Omar Sangare lata temu opuścił Polskę. Dziś mówi dlaczego
Omar Sangare przed laty wyjechał do Stanów Zjednoczonych i tam szukał szczęścia, nie tylko zawodowego. Dziś jest wziętym twórcą teatralnym i tworzy szczęśliwą rodzinę. W najnowszym wywiadzie wyjawił, dlaczego zdecydował się opuścić ojczyznę i osiąść na stałe za oceanem.
Omar Sangare cieszył się w latach 90. niemałą popularnością i rozpędzoną karierą aktorską. Sympatię widzów przyniosły mu role w serialach "Miodowe lata" i "Złotopolscy", czy w filmach: "Tato" Ślesickiego, "Egoiści" Trelińskiego, "Gry uliczne" Krauzego, "Smacznego, telewizorku" Trzaski. Ponadto jako dyplomowany aktor po warszawskiej Akademii Teatralnej pracował w Teatrze Narodowym. Szybko stał się jednym z ciekawszych charakterystycznych aktorów i prezentował widzom spory talent komediowy. Ostatecznie jednak to nie z Polską związał swoją karierę. Postanowił spróbować sił za oceanem. I powiodło mu się.
Za swój autorski monodram "Recenzent naprawdę teatralny" otrzymał tytuł najlepszego aktora na Festiwalu Teatrów Niezależnych w Nowym Jorku. Sukces sprawił, że artystyczna kariera aktora nabrała rozpędu, a Sangare zdecydował się na dobre zakotwiczyć zawodowo za oceanem. Dziś jest tam cenionym twórcą teatralnym.
Ponadto od ponad 15 lat wykłada na Wydziale Sztuk Teatralnych prestiżowego Williams College w Massachusetts, którego obecnie jest dziekanem. Oprócz tego jest organizatorem festiwalu Dialogue ONE oraz festiwalu monodramu - United Solo Europe. Dalej udziela się jako aktor i reżyser, głównie na deskach niezależnych teatrów.
Mimo to nie zapomina o ojczyźnie. Z chęcią wraca do Polski i odwiedza znajome miejsca. - Odwiedzam ojczyznę z sentymentem do przyjaciół, znajomych miejsc, zapamiętanych czasów. Ale ostatnio nie tylko sentyment mnie przekonuje do odwiedzin, a to za sprawą mojego syna. Maximilian niedawno skończył swój pierwszy rok na tej ziemi i polska ziemia nie będzie mu obca. Spędziliśmy święta Bożego Narodzenia w Warszawie. Rozpakowaliśmy walizki, postawiliśmy choinkę i kolędowaliśmy z najbliższymi - wyjawił w ostatnim wywiadzie udzielonym "Super Expressowi".
Choć kraj nad Wisłą nadal jest mu bliski, dziś raczej głównie z powodu sentymentu. Całe życie aktora toczy się w Nowym Jorku. Po latach nie żałuje decyzji o przeprowadzce, choć wiązała się z dużym ryzykiem. Sangare nie miał żadnej gwarancji na to, że jego kariera w Stanach będzie owocna, a mimo to zdecydował się postawić wszystko na jedną kartę. Dziś przyznaje, że jego decyzja wynikała z zawodowych pobudek i ciekawości świata niż chociażby braku tolerancji. Aktor nie ma wątpliwości, że można ją znaleźć wszędzie, niezależnie od szerokości geograficznej.
- Kiedy trafiłem do Nowego Jorku ze swoim monodramem, nagroda dla Najlepszego Aktora na Festiwalu Teatrów Niezależnych przewróciła mój świat. Uwierzyłem w siebie na obcej ziemi. Wracałem do USA wielokrotnie, reżyserowałem, a po artykule profilowym w "The New York Times" uznałem, że i ta ziemia może być bliska, nie musi być obca – dodał.
Teraz Sangare wiedzie tam ustabilizowane życie, i nie kryje, że jest po prostu szczęśliwe. Kilka lat temu rozstał się z mężem, dziś Sangare jest w udanym związku z kobietą i wychowuje syna, który jest jego oczkiem w głowie. O tym, co u niego słychać, informuje od czasu do czasu w mediach społecznościowych. Jak widać, spełnił się jego "american dream".