ONUKA: Kłaniam się nisko Polsce i Polakom. Jesteście wspaniali
Onuka to ukraiński zespół elektro-folkowy, który w muzyce wykorzystuje narodowe motywy i instrumenty ludowe. Pojawienie się zespołu w 2013 roku było prawdziwym przełomem w muzyce ukraińskiej i symbolem zmian zachodzących w społeczeństwie i kulturze. Dziś zespół jest popularny i znany na całym świecie. Można go uznać za jednego z ambasadorów współczesnej muzyki ukraińskiej na świecie.
Redaktor VPolshchi, Marian Savchyshyn o wojnie, planach na przyszłość, wsparciu uchodźców i jej ulubionym miejscu w Polsce porozmawiał z Natalią Żyżczenko, frontmanką Onuki.
Marian Savchyshyn: Jak minął Ci poranek i dzień 24 lutego?
Natalia Żyżczenko: Byliśmy u siebie w domu, niedaleko Kijowa. Wszyscy nas ostrzegali, wszystkie wiadomości były pełne pogróżek i alarmujących doniesień, ale do ostatniego momentu wierzyliśmy, że wojna nie wybuchnie. Kiedy usłyszałem eksplozje, najpierw sprawdziłam, czy to nie grzmot. Potem pomyślałam, że może to fajerwerki. Dopiero po chwili zrozumiałam, że się zaczęło…
Wszystko stało się zupełnie jasne, gdy mój mąż i partner w zespole, Jewhen, zobaczył z balkonu wybuchy. To niesamowite, jak bardzo byliśmy naiwni. Wielu ludzi, którzy mają doskonale rozwiniętą intuicję, nie mogło w to uwierzyć.
Co czujesz, gdy dowiadujesz się o okropnościach, o których donoszą z miejsc działań wojennych?
Największy cios w psychikę otrzymaliśmy po ujawnieniu masakry w Buczy. Myślę, że cały kraj załamał się emocjonalnie na kilka tygodni. Dosłownie wyczułam to u wszystkich moich znajomych. Nie dało rady tego zaakceptować, nie można było w to uwierzyć, wszystko się w ludziach gotowało. Z biegiem czasu zdaliśmy sobie jednak sprawę, że przystosujemy się do tych okrucieństw, do tych wiadomości. I pozwolimy im przejść przez siebie, tak że nie wywołają już takiej reakcji, jak za pierwszym razem.
Myślę, że w pewnym momencie mój własny pojemnik złych wiadomości się przepełnił i ja już nawet nie nienawidzę, bo nie ma słowa, żeby opisać to, co czuję. Napływające złe wieści po prostu wchodzą teraz jako informacja, a nie jako emocja. Jednak gdy tylko się ten pojemnik opróżnia, pojawiają się nowe okrucieństwa i wracam do takiego samego stanu.
Porównując jednak wydarzenia z 24 lutego i 10 października - prawie identyczny zmasowany atak rakietowy w Kijowie - widać, jak różnie już reagujemy, jak jesteśmy przyzwyczajeni do tego horroru. Jak mądrzy i doświadczeni jesteśmy w tym, co się dzieje. Broń Boże, by ktoś miał takie doświadczenie jak my.
Czujesz wsparcie bliskich? Kto najbardziej Cię wspiera?
Czuję się jakbym to ja była głową rodziny już od dawna. I że wsparcie rodziny spoczywa na mnie, że jestem osobą, która wyznacza wektor naszego nastroju, kierunek naszych działań. Ale wszyscy – w Kijowie i Czernichowie, wiemy, co mamy robić.
Moi rodzice są emocjonalnie wyczerpani wojną. Nie mogą zrozumieć, dlaczego tak bardzo można nienawidzić ludzi. Na pewno nigdy wcześniej się tak nie czuli. Ale trzymamy się, gdy nie ma światła, trzymamy się, gdy nie ma wody, trzymamy się, gdy jest niepokój, trzymamy się, bo trzyma się cała Ukraina, a my jesteśmy Ukrainą.
