Oglądałam “Trudne sprawy” i sama się zdziwiłam, jak bardzo mi się podobało!
Puściliśmy sobie wczoraj do poduszki losowy odcinek "Trudnych spraw". I powiem wam, że bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło, jak sprawnie scenarzyści grali z oczekiwaniami widza!
07.10.2019 | aktual.: 07.10.2019 21:20
Historia była tam taka:
Bohaterką jest Laura Florczak, dziewczyna koło trzydziestki. Właśnie przeprowadziła się do chłopaka, który prowadzi z rodzicami gospodarstwo na wsi. Laura jest rozrywkowa i atrakcyjna, lubi się mocno malować. Nie że puder, błyszczyk i można wyjść z domu, tylko zawsze pełna tapeta - kryjący podkład, dużo różu i rozświetlacza, kolorowe cienie, pogrubione rzęsy itd.
Pewnie myślicie, że to będzie historia o tym, jak pusta miastowa dziunia trafia na wieś, piszczy na widok krowy, brzydzi się przerzucać gnój i płacze, jak złamie tipsa.
Ale nie.
Laura pracy się nie boi, ma też żyłkę animatorki. Otwiera we wsi bar, stara się organizować mieszkańcom atrakcje, np. wieczór karaoke. Biznes jednak nie wypala. Dodatkowo bohaterka ma na głowie toksyczną matkę chłopaka, która otwarcie cieszy się z każdej porażki Laury, powtarza jej, że jest do niczego i pożytek z niej będzie tylko, jeśli szybko urodzi dziecko. Babsku tak zależy na wnuku, że podmienia tabletki antykoncepcyjne Laury na witaminy (btw, kiedy Laura o tym opowiada, wydaje się być bardziej zadziwiona niż zła tym, że ktoś mógł wpaść na tak żałosny fortel).
Pewnie teraz myślicie, że zaraz poznamy kolejne knowania matki chłopaka. Może będzie się pogrążać w szaleństwie i wpadać na coraz dziwniejsze pomysły? Może spróbuje zeswatać syna z inną kobietą? Może zmieni strategię i zacznie udawać miłą, aby uśpić czujność Laury, a potem zada cios?
Ale nie.
Któregoś dnia do wsi przypadkiem trafia fotograf z Płocka. Zachwyca się urodą Laury, namawia ją, żeby została modelką i zostawia wizytówkę. Laura jest pełna entuzjazmu, za to jej chłopak burczy (trochę z rozsądku, a trochę z zazdrości), że to pewnie oszust.
Później jednak para się kłóci. Laura stwierdzi, że ma gdzieś ten związek, ma gdzieś wieś i wyjeżdża do Płocka. Tam oczywiście idzie prosto do fotografa. Zabiera ze sobą koleżankę, która zauważa, że na ścianach studia wiszą akty. Podejrzliwie wypytuje o to mężczyznę. Ten zapewnia, że owszem, akty robi, ale nigdy przenigdy nie zmusza modelek do niczego, nago pozują mu tylko te, które same tego chcą. Potem robi Laurze serię zdjęć, nawet nie prosząc, żeby się przebrała lub przemalowała. Dziewczyna jest wniebowzięta, zdjęcia bardzo jej się podobają. Podpisuje umowę z fotografem (on coś tam gada o wybiegach, więc chyba w domyśle ma być też jej agentem).
Teraz pewnie myślicie, że to się rozwinie w historię o tym, że chłopak i koleżanka mieli rację, fotograf będzie naciskał na akty, szantażował albo nawet zacznie fizycznie molestować Laurę.
Ale nie.
Kilka dni później Laura przychodzi na kolejną sesję. Fotograf/agent po podpisaniu umowy już jej nie nadskakuje, jest rzeczowy i konkretny. Każe Laurze zmyć makijaż, zdjąć sweterek (spokojnie, ma pod spodem top), ustawia ją wyprostowaną pod ścianą i mówi, że ma się nie uśmiechać. Laura jest zaskoczona - po co typ robi jej takie "brzydkie" zdjęcia? Ale uznaje, że on zna się lepiej, więc nie protestuje.
Nie wiem, co Wy teraz myślicie, ale ja pomyślałam coś takiego: "O proszę jaki realizm, tak się przecież robi polaroidy modelkom. Może dalej będzie o zderzeniu wyobrażeń Laury o pracy w modelingu z rzeczywistością? Ona chce zdjęć, na których po prostu ładnie wygląda, a fotograf aspiruje do haj faszyn, będzie ją namawiał na eksperymenty estetyczne, dziwne sesje, pokazy awangardowej mody itp."
Ale nie.
Otóż co się w końcu okazuje: fotograf sprzedaje foty Laury do reklamy cudotwórczego kremu. Na zdjęciu "przed" jest smutna twarz Laury bez makijażu, z widocznymi cieniami pod oczami, niekorzystnie oświetlona. Zdjęcie "po" to Laura z pierwszej sesji - umalowana, uśmiechnięta i promienna. Reklamy są wszędzie: w gazetach i na plakatach porozlepianych po całym Płocku. Laura czuje się tak upokorzona, że wychodzi nocą niszczyć plakaty, zatrzymuje ją policja.
A zakończenie już dość klasyczne, ale dla porządku napiszę: o kłopotach Laury dowiaduje się chłopak, natychmiast przyjeżdża do Płocka, schodzą się, wracają na wieś, matka chłopaka spycha Laurę z drabiny, Laura ją pozywa, wygrywa w sądzie, młodzi odcinają się od jędzy i żyją długo i szczęśliwie.