Witold Paszt nie żyje. Nigdy nie podniósł się po śmierci ukochanej żony
Witold Paszt zmarł dzień po rocznicy śmierci swojej ukochanej żony. Marta Paszt odeszła w 2018 r. Jak napisał wówczas artysta, odeszła niespodziewanie. Znali się od pierwszej klasy szkoły średniej, przeżyli z sobą 50 lat. Wokalista Vox nigdy nie pogodził się ze jej śmiercią.
19.02.2022 | aktual.: 19.02.2022 14:40
Po śmierci Marty Paszt założyciel legendarnego zespołu Vox napisał na Facebooku, że "odeszła cudowna żona, najwspanialsza mama i babcia". Zwrócił się też z prośbą do przedstawicieli mediów, aby uszanowali czas rodzinnej żałoby. Małżeństwo żyło z dala od czerwonych dywanów i blasków fleszy. Ceniło sobie prywatność.
Witold Paszt przez wiele lat był uznawany za jednego z najprzystojniejszych polskich artystów. Jednak w jego całym życiu liczyła się tylko jedna, ukochana żona. Spędzili ze sobą 50 lat.
- Byliśmy bardzo udanym małżeństwem. Z ręką na sercu przysięgam, że pokłóciliśmy się dwa razy w życiu. I to nie mocno! Praktycznie nie podnosiliśmy na siebie głosu. Jak były jakieś konflikty, to szybko znikały. Wystarczyła spokojna rozmowa. Każdemu życzyłbym, by przeżył z drugą osobą 50 lat w takiej ogromnej atmosferze szacunku i miłość - mówił na łamach "Faktu".
W rozmowie z "Dobrym Tygodniem" Witold Paszt przyznał, że po śmieci żony zamknął się w sobie. Bardzo trudny okres pomogła mu przetrwać rodzina - ukochane córki oraz wnuki.
To dzięki nim nie wpadł w depresję. Wiedział, że ma dla kogo żyć. Za namową rodziny postanowił wrócić do koncertowania. Wkrótce pojawiła się jednak pandemia.
- To spowodowało uszczerbek na mojej psychice. Bo cóż robić w czterech ścianach? Siedzieć i rozmyślać? - opowiadał muzyk.
Z pomocą ponownie przyszli najbliżsi i związane z nimi nowe wyzwania. Niedługo po śmierci żony Witold Paszt dowiedział się, że jego druga córka Natalia jest w ciąży. Wkrótce wnuczka Nadia stała się oczkiem w głowie dziadka.
Na początku pandemii Paszt zaraził się koronawirusem. Ciężko chorował i nie wrócił już do pełni zdrowia. Tak jak nie podniósł się psychicznie po śmierci żony.
- Nikt nie jest przygotowany na śmierć ukochanej osoby, dlatego to tak bardzo boli. Dziś trochę inaczej, ale nigdy się z tą sytuacją nie pogodzę. Do końca życia w pewnym stopniu będę się z tego podnosił - wyznał "Faktowi".