Jak twój syn reaguje na wojnę?
Mój syn ma dwa lata i jest ze mną w domu, nigdzie się nie przeprowadzaliśmy. Na początku wyjechaliśmy z nim na dwa tygodnie, co było moim błędem, bo uległam panice moich przyjaciół. Ewakuowaliśmy się na zachód Ukrainy, ale zaraz potem wróciliśmy, bo zdaliśmy sobie sprawę, że nasze miejsce jest w Kijowie, w naszym domu. Tutaj gramy koncerty na żywo, zbieramy pieniądze na zakup amunicji dla żołnierzy ukraińskich, robimy próby, planujemy naszą dalszą działalność.
I wydaje mi się, że to był bardzo słuszny krok, zostać na swoim. Syn potrzebuje domu i to wielkie szczęście, że go ma. Mam nadzieję, że tak pozostanie. Jedynym miejscem, do którego często wyjeżdżamy, jest Czernihów. Syn jest jeszcze za mały, żeby zrozumieć cały kontekst wojny, ale ci, którzy są nawet o rok starsi, już prawie wszystko rozumieją.
Masz kontakt z bliskimi w Rosji? Czy próbowałaś im powiedzieć o tym, co dzieje się w Ukrainie?
Naprawdę spodziewałam się innej reakcji z ich strony w pierwszych dniach. Spodziewałam się, że będą się o nas martwić, a przynajmniej zapytają nas, jak się mamy albo jaka w ogóle jest sytuacja na miejscu. Ale to co usłyszałam, było wręcz nienormalne: "ostrzegaliśmy was, mówiliśmy, że się doigracie". Trudno w to było uwierzyć.
Próbowałam się jakoś emocjonalnie wypowiadać, pisać o tym horrorze, który się dzieje, a potem po prostu powiedziałam im, żeby już do mnie nigdy nie pisali. Każdy z nas doskonale rozumie, kto jest po stronie zła, a kto po stronie dobra. To jest koszmar, który nie mieści się w głowie.
Skąd czerpiesz inspiracje podczas wojny? Czy udało ci się stworzyć coś nowego?
Gromadziłam w głowie myśli, formy muzyczne, emocje, linie, a teraz razem z Jewhenem (Filatowem, współtwórcą Onuki – przyp. red.) zaczęliśmy to wszystko materializować. Wymyśliliśmy tę muzykę, a teraz zaczynamy ją nagrywać i gromadzić. Wcześniej trudno było podejść do procesu twórczego, właśnie takiego mechanicznego. Latem mieliśmy dużo tras koncertowych i charytatywnych, ciągle byliśmy na walizkach, a teraz mimo trudności wywołanych przez ataki rakietowe Rosji znajdujemy czas i możliwości na próby.
Nasze kreatywne płomienie nie gasną z powodu braku światła, ponieważ istnieje możliwość zasilenia się generatorem – w takich warunkach kompletujemy album. Zajmujemy się również filmowaniem. Jesteśmy w pełnym procesie twórczym, ale nie piszemy o wojnie w sensie dosłownym, bo od 2014 roku w naszej muzyce było już wiele na jej temat. Nowa płyta to pięć piosenek, konkretnych i pośrednich dedykacji, przeplatanych moimi teledyskami, moimi występami, moimi kwestiami.
Jak radzisz sobie ze stresem?
Od rozpoczęcia rosyjskiej inwazji na pełną skalę o dziwo czuje się ze sobą w miarę komfortowo. Może to zabrzmi dziwnie, ale wielu ludzi, na przykład Jewhen, musiało po 24 lutego przystosować się do nowego świata i nowej rzeczywistości. A ja odnoszę wrażenie, że świat w końcu dostosował się do mnie, do mojej psychiki, do mojego stanu wewnętrznego.
