Odchudzanie przez poniżanie, czyli szokujące kulisy programu "The Biggest Loser"
None
Szokujące kulisy programu "The Biggest Loser"
Pod koniec stycznia amerykańscy widzowie poznają zwycięzcę 16. edycji reality show "The Biggest Loser". Program, którego uczestnicy rywalizują ze sobą na utracone kilogramy, emitowany jest na antenie stacji NBC od ponad dziesięciu lat.
W kraju, w którym 2/3 społeczeństwa zmaga się z nadwagą lub otyłością, show nie traci na popularności, przyciągając przed telewizory średnio 7 mln widzów. Do tej pory przez program przewinęło się ok. 300 uczestników, którzy przeszli na oczach widzów radykalną metamorfozę, choć niektórzy wolą nazywać to piekłem. Tak jak finalistka 3. sezonu, Kai Hibbard, która ujawniła szokujące kulisy programu.
Kiedy prawie 10 lat temu zgłosiła się do "The Biggest Loser", ważyła ponad 120 kilogramów i chciała zmienić swoje życie na lepsze. Nie spodziewała się, że wraz z utratą wagi, straci też zdrowie, a tygodnie spędzone w programie do dziś będą dla niej źródłem traumy. Jak się jednak okazuje, nawet po latach trudno zapomnieć o wyzwiskach, upokarzających zadaniach, wycieńczających treningach oraz nieustannym rygorze i kontroli ze strony producentów.
O wysokiej cenie, jaką przyszło jej zapłacić za nowy wygląd, Kai Hibbard opowiedziała na łamach "New York Post".
KM/AOS
Chciała zmienić swoje życie, zapłaciła za to wysoką cenę
Był rok 2006, kiedy pochodząca z Alaski Kai Hibbard zgłosiła się do programu o odchudzaniu. Nagrała krótkie wideo, wysłała, a potem została zaproszona do wstępnego etapu programu. Była w siódmym niebie. Miała nadzieję, że telewizyjni eksperci pomogą zmienić jej życie i pokonać problemy ze zdrowiem. Dziś jest jej wstyd, że była częścią widowiska, w którym jej zdaniem, chodzi przede wszystkim o upokarzanie ludzi.
Pierwsze powody do niepokoju pojawiły się już po przyjeździe uczestników do hotelu. Najpierw na 24 godziny zarekwirowano im telefony komórkowe i komputery. Potem zakazano opuszczania pokoi, z wyjątkiem udziału w nagraniach. Warunki, w jakich się znaleźli, coraz bardziej przypominały więzienie. Ale i tak, nikt się nie skarżył, a jedynie modlił, by to właśnie jego zakwalifikowano do oficjalnej 14-stki, która powalczy o główną nagrodę show. Kai Hibbard nie wiedziała jeszcze, na co tak naprawdę się pisze. Docelowa część programu, w której uczestnicy pod okiem trenerów poddawani byli odchudzaniu, okazała się piekłem.
Zabójcze treningi, drakońska dieta i nieustanne poniżanie
Intensywne treningi trwające od 5 do 8 godzin dziennie, dieta poniżej 1000 kalorii i "techniki" trenerów, przypominające bardziej znęcanie się nad uczestnikami niż motywowanie, były codziennością programu. Jak wspominała Kai Hibbard, fizyczny i dietetyczny reżim, któremu została poddana z dnia na dzień, był dla jej organizmu szokiem.
- Przez pierwsze trzy tygodnie krwawiły mi stopy - opowiadała.
Posłuszeństwa odmawiały też stawy i obolałe mięśnie. Ale nawet wtedy, gdy padała czy wymiotowała z wycieńczenia, podobnie jak inni uczestnicy, słyszała, że jest słaba i beznadziejna. "Umrzesz, nim twoje dzieci dorosną", "umrzesz, tak samo jak twoja matka", "wybraliśmy już dla ciebie trumnę. Jest z tłuszczu. To ty" - tak do katorżniczej pracy nad swoim ciałem "zachęcali" ją trenerzy. Kiedy wiła się z bólu, wmawiano jej, że to dlatego, bo jest gruba, a ból jest oznaką słabości. Zdaniem Hibbard, czuwający nad metamorfozą opiekunowie, pastwili się nad uczestnikami i czerpali z tego niezdrową satysfakcję.
Efekty tej drastycznej odchudzającej kuracji, połączonej z niskokaloryczną dietą, były imponujące, ale też niebezpieczne dla zdrowia. Menu uczestników było nie tylko ubogie w kalorie, ale i substancje odżywcze. Jak czytamy w publikacji "New York Post", w 2009 roku dwaj uczestnicy show byli hospitalizowani. U pierwszego zwycięzcy programu, Ryana Bensona, stwierdzono niedożywienie. Stan mężczyzny był tak fatalny, że w jego moczu znajdowała się krew, co świadczyło o uszkodzeniu nerek. Poważne problemy ze zdrowiem po zakończeniu programu miała też Kai Hibbard.
Najpierw straciła na wadze, potem zaczęła tracić włosy
- Wypadały mi włosy, przestałam miesiączkować. Do dziś cierpię na bóle stawów i problemy z tarczycą - wyliczała Hibbard. Do tego doszły też problemy ze snem, a nawet z pamięcią. Jej zdaniem, na udziale w programie ucierpiała też psychika uczestników, którzy byli poddawani tzw. praniu mózgu. Z jednej strony czuli, że przekraczają granicę swoich możliwości, z drugiej wmawiano im, że są prawdziwymi szczęściarzami, będąc w tym programie. Jak wspominała Kai Hibbard, cały czas żyła w przekonaniu, że jeśli nie schudnie dostatecznie dużo, zawiedzie siebie i najbliższych, a w oczach trenerów wyjdzie na niewdzięczną. Ujawniła, że u jednej z uczestniczek rozpoznano nawet objawy syndromu sztokholmskiego, czyli przywiązania ofiary do oprawcy.
Szokujące wyznanie Kai Hibbard to jednak nie pierwszy skandal związany z "The Biggest Loser". Zimą ubiegłego roku falę krytyki wzbudziła drastyczna metamorfoza Rachel Frederickson, która schudła 70 kilogramów. W dniu finału kobieta ważyła zaledwie 48 kilogramów, a jej niezdrowy wygląd wywołał szeroką dyskusję w sieci.
To nie pierwszy skandal wokół programu
Wychudzony wygląd zwyciężczyni 15. edycji show wzbudził w mediach debatę o tym, czy autorzy programu nie powinni ustalić bezpiecznej granicy odchudzania. Rachel Frederickson zapewniła, że do tej wagi doprowadziły ją jedynie naturalne metody odchudzania pod nadzorem specjalistów z zakresu dietetyki i instruktorów fitness.
Krytycy "The Biggest Loser" wskazują jednak, że z programu odeszła niedawno jedna z gwiazd Jillian Michaels, jak donosił magazyn "People", zaniepokojona niskim poziomem opieki nad uczestnikami.
Producenci reality show w odpowiedzi na zarzuty opublikowane w "The Post" wydali oświadczenie, w którym chwalą się swoimi osiągnięciami.
"Nasi uczestnicy znajdują się pod stałą kontrolą lekarską. Zdrowe metamorfozy ponad 300 uczestników programu mówią same za siebie".
KM/AOS