"Ojciec Mateusz": Los nie rozpieszczał Kingi Preis
Chociaż znamy ją z wizji, niewiele wiemy na temat jej życia prywatnego. Na jaw wychodzi jednak coraz więcej informacji na temat przeszłości aktorki. A w tej, jak się okazuje, nie brakowało przykrych, a czasami tragicznych, wydarzeń.
Nigdy nie poznała dobrze ojca
Wychowywała się w rozbitej rodzinie. Drogi jej rodziców rozeszły się, gdy była jeszcze dzieckiem.
Ojciec wyjechał z Polski. Rinaldo Preis był uznanym skrzypkiem, który ruszył na podbój Europy. Kinga miała zaledwie pięć lat, gdy jej mama wystąpiła o rozwód. Kobieta miała dość czekania na męża, który nie chciał wrócić do kraju.
Decyzja Preisa o wyjeździe zniszczyła jego rodzinę. Sprawiła też, że córka nigdy nie miała szansy dobrze poznać swojego taty.
- Widzę go jak przez mgłę. Zostały mi pojedyncze obrazki, które przechowuję w pamięci. No i zdjęcia, z których patrzy na mnie przystojny mężczyzna - wspominała aktorka w wywiadzie dla "Twojego Stylu".
Bolesna strata
Gdy miała 7 lat, nadeszła tragiczna informacja. Jej ojciec niespodziewanie zmarł.
- Wiadomość o tym, że go nie zobaczę, mocno przeżyłam. Ale nie szukałam jego grobu, bałam się, że sprawię mamie przykrość. Dotąd nie wiem, gdzie jest pochowany - przytacza słowa artystki "Na Żywo".
Zrozpaczona Kinga miała na szczęście obok siebie osoby, na które mogła liczyć w każdej, nawet tak trudnej sytuacji.
Mgliste wspomnienia
Wychowywaniem dziewczynki, oprócz mamy, zajęła się też babcia. To one zapewniły małej Kindze poczucie bezpieczeństwa i miłość, której wówczas potrzebowała bardziej niż kiedykolwiek.
Z czasem Preis pogodziła się z tym, co się stało. Nie chciała już wracać myślami do zmarłego ojca, który w pewnym sensie był dla niej zupełnie obcym człowiekiem.
- Był dla mnie wielką niewiadomą. Nie czuję potrzeby poznawania prawdy o nim. Jeśli czegoś nie skosztowałeś, nie wiesz, jak smakuje - zapewniła w jednym z wywiadów.
Czuła się gorsza od innych
Gdy była nastolatką, miała wiele kompleksów. Uważała się za grubą i brzydką. Czuła, że jest gorsza od innych, izolowała się więc od rówieśników.
Wszystko zmieniło się dopiero pod koniec szkoły średniej. To wtedy schudła i zyskała więcej pewności siebie. Znalazła też miłość, która sprawiła, że została aktorką.
Na egzaminy do szkoły teatralnej poszła dlatego, że zdawał tam jej chłopak. Dostała się za trzecim razem do PWST we Wrocławiu. Licealny związek nie przetrwał próby czasu.
Szczęście znalazła po latach na scenie Teatru Telewizji. Nie przypuszczała, że wywoła skandal.
Zakazane uczucie
Preis wpadła w oko Piotrowi Borowcowi, operatorowi filmowemu, który stał za kamerą, gdy rejestrowano przedstawienie dyplomowe studentów ostatniego roku. To była miłość od pierwszego wejrzenia, jak się szybko okazało - zakazana!
Ukochany aktorki był wówczas związany z inną kobietą. Starszy o dziesięć lat partner miał żonę i syna Wiktora. Wystąpił o rozwód, na który musiał długo czekać.
Nawet, gdy w końcu było to możliwie, artyści nie zdecydowali się zalegalizować swojego związku. Dziś wychowują razem ich jedyną wspólną pociechę - syna Antoniego.
Walczyła dla niego i dla siebie
Mimo że łączy ich wyjątkowe uczucie, nie zawsze w ich związku było kolorowo. Od namiętnej euforii po dramatyczne chwile - czasami bywało jej ciężko. Zwłaszcza, gdy okazało się, że ukochany traci nad sobą kontrolę.
- Wiele razy mówiła, że jej związek był szkołą charakteru. Dochodziło do ostrych sytuacji, padały gorzkie słowa. Nie kryła, że Piotr ma problem z alkoholem. Postanowiła sprawić, że przestanie pić. Udało się! Są partnerami - czytamy w tygodniku "Życie na Gorąco".
Po latach patrzy na wszystko inaczej
Dziś stara się podchodzić do wszystkiego z dystansem. Nie przejmuje się złymi chwilami. Jak twierdzi, to one cementują związek.
- Kiedy powinie się nam noga, wtedy się nawzajem sprawdzamy. Jeśli razem przejdziemy trudne momenty i możemy nadal na siebie patrzeć, to najwięcej daje związkowi. Najbardziej dramatyczne chwile dużo bardziej zbliżyły mnie do Piotra niż te, kiedy sobie ćwierkamy wyznała na łamach "Gali".
Mówi to, co myśli. Nie boi się szczerości
Ceniona do tej pory głównie przez krytyków filmowych gwiazda podbiła serca widzów. Nic dziwnego, że także kolorowa prasa zaczęła bardziej interesować się jej osobą. W wywiadach aktorka ujmuje szczerością, z jaką opowiada o sobie i swoich dokonaniach. Nie boi się przy tym wypowiadać opinii, które mogą nie do końca się wszystkim sposobać.
- Wspaniałe jest to, że raz mogę zmierzyć się z Natalią - gospodynią księdza z Sandomierza, a raz wejść na plan filmu Wojciecha Smarzowskiego, Agnieszki Holland czy Jerzego Skolimowskiego. Oczywiście większą satysfakcję zawodową czerpię z ról filmowych. Moja rola w serialu jest zabawna, cieszy mnie i dobrze się przy niej bawię, ale jeżeli chcę powiedzieć coś ważnego o świecie, który mnie otacza, to na pewno nie powiem tego w serialu "Ojciec Mateusz", który jest skończoną fabułą.
Ciekawe, co na to fani hitu Jedynki?