Te lęki, które mam cały czas, teraz mają powód istnienia. Nie czuję tego szalonego dysonansu z ludźmi i społeczeństwem. Rozmawiałam z kilkoma moimi znajomymi, którzy są leczeni z powodu epizodów depresyjnych i czują to samo. Nigdy nie czuli się tak potrzebni, jak teraz. Są to oczywiście ci ludzie, którzy całkowicie zainwestowali wszystkie swoje emocje, swoje doświadczenia w wolontariat, w kreatywność, w pomoc innym. Ja czuję to samo.
Styl, w jakim występujecie, przekonał do siebie nie tylko Ukraińców, ale i wielu Polaków. W Polsce Onuka jest jednym z najpopularniejszych ukraińskich zespołów. Jak myślisz, jaki jest sekret popularności?
Myślę, że sekretem jest muzyka i jej aranżacja, ale też historia. Trudno mi to rozłożyć na komponenty, ponieważ wszystko działa razem. Być może dlatego, że to wszystko pochodzi z serca, a nie wynika z obecnych trendów czy zainteresowania tym, co ukraińskie. Muzyka, obrazy, style i treść piosenek są drugorzędne, ponieważ wiele osób nie rozumie, o czym śpiewamy po ukraińsku, ale mimo to słuchają. Dla mnie to wielki znak i wielka wartość.
Jak oceniasz zmiany, które zachodzą obecnie w społeczeństwie ukraińskim, czy rzeczywiście staje się ono coraz bardziej spójne?
Tak, rzeczywiście, nie spodziewałam się powstania tak zgranego społeczeństwa, jakie jest dzisiaj. Dzieci i ludzie starsi, mężczyźni i kobiety, studenci i specjaliści, lekarze i nauczyciele, wojskowi, aktorzy i ludzie mediów – wszyscy teraz współpracują. Jest to tak patriotyczna, tak oddana i świadoma ekipa społeczna, że to dla niej już na zawsze chciałabym żyć, tworzyć i wychowywać dzieci. Marzyłam o tym, ale nigdy nie przypuszczałam, że to się ziści. To smutne i tragiczne, że dzieje się to w takim kontekście, ale może bez tak potężnego impulsu ta spójność nie mogłaby się wydarzyć?
Czy masz miejsce, w którym lubisz pracować?
Proces twórczy, o dziwo, najlepiej funkcjonuje podczas jazdy samochodem. Pewnie dlatego, że medytuję tam w szczególny sposób. Ogólnie bardzo lubię jeździć wszędzie. Stanie w korku, jazda autostradą, gdy jest ciemno, gdy jest to niewygodne, w deszczu, w śniegu, w piękny dzień pogodowy. To jest moja własna medytacja. Po prostu myślę, analizuję i bardzo często w tym momencie przychodzą mi do głowy twórcze myśli. Pewnie dlatego, że nic mnie nie rozprasza. Ani telefon, ani inne sprawy. Jest tylko droga, na którą oczywiście bardzo zwracam uwagę, i moje myśli.
Czego możemy oczekiwać od ONUKA w przyszłości?
Odbędą się występy w Warszawie i Berlinie, a potem, proszę się spodziewać nowego wideo z pewnym wyznaniem, które nakręciliśmy w obwodzie czernihowskim, a które dotyczy ludobójstwa narodu ukraińskiego. Nie będzie to typowy wideoklip. To raczej pewna twórcza refleksja nad tragicznymi wydarzeniami. Nie mieliśmy czasu go wydać z powodu wojny. Wspomnę jeszcze o albumie z muzyką napisaną wspólnie z Jewhenem, bardzo ciekawą i eksperymentalną. Wszystkie te rzeczy wypuścimy w najbliższej przyszłości.
Masz już spore doświadczenie w występach w Polsce, jakie masz wrażenie o tym kraju?
