Od amerykańskich gwiazd uczmy się nie rozmachu, a odpowiedzialności. Kulisy gali MTV VMA 2017

Nikt nie ma wątpliwości, że polski show-biznes jest jakieś milion lat świetlnych za amerykańskim. Że nasze rodzime produkcje mogą tylko pomarzyć o hollywoodzkich budżetach, a do ich rozmachu możemy jedynie aspirować. Jednak kilka dni temu miałem okazję uczestniczyć w gali MTV Video Music Awards 2017 i chciałbym stamtąd przywieźć nie budżety, a świadome swojego wpływu na życie społeczne gwiazdy.

Od amerykańskich gwiazd uczmy się nie rozmachu, a odpowiedzialności. Kulisy gali MTV VMA 2017
Źródło zdjęć: © ONS.pl | ons.pl
Piotr Grabarczyk "Grabari"

Tego typu imprezy to zwyczajowe targowisko próżności. Celebryci dwoją się i troją, by zabłysnąć na czerwonym dywanie, a w Hollywood nie jest to najprostsze. W tym roku okazało się, że wzrok najbardziej przyciągali nie ci wystrojeni w kreacje od najlepszych projektantów, a te gwiazdy, które po raz kolejny postanowiły użyczyć swojego głosu mniejszościom. Te zresztą również pojawiły się na gali.

W ostatnich miesiącach ogromne oburzenie wywołała decyzja Donalda Trumpa, który postanowił - mimo odmiennej decyzji swojego poprzednika, Baracka Obamy - wykluczyć z czynnej służby wojskowej osoby transseksualne. Prezydent tłumaczył to zbyt wysokimi kosztami opieki medycznej i psychologicznej, której wymagałaby ta część armii. Argumentacja Trumpa została szybko obalona przez rozmaitych ekspertów, a dyskusja nad słusznością jego decyzji wciąż trwa. Stacja MTV opowiedziała się po stronie żołnierzy i żołnierek trans, zapraszając ich reprezentantów na galę VMA, a oni sami mogli liczyć na wsparcie wielu lokalnych gwiazd, które pozowały na czerwonym dywanie w specjalnie zaprojektowanych koszulkach z hasłem "They make U.S. stronger" (pol. Oni czynią nas-Amerykanów silniejszymi) z emblematem błękitno-różowej flagi będącej symbolem transseksualnej społeczności. Na pozowaniu się jednak nie skończyło, bowiem t-shirty okazały się świetnym pretekstem dla dziennikarzy, którzy chętnie podejmowali ten temat w rozmowach z celebrytami, a pozytywny przekaz i wsparcie z ich strony mogło iść dalej w świat.

Na krótko przed galą amerykańskie społeczeństwo musiało zmierzyć się ze swoim kolejnym demonem, który, podobnie jak w Polsce, ponownie budzi się do życia dzięki sprzyjającej aurze politycznej. Rasizm w Ameryce jest wciąż żywy, a marsz neofaszystów w Charlottesville i atak szaleńca, który wjechał furgonetką w protestujących przeciwko pochodowi, niestety tylko to potwierdza. Na odzew ze strony amerykańskich gwiazd nie trzeba było długo czekać, a gala MTV okazała się do tego doskonałą platformą.

Jedną z pierwszych nagród wieczoru wręczała Paris Jackson. Zanim jednak poinformowała o nominowanych i werdykcie, nie przebierając w słowach stwierdziła, że "musimy pokazać tym nazistowskim kretynom z Charlottesville i całego kraju, że nie będziemy tolerować ich agresji, przemocy i nienawiści!". W podobnym tonie wypowiedział się również pastor Robert Lee IV, potomek Roberta E. Lee - amerykańskiego generała z czasów wojny secesyjnej. Nie zabrakło tu szerszego kontekstu, bowiem Lee przemawiał tuż przed wręczeniem nagród w nowej dla Video Music Awards kategorii - dla "Najlepszego Teledysku walczącego z systemem". Statuetka ma być przyznawana artystom, którzy w swojej twórczości audio-wizualnej poruszają ważne tematy społeczne i propagują tolerancję.

Kiedy ktoś wpadnie na taki pomysł w Polsce? Być może wtedy, gdy któryś z polskich artystów wpadnie na pomysł nakręcenie klipu, gdzie zobaczymy coś więcej niż wdzięczenie się do kamery i kolorowe kreacje.

Skala produkcji wydarzenia robi na żywo kolosalne wrażenie. W odróżnieniu od koncertów i festiwali telewizyjnych organizowanych w Polsce, Amerykanie nie używają makiet i półśrodków, które mają wyglądać dobrze jedynie w telewizji. Tam wszystko jest realizowane na tysiąc procent, a bogactwo scenografii, świateł i sprzętu wręcz przytłacza. W tym roku również nie zabrakło efektownych występów, które na długo pozostaną w pamięci telewidzów - na scenie czarowali przecież m.in. gospodyni wieczoru Katy Perry, Miley Cyrus czy największy zwycięzca, obdarowany aż 6 statuetkami, Kendrick Lamar.

I kiedy wydawało się, że Pink, zdobywczyni Vanguard Award przyznawanej za ponadczasowe osiągnięcia w dziedzinie teledysków, największe show zrobiła na scenie, piosenkarka podbiła serca publiczności swoim przemówieniem. Gwiazda przytoczyła rozmowę z 6-letnią córką, która po powrocie ze szkoły wyznała mamie, że czuje się brzydka, bo takim mianem określił ją jeden z rówieśników. - Kochanie, nie zmieniamy się tylko po to, by zadowolić innych. Jesteśmy sobą. Raczej pokazujemy innym, że jest na świecie wiele rodzajów piękna. I ty też jesteś piękna i cię kocham - mówiła ze sceny Pink. Proste i prawdziwe słowa, które wciąż trzeba powtarzać. Aż do znudzenia. Jeśli spośród milionów oglądających galę, choćby jedna osoba powstrzyma się później w życiu codziennym od rzucania niewybrednych komentarzy pod adresem innych, możemy mówić o sukcesie.

A czy polskie gwiazdy chcą zmieniać świat? Mam co do tego sporo wątpliwości. Na pewno z wielką przyjemnością pojawiłyby się na amerykańskiej gali, zasmakowały życia hollywoodzkich sław, skorzystały z ich imponujących kont i kart kredytowych. A czy z równie dużym entuzjazmem poczułyby się do odpowiedzialności za otaczający ich świat? To wciąż lekcja, którą muszą odrobić. Oby zrobili to jak najszybciej!

Obraz
© Instagram.com | Instagram
Obraz
© ONS.pl | ons.pl
Obraz
© ONS.pl | ons.pl
Źródło artykułu:WP Gwiazdy
katy perryparis jacksonmtv
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (7)