Okrutne zwierzaczki
Trzy postacie wkraczają do lasu. Są w nim intruzami: dręczą je koszmary, płoszą ptaki, awanturują się. To tytułowi niedźwiedź, kot i królik, podróżujący w poszukiwaniu tajemniczego świętego grzyba. Każdy z nich marzy o czymś innym, ale wszystkich łączy jedno - trzymają się razem, bo to korzystne, a w odnalezieniu grzyba widzą tylko własny interes.
07.03.2013 | aktual.: 29.10.2013 17:19
Komiks Rostockich to intrygujące dzieło. Wyglądające niczym opowieść dla dzieci, ale skierowane wyłącznie do dorosłego czytelnika. Nie tylko dlatego, że jego przesłanie i symbolika mogą być niezrozumiałe dla młodzieży, ale także ze względu na sceny przemocy. Niedźwiedź, marzący o władzy, nie cofa się przed rękoczynami, a stająca na drodze trójki lisica zostanie brutalnie ukarana.
Album jest niemal niemy, jego fabułę i klimat budują niesamowite, malarskie kadry Marii Rostockiej. Utrzymane w posępnej stylistyce, przywodzącej na myśl malarstwo romantyczne, korespondują nieco z klasycznymi rysunkami Ernesta Sheparda - słynnego ilustratora "Kubusia Puchatka" Alana A. Milne. Rostocka odmalowuje dorosłą wersję Stumilowego Lasu. Wszystko jest tu niebezpieczne, natura przytłacza swoją potęgą, postaci wyglądają doroślej i groźniej, a przemoc obrazowana jest dosłownie. W tym świecie nawet pismo ikonograficzne, którym posługują się bohaterowie, przesiąknięte jest wulgaryzmami. To już nie radosne wykrzykniki i trupie czaszki, ale bardzo konkretne wyzwiska, zobrazowane tak, byśmy nie mieli wątpliwości, o co chodzi (jak chociażby w scenie, w której królik odgraża się lisicy).
Owszem, nie jest to pierwsza opowieść o ludzkiej małości, ostrzegająca przed tym, o czym śnimy, ale nie wpływa to pozytywny odbiór. Rostockim udało się stworzyć przypowieść, która nie odstrasza banałami. Ograniczając styl i fabułę uniknęli pułapki oczywistości. Dzięki temu morał kryjący się w drastycznym zakończeniu brzmi autentycznie.