"Obrzydliwe oszustwo! Krętactwo! Przekręt!". Beata Tadla padła ofiarą bezczelnych naciągaczy
Beata Tadla to kolejna osoba ze świata polskiego show-biznesu, na której wizerunku ktoś próbuje zarobić. Oczywiście bezprawnie i w fatalnym stylu. Dziennikarka nie kryje oburzenia, a sprawę już bada policja.
30.09.2021 23:21
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Ostatnio pisaliśmy o przekręcie "na Wojciechowską". Chodzi o spreparowany wywiad, w którym podróżniczka "zachwala" podejrzane specyfiki na odchudzanie i promuje je swoją twarzą. Dziennikarka TVN złożyła już zawiadomienie na policję, o czym nie omieszkała poinformować swoich obserwatorów.
W jej ślady poszła także Beata Tadla, choć w jej przypadku internetowi "biznesmeni" posunęli się znacznie dalej.
Dziennikarka opublikowała na swoim Instagramie absurdalny filmik, z którego wynika, że "opowiedziała na żywo o tajnej platformie do zarabiania pieniędzy, którą polskie władze ukrywały przed ludźmi".
Zdaniem twórców spotu "każdy Polak może zarobić rocznie 4 mln 257 tys. zł". W filmiku rzeczywiście słychać, jak z ust Beaty Tadli pada wspominania kwota, ale jest to po prostu fragment któregoś z finałów WOŚP. Na dodatek całe nagranie jest czytane przez syntezator mowy. Co na to główna zainteresowana?
"W sposób ohydny został wykorzystany mój wizerunek do promocji czegoś o niewiadomej proweniencji. Sprawa została zgłoszona i mam nadzieję, że będzie wyjaśniona" - zaczyna Tadla.
"Do stworzenia tego fejka wykorzystano dostępne w internecie fragmenty publikacji z moim udziałem, zrobiono to bezprawnie, bez zwracania uwagi na logotypy mediów, którym udzielałam wywiadów na zupełnie inne tematy! Ktoś napisał kłamliwy tekst, ktoś go nagrał… Ktoś się natrudził" - wylicza wzburzona dziennikarka.
Tadla zadała też fundamentalne w całej tej sprawie pytanie: "Kto i ile na tym zarobił?"
"Załączam fragment tego wstrętnego materiału, bez części z nazwą platformy, którą rzekomo reklamuję, a której nie zamierzam pokazywać i napędzać uwagi. I prośba do was - jeśli kiedykolwiek traficie na ten film, nie wchodźcie w wyświetlony link, nie dajcie się nabrać oszustom" - pisze dziennikarka, dziękując fanom za "cynk".
Poniżej możecie zobaczyć wspomniany filmik