Operacje plastyczne to największy błąd Courtney Cox. Dziś gwiazda nie wstydzi się swoich zmarszczek
GALERIA
Courtney Cox grając w "Przyjaciołach", była obiektem westchnień niejednego fana serialu. Aktorka chcąc zachować swoje piękno, z biegiem czasu robiła coraz więcej operacji plastycznych, których dziś żałuje. Stopniowo zaczęła wracać do naturalnego wyglądu i ma w związku z tym śmiałe plany, o czym powiedziała w ostatnim wywiadzie.
- Marzę, żeby mieć teraz dziecko. Wiem, że to szaleństwo, ale bardzo bym chciała – mówiła 53-letnia aktorka w wywiadzie dla magazynu "New Beauty". – Mogłabym na przykład nosić czyjeś zapłodnione jajeczko. Mogę być jedną ze starszych osób, które o tym marzą, ale bardzo chciałabym to zrobić z Johnnym – dodała w wywiadzie. Aktorka ma już jedną córkę, 13-letnią Coco z byłym mężem, Davidem Arquette. I jak się okazuje, to mąż sprawił, że zmieniła myślenie o sobie.
Żałuje poprawiania urody
Aktorka wspomniała w wywiadzie także o tym, że starzenie się w blasku jupiterów nie jest łatwe. W pogoni za idealnym wyglądem robiła kolejne operacje plastyczne, aż w końcu przestała w lustrze rozpoznawać samą siebie. Najbardziej zmieniała się jej twarz - stawała się coraz gładsza i bardziej nieruchoma. - Próbowałam oszukać naturę, ale nie da się. Zrobiłam ze sobą rzeczy, których żałuję. Na szczęście były to też zabiegi odwracalne- mówiła w wywiadach. Dziś zaakceptowała swoje ciało i stawia na naturalność. Jej przywiązanie do operacji plastycznych, jak mówiła, nie było jednak tylko zwykłym kaprysem.
Bała się starzenia
- Myślę, że starzenie się w ogóle jest trudne. Czuję się, jakbym miała 34 lata, więc myśl, że mam więcej, nie jest dla mnie naturalna. Nie rozumiem tego, ale czuję się teraz lepiej niż przez całe moje życie dotąd, bardziej dbam o siebie – mówiła gwiazda „Przyjaciół” w wywiadzie. – Ale Hollywood, cały ten biznes, wcale mi tego nie ułatwia. Dorastałam w przekonaniu, że wygląd jest najważniejszą rzeczą. To smutne, bo takie myślenie wpędziło mnie w kłopoty. Starałam się trzymać, a w rzeczywistości było tylko gorzej. Cóż, tak to się kończy, kiedy lekarz powie ci "wyglądasz świetnie, ale zastrzyk tu czy wypełnienie tam mogłoby ci pomóc". Wiesz, że coś jest nie tak dopiero w momencie, gdy uświadamiasz sobie, że to wszystko nie wygląda dobrze, a na zdjęciach jeszcze gorzej niż w rzeczywistości. – dodała.
Mąż pomógł jej się zmienić
Dużym wsparciem w jej przemianie okazał się mąż. Wcześniej starała się poprawiać urodę by podobać młodszemu ukochanemu, ale w końcu wie, że wygląd dla 40-letniego McDaida nie jest najważniejszy.
- Jest ode mnie młodszy. Kiedyś martwiłam się różnicą wieku i moim wyglądem. Dla innego pewnie byłby to problem, ale ani dla niego ani jego rodziny to nie ma znaczenia. Nawet nie przywiązuje wagi do zewnętrznego piękna. Oczywiście, docenia urodę, ale to nie jest dla niego najważniejsza wartość - mówiła aktorka.
Dziś stawia na naturalność
Ostatecznie Cox usunęła z ciała wszystkie wypełniacze. – Teraz jestem tak naturalna, jak to tylko możliwe. Czuje się lepiej, podoba mi się to, jak wyglądam. Mam nadzieję, że teraz wyglądam bardziej jak osoba, którą kiedyś byłam. Z czasem wszystko się zmienia. Kiedyś starałam się temu zapobiec, ale teraz akceptuję zmarszczki, które powstają od śmiechu – podsumowała aktorka.