''Obława'': Siostry Bohosiewicz obraziły amerykańską Polonię
Jak donosi _Super Express_, pięknym siostrom Bohosiewicz do głów uderzyła woda sodowa. Aktorski zaczynają zachowywać się niczym rozpieszczone hollywoodzkie gwiazdy...
Zraziły do siebie gospodarzy
Sonia Bohosiewicz uważana jest za jedną z najbardziej utalentowanych polskich aktorek. Jej młodsza siostra Maja, choć bardzo ambitna i rozpoznawalna, nie zrobiła równie wielkiej kariery w show-biznesie.
CZYTAJ DALEJ >>>CZYTAJ DALEJ >>>
Zaproszenie na festiwal
Według informacji dziennika, początkowo do Stanów Zjednoczonych miała lecieć wyłącznie 38-letnia Sonia – na festiwalu wyświetlano film z jej udziałem, „Obławę” Marcina Krzyształowicza.
Aktorka uznała jednak, że w taką podróż nie może wybrać się sama i zażądała, by organizatorzy pozwolili jej zabrać osobę towarzyszącą. Chodziło jej, naturalnie, o 23-letnią Maję.
Zobacz zwiastun filmu "Obława":
Ciepłe przyjęcie
Organizatorzy, którym bardzo zależało na obecności aktorki, przystali na te warunki. Obu paniom na czas pobytu w Stanach zagwarantowano komfortowe warunki i zgotowano ciepłe przyjęcie.
Siostrom zarezerwowano noclegi w hotelu Beverly Garland (przeznaczając na nie kwotę 4 tys. zł) i obsypano je podarunkami od sponsorów – luksusowymi kosmetykami i ubraniami.
''Obraziły się na Polonię''
Ale siostry Bohosiewicz nie były chyba zadowolone z zaproponowanych im warunków, a zachowanie Soni wzbudziło prawdziwe rozgoryczenie zgromadzonych na festiwalu uczestników i organizatorów.
- Sonia raz wyszła podczas wywiadu, mówiąc, że musi iść do toalety. I tyle ją widziano. Nie pojechała też na premierę do Malibu. A Maja obraziła się na Polonię, bo ktoś ją zapytał, w jakim filmie zagrała – opowiadał Super Expressowi jeden z organizatorów, zszokowany zachowaniem aktorek.
''Przetłumacz''
Prawdziwe zgorszenie wywołała jednak swoim zachowaniem Sonia Bohosiewicz podczas gali, na której wręczano statuetki Hollywood Eagle Award.
Jak donosi dziennik, aktorka odbierając nagrodę w imieniu reżysera „Obławy”, wyszła na scenę i powiedziała jedynie: „Dziękuję”. Potem zaś odwróciła się do prowadzącego galę i rzuciła: „Przetłumacz”.
Czyżby sądziły, że status celebrytek zwalnia je z obowiązku przestrzegania zasad dobrego wychowania?
(sm/mn)