Obecność ojca Małgorzaty Rozenek w programie TVN zaskakuje. Wystarczy przypomnieć jego przeszłość
Stanisław Kostrzewski to były skarbnik PiS i zaufany współpracownik Jarosława Kaczyńskiego. Mówiło się, że to częściowo przez medialny wizerunek córki musiał odejść z partii. Teraz wspiera córkę w TVN-ie.
W finałowym odcinku „Iron Majdan” Małgorzata i Radosław mieli przygotować kolację dla wyjątkowych gości. Szybko okazało się, że gotowali dla rodziców celebrytki. Zofia i Stanisław Kostrzewscy przyjechali zrobić córce niespodziankę. A przy okazji i telewidzom, bo do tej pory unikali mediów jak diabeł święconej wody. Nie bez przyczyny.
Ci, którzy nie są za pan brat z polityką, mogli nie wiedzieć, dlaczego obecność ojca Rozenek może u niektórych wywołać zdziwienie na twarzy. Ubrany w kolorowe spodnie i marynarkę Stanisław wypadł przecież dobrze w programie. Ot, uśmiechnięty starszy mężczyzna, który kaleczy język angielski, próbując poprawnie wymówić nazwy składników w karcie restauracji.
W „Iron Majdan” zrobiło się rodzinnie. Małgorzata opowiadała, że rodzice są dla niej największym wsparciem, ale nie od razu spodobało im się to, jak wygląda dziś jej kariera. W końcu kształciła się na prawniczkę, miała iść w ślady ojca, ekonomisty. – Są surowymi rodzicami – mówiła Rozenek. – Rodzice bardziej przerażeni byli negatywnymi stronami mojej pracy niż ja – opowiadała.
Dwa różne światy
Nie tak często zdarza się, żeby w jednej rodzinie spotkały się tak różne światy. Rozenek – królowa show-biznesu w Polsce. Publicznie przyznawała się do in vitro, rozwódka, Perfekcyjna Pani Domu, która telewizji się nie boi. Nie ukrywa swojego zdania na temat feminizmu, aborcji, środowisk LGBT.
- Próbuje się sprowadzić kobiety do roli nawet nie osoby, ale bezrozumnego tworu, za którym można decydować – mówiła w ostatnim wywiadzie dla „Wprost”. – Doszło do kuriozalnej sytuacji, że to mniejszość chce decydować za wszystkich. Bo skala czarnych protestów, sondaże i badania wskazują, że obywatele nie chcą zmieniać obecnych regulacji w sprawie aborcji – dodawała.
Gwiazda ma bardzo liberalne podejście do wielu kwestii. A przecież ojciec Rozenek przez lata związany był z Prawem i Sprawiedliwością. - Moje poglądy są zgodne z poglądami taty. Zostałam wychowana w domu, w którym dużo mówiło się o polityce, rozmawiało się o tym z dziećmi. Nigdy nie narzucano mi zdania – tłumaczyła w wywiadzie Rozenek. Teraz tata dodatkowo wsparł ją w programie. Rodzina silniejsza niż partia. Na to wygląda. Kostrzewski, którego zobaczyli widzowie, kompletnie nie pasuje do biografii, którą media śledziły przez lata.
Kostrzewski do 2014 roku był uważany za najwierniejszego człowieka Jarosława Kaczyńskiego. A jeśli dostajesz to miano, musisz podzielać jego poglądy. Przez lata należał do najbliższego grona prezesa PiS, zajmował się finansami partii z trzyletnią przerwą, kiedy to był wiceprezesem Banku Ochrony Środowiska. Kostrzewski razem z Kaczyńskim budowali nową, prawicową partię. Ojciec gwiazdy odpowiadał za finanse kampanii Lecha Kaczyńskiego na urząd prezydenta Warszawy, potem za kampanię PiS w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Mówi się, że był także w dużej mierze autorem sukcesu kampanii wyborczej PiS z 2005 roku, kiedy to Lech Kaczyński został wybrany na prezydenta.
Po tych wszystkich latach odszedł nagle w atmosferze skandalu i to niemałego. W 2014 roku poinformowano, że przechodzi na emeryturę, a Kaczyński potwierdził, że „rozstali się w miłej atmosferze”. Ale niewiele osób w to uwierzyło. Szczególnie, że dla PiS to był wyjątkowo gorący czas kampanii samorządowej, wyborów parlamentarnych i prezydenckich. Kocioł, który potrzebował doświadczonego i zaufanego pracownika, jakim był Kostrzewski.
