Mówi o gwałcie. Kolejne ofiary polskiego aktora zabierają głos. "Uwaga" o Bartłomieju M.
Na Bartłomieju M. zaciska się pętla. Działacz polityczny, wzięty aktor filmowy i serialowy trafił do aresztu pod zarzutem zgwałcenia trzech nastolatek. Ale ofiar miało być znacznie więcej. Niektóre opowiedziały w "Uwadze TVN" o koszmarze, który przeżyły w jego mieszkaniu.
16.06.2021 07:22
Bartłomiej M. grał u Patryka Vegi, w "Ojcu Mateuszu", "Jak zostałem gangsterem", a ostatnio w "Barwach szczęścia". Przed laty był działaczem PO, a później pojawiał się w spotach wyborczych PiS-u i próbował dostać się do Sejmu. 7 maja stał się antybohaterem reportażu Agnieszki Żądło. Dziennikarka "Newsweeka" ze szczegółami opisała historie młodych dziewczyn (14-17 lat), które miały zostać zgwałcone przez Bartłomieja M.
Przestępczy proceder miał się rozpocząć już w latach 90. Pierwszy, nieprawomocny wyrok, zapadł dopiero koniec zeszłego roku. W oświadczeniu dla WP mężczyzna wszystkiego się wyparł i twierdził, że "sprawa jest absolutnie oparta na kłamstwach lub półprawdach". Jednak wkrótce po ukazaniu się reportażu Bartłomiej M. usłyszał kolejne zarzuty (zgwałcenie trzech dziewczynek w wieku 15-17 lat) i trafił do aresztu na trzy miesiące.
Po latach milczenia ofiary M. dochodzą do głosu. 15 czerwca kilka z nich opowiedziało o swoim koszmarze w "Uwadze TVN". Jedna z nich usiadła przed kamerą z odsłoniętą twarzą, by nikt jej nie zarzucał, że to historia wyssana z palca.
- Namówił mnie, żebym napiła się szampana. Zsuwał mi sweter, wsadził rękę w majtki. Byłam w samym swetrze na gołe ciało. Kazał mi usiąść mu na kolanach i ruszać się – wyznała jedna z ofiar, która została zwabiona przez Bartłomieja M. pod pretekstem sesji zdjęciowej.
Bartłomiej M. przez wiele lat fotografował młode, często nieletnie dziewczyny, które poznawał na portalu zdjęciowym. Zapraszał je do siebie i dawał drinka do wypicia "na rozluźnienie". W alkoholu musiał znajdować się środek odurzający, bo dziewczyny traciły przytomność i pamiętają urywki z dalszych wydarzeń.
- Mówiłam, że nie chcę, ale on przytrzymał mi ręce i wszedł we mnie. Cały czas protestowałam, on bił mnie po twarzy, gryzł mnie i wtedy na chwilę straciłam przytomność – wyznała jedna z ofiar przed kamerą.
- Zaproponował, że zrobi drinka i zdjęcia wtedy wyjdą super. Chwilę później zaczęłam tracić świadomość. Zauważyłam, że on odbywa ze mną stosunek, nie mogłam się ruszyć. Mówił, bym jęczała. Byłam naga – opowiadała kobieta, która została wykorzystana przez Bartłomieja M., gdy miała 14 lat. Dziewczyna poszła do niego na sesję, bo wcześniej sprawdziła, że jest osobą publiczną i wzbudził jej zaufanie.
Z najnowszych ustaleń wynika, że najmłodsza ofiara Bartłomieja M. miała 12 lat.