Wydaje się, że Polska pokazała się w tej wojnie jak nikt inny i jak nigdy dotąd. To zostanie na zawsze wpisane do historii. Do końca życia będziemy wdzięczni za schronienie, które zostało dane naszym ludziom. Wprawdzie popyt na ukraińską kulturę słabnie, bo świat jest zmęczony Ukrainą, ale mimo to w Polsce Ukraina jest postrzegana absolutnie przyjaźnie, cieszy się dużym zainteresowaniem i poparciem.
Razem z wszystkimi innymi ukraińskimi artystami, kłaniam się nisko Polsce i Polakom. Również wszystkim osobom, które chodzą na koncerty, osobom, które kupują bilety, z których środki są następnie przekazywane na cele charytatywne. Każdy Polak przybliża nas do zwycięstwa i dla takiej publiczności grać to jest zaszczyt i spełnione marzenie.
Czy masz może ulubione miejsca w Polsce?
Bardzo polubiłam Gdańsk i gdański teatr. Występowałem w wielu miejscach na całym świecie i widziałem wiele różnych miejsc, ale ten gdański teatr po prostu zwalił mnie z nóg. Ja i cały nasz zespół zakochaliśmy się w nim. Marzyłabym o takim w Kijowie czy Czernihowie, czy ogólnie w Ukrainie. Dla mnie jest to modelowy przykład tego, jak powinna wyglądać scena poświęcona sztuce współczesnej.
Czy jest coś, co szczególnie lubisz w Polsce?
Kiedy przyjeżdżam do Warszawy, zawsze mam wrażenie, że Warszawa jest w pewnym sensie idealnym Kijowem lub Kijowem moich marzeń. Pod wieloma względami są do siebie bardzo podobne. Również pod względem atmosfery Warszawa bardzo przypomina mi Kijów.
Wszystkie plusy tego miasta bardzo chciałabym odnaleźć w Kijowie. Myślę, że po wojnie na pewno tak się stanie i zobaczymy jak to powinno być, jak to się powinno rozwijać. To jest bardzo ważne dla Ukrainy. Polska bardzo przypomina mi Ukrainę moich marzeń, bo jest tu i historia, i nowoczesność. Chyba więcej mi do szczęścia nie potrzeba.
W Polsce jest obecnie najwięcej uchodźców z Ukrainy, czy planujecie ich jakoś wesprzeć?
Oczywiście. Oprócz koncertów, oprócz wpłat na różne fundusze, chciałbym zrobić coś ciepłego i emocjonalnego, bardziej symbolicznego, jak na przykład spotkanie, które można zorganizować w Ukraińskim Domu w Warszawie. Ludzie będą mogli się tam ze mną spotkać, opowiedzieć swoje historie, pogadać o tym, co przeżyli, o swoich miastach i doświadczeniach. Myślę, że podzielenie się tym będzie wiele znaczyć dla wszystkich, również dla mnie. A jeśli takim małym czynem uda mi się choć trochę poprawić czyjś stan emocjonalny, będę po prostu szczęśliwa.
A co chcesz powiedzieć Polakom?
Jestem dumna, że mamy takiego sąsiada i to wielkie szczęście, że go mamy. Sąsiad, o którym warto marzyć i który udowodnił, że jest najlepszym sąsiadem na świecie. Jestem szczerze wdzięczna wszystkim rodzinom i obywatelom, którzy wspierali ukraińskich uchodźców. Jesteście bezcenni i zostaniecie na zawsze naszymi bohaterami.
Wyobrażam sobie jak bardzo jesteście zmęczeni tą sytuacją, bo my też jesteśmy nią zmęczeni, ale dalej godnie nas wspieracie, a to po prostu dodaje skrzydeł i inspiruje. Podtrzymuje wiarę, że już niedługo wygramy w końcu z tym globalnym i totalnym złem. I to zwycięstwo będzie również zwycięstwem każdego Polaka i każdej Polki. Dziękuję Polsko! Jesteś wspaniała!