Orłoś ostro u Wojewódzkiego o TVP. "Takiego przegięcia nie było nigdy"
Gośćmi ostatniego odcinka show Kuby Wojewódzkiego byli Maciej Orłoś i Tomasz Niecik. Po takim zestawieniu rozmówców można było się spodziewać, że program będzie wybuchowy. I rzeczywiście był, ale głównie ze względu na Orłosia i jego zdania na temat obecnej sytuacji w TVP.
15.03.2017 | aktual.: 15.03.2017 10:06
Wojewódzki we właściwym dla siebie stylu zaczął rozmowę od żartobliwych anegdotek z przeszłości Maciej Orłosia. Próbował go prowokować by opowiedział o tym, czy umiał się całować lub czy… rzeczywiście był striptizerem na wieczoreze panieńskim. Gdy okazało się, że Orłoś odpowiada ciętym komentarzem na wszystkie zaczepki, Wojewódzki skierował rozmowę na poważniejsze tory.
Nie mogło oczywiście zabraknąć wątku rozstania z TVP. Z uporczywego pytania Wojewódzkiego o to, czy Orłoś tęskni za „Teleexpressem” można było się spodziewać ckliwej lub żartobliwej odpowiedzi, ale mogliśmy całkiem gorzkie podsumowanie sytuacji w telewizji publicznej. - Jak długo prowadzisz ten program? 15 lat? A, ja prowadziłem swój ponad 25 lat. Wyobraź sobie, że nagle przestajesz go prowadzisz. Tęskniłbyś? – pytał retorycznie Orłoś. Jeśli zaś chodzi o powrót do TVP, stwierdził:
- Nie widzę takiej możliwości, bo przestałem wierzyć w tę instytucję - odparł Oroś. - Nie wierzę, żeby politycy kiedykolwiek przepracowali ten temat i żeby zabezpieczyli media publiczne, w tym telewizję publiczną, przed wpływami i naciskami polityków, czyli ich samych. Mówię o doświadczeniu wszystkich ekip po 89 roku, ta sprawa nigdy nie została uregulowana, można mówić o finansowaniu, ale nie wierzę w to, więc nie widzę takiej sytuacji, że ktoś nie przekonuje, panie Maćku pan przyjdzie, wszystko będzie w porządku. Jakbym zobaczył, że jest nowa ustawa, w której prezes telewizji publicznej ma zagwarantowany okres, kiedy nikt nie może usunąć go ze stanowiska, że będą tam gwarancje, że nie będzie telefonów, nacisków, partyjniactwa - ok.
Dziennikarz dobitnie pokazał, że nie ma złudzeń, co do obecnej sytuacji w TVP, choć podkreśla, że "partyjniactwo" dotyczyło także poprzednich ekip. - Ono było zawsze, choć w ostatnim czasie ta sytuacja jest wyjątkowa. Tak nigdy nie było, takiego przegięcia w jedną stronę. Czasami, jak widzę, co się tam dzieje, to po prostu nie wierzę - mówił.
Niecik z kolei, trudno się oprzeć wrażeniu, nieco w cieniu, opowiadał o udziale w "Agencie". - Ja jestem normalnym, prostym kolesiem, Odecie, Alanowi nie podobało się, że nagrywam disco polo. Oni disco polo nienawidzą i mówili mi to wprost i powiedzieli: jesteś nikim, a potem przychodzą jak bracia, tacy dwulicowi. Najpierw cię klepią po plecach, a potem obgadują *- mówił. Co ciekawe, emisja odcinka show zbiegła się z odcinkiem "Agenta", w którym odpadł Niecik. Jego wypowiedź o programie więc nabrała nowego znaczenia. - *Powiem szczerze, że oglądałem tylko jeden odcinek, bo nie lubię siebie oglądać. Wolę to sobie obejrzeć po dłuższym okresie, niż od razu. Cieszę się, że byłem tam. To jest coś pięknego, że taka szansa spotkała mnie w życiu. Tam jest 3/4 osób, które lubię i z którymi mam kontakt do dzisiaj. Tylko kilka osób dyskryminowało mnie na samym początku, że Niecik jest najgorszy, bo tworzy disco polo, on jest śmieciem... sorry, jakbyś ty, Kubuś, takie obelgi usłyszał, to podejrzewam, że wziąłbyś butelkę i też strzelił - przyznał szczerze Niecik. Oglądaliście?