- Albo Staszek na coś się nie zgodził, albo tak wkurzył prezesa, że powiedzieli sobie „dość”. W emeryturę nikt nie wierzy – cytowała anonimowego polityka „Gazeta Wyborcza”.
Szara eminencja, mistrz drugiego planu, człowiek o ogromnych wpływach, nietykalny – to tylko kilka określeń, które stawiano przy nazwisku Kostrzewskiego. „Rzeczpospolita” pisała, że pojawiły się „spory kompetencyjne”. Z kolei „Newsweek” podkreślał fakt, że ojciec Rozenek kłócił się z Janiną Goss, przyjaciółką nieżyjącej matki prezesa PiS. Tygodnik donosił też, że i między Kostrzewskim a Kaczyńskim pojawiało się coraz więcej konfliktów.
Mówiło się, że skarbnikowi zaszkodziła medialna działalność córki. Rozenek już wtedy była czołową gwiazdą TVN – skądinąd lewicującej stacji. Córka po lewej stronie konfliktu politycznego, ojciec po prawej. A Rozenek w wywiadach nie stroniła nigdy od wypowiadania się na tematy, które w PiS są na czarnej liście. Rozwody, feminizm, aborcja, in vitro. – W PiS szeptano też po kątach, że związek córki skarbnika z Radosławem Majdanem, byłym piłkarzem, a dzisiaj celebrytą, szkodzi wizerunkowi partii – zauważyła Dorota Kowalska w artykule dla polskatimes.pl.
Radosny dziadek na wsi
Dlatego dziś obecność Kostrzewskiego w programie TVN-u to abstrakcyjny obrazek. Ale życie „po PiS” Kostrzewskiego zmieniło się kompletnie.
Jakiś czas temu opowiadał w „Fakcie” o tym, jak żyje mu się z żoną na wsi. – Wiejskie życie pochłania mnie całkowicie. Tu się żyje zupełnie inaczej. W tej chwili właśnie konie rżą, bo im pogoda nie odpowiada. Wie pan, jaki to ma urok, gdy się obserwuje takie rzeczy na łonie natury? Co ciekawe, mniej mam czasu niż wtedy, gdy pracowałem. Muszę dzień w dzień wstawać skoro świt, oporządzić konie, wyprowadzać je na łąki. Cały czas jestem w ruchu. Ostatnio na przykład posadziłem dwa drzewa – opowiadał.
Wspominał też, że często odwiedza go Małgorzata z rodziną i że „ma czas się wykazać”. – Małgosia z Radkiem bardzo chętnie tu przyjeżdżają. Są tu swobodni. Mają u mnie własną sypialnię, łazienkę i nie przeszkadzamy im z żoną. Nikt ich nie obserwuje i mogą sobie odpoczywać – mówił.
Kostrzewski, jak na osobę, która była związana z PiS, wyjątkowo dużo mówi o swoim życiu prywatnym. Również w „Fakcie” przekonywał, że Radosław Majdan będzie dobrym mężem dla jego córki. Doceniał to, że Majdan dobrze wypowiadał się o swoich byłych partnerkach. Mówił, że to pokazuje, że ma klasę.
- Jestem przekonany, że Radek Majdan będzie dla moich wnuków doskonałym ojcem. Wiele było opiekunek do tych dzieci, bo Małgosia nie dawała rady. (…) Radek bez mrugnięcia okiem zostaje z chłopcami i rezygnuje ze swoich spraw, jak coś nam wypada. Który mężczyzna byłby skłonny do czegoś takiego? Na pewno nie każdy. Jest to bardzo dobry człowiek, świetnie zajmuje się dziećmi i pięknie oddziałuje na nie emocjonalnie. Uczy je, co jest w życiu ważne. Byłem bardzo zdziwiony, myślałem, że potrwa to tydzień, miesiąc, pół roku i koniec, a to trwa cały czas. Widzę, jaką mu to radość sprawia – opowiadał były skarbnik PiS.
Zdradził też, kiedy tak naprawdę przekonał się do Radosława. - Razem podjechaliśmy pod szkołę. Wchodzimy tam, no i Tadzio [młodszy syn Małgorzaty – przyp. red.] już biegnie. Ja odruchowo wyciągam ręce do niego, bo jestem pewien, że on do mnie skoczy, a on skacze Radkowi na ręce i mówi: "Radziu, jak ja cię kocham!". W tym momencie wiedziałem już, że to jest najlepszy człowiek, który może pomóc wpłynąć bardzo pozytywnie na moje wnuki. Dlatego jestem mu wdzięczny – mówił.