediów przyciągają nie skandale, ale jej twórczość? Czemu to się nie wydarzyło i w którym momencie zeszła z tej drogi?

- Nie jestem w stanie wyznaczyć tu punktu zwrotnego, to raczej zadanie dla skrupulatnych biografów Britney. Co do alternatywnego scenariusza natomiast: jest to czyste gdybanie – gdyby trafiła na nieco wrażliwszych współpracowników lub partnerów, gdyby rynek muzyczny był inny, gdyby więcej troski poświęcano jej zdrowiu psychicznemu itd.

- Jednak scenariusz, w którym wszystko idzie jak z płatka, wydaje mi się nierealny: możliwe było chyba jedynie łagodzenie lub bardziej skrzętne ukrywanie kryzysów, które nie jest w przypadku rynku muzycznego niczym nowym. Trafiłem niedawno na wywiad z Whitney Houston z "Vivy" z 2001 r. – wyśmiewa tam zarzuty dotyczące zażywania jakichkolwiek narkotyków, stanowczo dementuje też, że ma jakiekolwiek problemy ze swoim partnerem. Znamy natomiast finał tej historii i raport koronera.

Na co dzień zajmujesz się przeszłością, ale spróbuję cię nakłonić do zerknięcia w możliwą przyszłość: dokąd to wszystko prowadzi? Jakie mogą być kolejne rozdziały w opowieści o Spears? Jak może się ona skończyć?

- Żeby uniknąć czarnowidztwa, nie powiem "niestety skończy się tak, jak wiele podobnych popkulturowych historii, które znamy". Niezależnie od tego, jak skończy się cała historia, znajdziemy dzięki niej odpowiedź na to, czy rynek fonograficzny, media oraz samo audytorium wyciągnęły z analogicznych sytuacji jakiekolwiek wnioski. Oraz: odpowiedź na to, czy komentarze w rodzaju "mrugnij dwa razy, jeśli ktoś cię do tego zmusza" są tylko żartem używanym w sytuacjach, gdy dany influencer czy twórca robi w social mediach coś krindżowego, czy może wpisana w owe social media "bezpośredniość" kontaktu może mieć jakąś moc sprawczą i pozwalać na niesienie realnej pomocy.

W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" rozkładamy na czynniki pierwsze fenomen "Reniferka", przyglądamy się skandalom z drugiej odsłony "Konfliktu" i zachwycamy się zaskakującą fabułą "Sympatyka". Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej:

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (39)