Wróci na szczyt?
Ogromna popularność spadła na nią jak grom z jasnego nieba. Po sukcesie serialu "Anna German. Tajemnica Białego Anioła" posypały się propozycje. Joanna Moro zachłysnęła się sławą i przyjmowała wszystkie zaproszenia na imprezy, sesje zdjęciowe i do porannych programów. Tylko jednej decyzji na pewno pożałowała. Większość widzów do tej pory pamięta jej fatalny występ w Opolu, podczas którego zaśpiewała piosenkę "Człowieczy los". Od tego czasu jej kariera w Polsce załamała się. Na aktorkę spadła lawina krytyki, a główna "bohaterka skandalu" wyjechała do pracy na planie do rosyjskiej produkcji "Talianka". Jednak wszystko, co dobre, szybko się kończy. Serial został nakręcony, a Moro wróciła do kraju. Obecnie stara się powrócić na szczyt. Kilka miesięcy temu na pokazie mody duetu Paprocki&Brzozowski pozowała z plastikowym pistoletem i bez stanika. Widząc, że nie przyniosło to oczekiwanego skutku, szukała innego sposobu, żeby wedrzeć się do show biznesu. Dopiero wynajęcie specjalistów od kreowania wizerunku
przyniosło natychmiastowe efekty. Propozycja wzięcia udziału w "Tańcu z gwiazdami" była dla niej wymarzonym prezentem. Bez chwili zastanowienia zgodziła się zatańczyć w Polsacie. Mało tego! Już wkrótce widzowie zobaczą Joannę u boku Artura Żmijewskiego w serialu "Ojciec Mateusz". Lubiany ksiądz zostanie oskarżony o pobicie do nieprzytomności i próbę gwałtu młodej dziewczyny, która rzekomo miała zostać molestowana i napadnięta w kościelnej zakrystii. W tej roli zobaczymy właśnie Joannę Moro. Czy to oznacza, że aktorka na dobre wróciła do Polski? Cieszycie się?
ar/aos