Obdukcja Szulim po bójce z Dodą: uraz głowy, twarzoczaszki i ramienia
None
Wojna gwiazd
Konflikt Dody i Agnieszki Szulim przybiera na sile. Gwiazdy prześcigają się, aby opowiedzieć mediom swoją, ich zdaniem jedyną słuszną, wersję wydarzeń. Każdy kolejny dzień przynosi nowe informacje, relacje świadków i opinie osób związanych z show biznesem.
Przypomnijmy, że 12 lutego br. w jednym z chorzowskim klubów doszło do bójki między Dodą a Szulim. Według słów prezenterki, to piosenkarka napadła na nią w łazience i dotkliwie pobiła. W studiu "Dzień dobry TVN" wyjaśniła, że "została złapana za głowę i przewrócona na podłogę". W wyniku szarpaniny ucierpiała zarówno wokalistka jak i dziennikarka. Rabczewska twierdzi natomiast, że o żadnym użyciu siły nie było mowy. Na miejscu musiała zatem interweniować policja. Jednak ze względu na wypity przez gwiazdy wcześniej alkohol oraz niewidoczne ślady pobicia funkcjonariusze nie przyjęli zgłoszenia i odmówili dalszego działania.
W jednym z ostatnich odcinków "Pytania na śniadanie" adwokat Katarzyna Janowska skomentowała całą sprawę i przedstawiła wyniki obdukcji Agnieszki Szulim. Co z nich wynika?
AR/AOS
Brak interwencji ze strony policji
Po bójce Agnieszka Szulim wezwała na miejsce zdarzenia policję. Według relacji prezenterki, funkcjonariusze nie chcieli nawet porozmawiać z Dodą.
- Dorota siedziała i świetnie się bawiła. A policja powiedziała, że to osoba publiczna i nie chcą robić zamieszania - mówiła.
Rzeczniczka prasowa komendy miejskiej w Chorzowie zaznaczyła, że nikt nie został poszkodowany i to właśnie dlatego odmówiono przyjęcia skargi.
- Nasi ludzie pojawili się na miejscu, ale okazało się, że panie nie mają żadnych obrażeń. To nie nadaje się na sprawę karną, strony mogą dochodzić ewentualnych roszczeń na drodze cywilnej- powiedziała Justyna Dziedzic.
Adwokat Katarzyna Janowska, która gościła ostatnio na kanapie w "Pytaniu na śniadanie", zarzuca, że funkcjonariusze, którzy zjawili się na miejscu, bezpodstawnie zrezygnowali z interwencji.
- Policja przyjeżdżająca na miejsce zdarzenia nie ma prawa oceniać charakteru obrażeń u danego pokrzywdzonego, ponieważ tych obrażeń może nie być widać. One mogą być tylko wewnętrzne i spowodować późniejsze krwawienie wewnątrzczaszkowe- zauważyła.
Poważny uszczerbek na zdrowiu
Adwokat dodała, że policja nie miała prawa zlekceważyć stanu zdrowia Szulim oraz odmówić spisania jej zeznań.
- Policja ma udzielić pierwszej pomocy w razie sygnalizowania przez pokrzywdzonego jakichś urazów i wezwać pogotowie- wyjaśniła.
Dowodem na to, że prezenterka została pobita i na jej ciele pozostały zadrapania i siniaki, są wyniki obdukcji.
- Wyniki obdukcji osoby pokrzywdzonej wykazały naruszenie i uraz głowy, twarzoczaszki, szyi i ramienia prawego. (...) W tym przypadku mamy do czynienia z naruszeniem nietykalności cielesnej- powiedziała adwokat.
Szulim skierowała już sprawę do sądu. Mimo to Doda wciąż utrzymuje, że nie doszło do pobicia. Piosenkarka przyznała natomiast, że jej rodzice wnieśli przeciwko gospodyni "Na językach" pozew o naruszenie dóbr osobistych. Według niej, prezenterka negatywnie mówiła w swoim programie o jej rodzinie, a szczególnie o przyrodniej siostrze.
- Nigdy nie podam ręki Agnieszce Szulim. Mam nadzieję, że kiedyś jej rodzice będą obrażani i naprawdę szczerze jej tego życzę - powiedziała w rozmowie z "Kobiecym okiem".
Jedno jest pewne: konflikt obu gwiazd już niedługo będzie miał swój finał w sądzie.
AR/AOS