O miłości, wierze i dojrzewaniu. Po raz drugi
Stało się tak między innymi z fascynującym "Blacksadem", kontrowersyjnym "Fun Home" czy przejmującym "Berlinem" Jasona Lutesa. A teraz do tego grona dołączyło "Blankets" Craiga Thompsona.
16.04.2010 | aktual.: 29.10.2013 16:18
Bezsprzecznie jest to komiks zasługujący na dotarcie do jak największej liczby czytelników. Thompson przed wydaniem tej powieści graficznej był już znany w środowisku komiksowym, dzięki swojemu debiutowi z 1999 roku - "Good-bye Chunky Rice", który zdobył nagrodę Harveya. Ale dopiero w 2003 roku, wraz z premierą "Blankets", jego nazwisko zelektryzowało komiksowy rynek. Dzięki tej autobiograficznej opowieści został laureatem dwóch nagród Eisnera, jednego Ignatza i trzech statuetek Harveya, a rok później na festiwalu w Angouleme wyróżniono go Prix de la critique. Gdy dodamy do tego obrazka wydanie komiksu w dwunastu krajach świata (nie licząc USA i Wielkiej Brytanii)
i liczne wyróżnienia prestiżowych magazynów, to otrzymamy obowiązkową lekturę, którą naprawdę warto mieć w swojej biblioteczce.
Co ciekawe emocje związane z premierą pierwszego wydania "Blankets", były w środowisku komiksowym proporcjonalne do legendy tytułu. W czerwcu 2006 roku - sześć miesięcy przed premierą - wiadomość o planowanym wydaniu (wtedy nie wiadomo jeszcze przez jakie wydawnictwo) pojawiła się w sieci. Pytanie (podesłane przez Pawła Timofiejuka) na forum Gildii, jak powinien brzmieć tytuł polskiego wydania, zapoczątkowało półroczną dyskusję o komiksie. I choć przez większość czasu była to "sprzeczka" o rzeczy tak banalne jak sposób wydania (twarda czy miękka okładka) czy cena, to i tak świetnie ukazywało, jakim emocjonującym wydarzeniem była ta premiera. Pisząc o losach tego komiksu w Polsce nie można również zapomnieć o nowatorskim sposobie jego sprzedaży - przedpłatach. Początkujące wtedy wydawnictwo timof i cisi wspólnicy znalazło sposób na dofinansowanie swojej inwestycji, dając garstce czytelników (ponoć było ich dziewięćdziesięciu jeden) świadomość uczestnictwa w wydaniu tej powieści graficznej, a ich zaufanie
nagradzając obwolutą, która w środowisku stała się bohaterką wielu żartów i anegdot. Najważniejszy jednak jest fakt, że po premierze, "Blankets" stało się przyczyną dyskusji nie tylko w magazynach, blogach i serwisach specjalistycznych, ale i czasopismach o charakterze ogólnokulturowym. Reakcja na komiks Thompsona cieszy jeszcze bardziej, gdy spojrzy się na nią z perspektywy równie ważnej premiery "From Hell" (także od timofa). Ten długo wyczekiwany komiks Allana Moore'a i Eddiego Campbella został właściwie przemilczany przez media. I choć wpływ na to miał z pewnością o wiele większy ciężar fabularny historii o Kubie Rozpruwaczu, to takie przyjęcie pozostawiło pewien niedosyt.
Na szczęście w przypadku "Blankets" nie można mówić o jakimkolwiek poczuciu niedosytu. Opowieść, która zrodziła się - wedle słów autora - z potrzeby opisania uczucia, jakie towarzyszyło mu, kiedy po raz pierwszy spał obok bliskiej mu osoby, jest prawdziwą komiksową ucztą. Thompson fantastycznie rozrysowuje historię za pomocą bardzo żywych, nieprzeładowanych detalami rysunków. Nie oznacza to jednak, że jego kreska jest niedbała - od czasu do czasu pokazuje, że potrafi bardzo wiernie odwzorować rzeczywistość. Wystarczy spojrzeć na Forda pickupa z szóstego rozdziału, albo urwisko koło szkoły ze strony dwudziestej czwartej, by upewnić się, że stylistyka opowieści nie jest podyktowana brakami w warsztacie. Jednak to, co najbardziej urzeka od strony graficznej to doskonałe połączenie słowa i obrazu. Cały komiks przepełniony jest kadrami, w których dymki są nie tylko elementem koniecznym do przedstawienia tekstu, lecz integralną częścią całej planszy. Ta jedność słowa i rysunku przenosi "Blankets" na wyższy, od
"standardowej" historyjki obrazkowej, poziom "komiksowości".
Ale legenda, jaka urosła wokół "Blankets" spowodowana jest w głównej mierze przez fabułę, która wymyka się próbom prostego opisania. Autobiografia Craiga to historia o dzieciństwie, religii, pierwszej miłości i poszukiwaniu samego siebie. Jej konstrukcja podobna jest do pledu, który pojawia się w samym komiksie i odgrywa w nim znaczącą rolę - pełna jest małych elementów poukładanych w pozornym bezładzie. Ale właśnie ten kontrolowany chaos - przeplatające się różne czasy i miejsca - sprawia, że nie można oderwać się od lektury. Dzięki temu każda strona tej historii jest zaskoczeniem, a przemyślenia Thompsona nie są tak nachalne, jak gdyby były przedstawiane "punkt po punkcie". I choć nie zawsze można zgodzić się z odpowiedziami, jakich udziela na stronach tej opowieści, to trzeba przyznać, że zadawane pytania należą do tych, które każdy - prędzej czy później - sobie zadaje.
Historia pierwszej miłości Craiga i Rainy doskonale ilustruje problemy, z którymi człowiek boryka się przez całe życie - nie tylko w okresie dzieciństwa i dojrzewania. Każdy ulega naciskom i próbom manipulacji. Podobnie jak nastoletni Craig wszyscy uczą się miłości. Nie tylko romantycznej, lecz często trudniejszej, o wiele mniej "widowiskowej" - miłości do rodzeństwa i rodziców, z którymi związany jest utrudniający kontakty bagaż doświadczeń. "Blankets" świetnie ukazuje też dylematy związane z wewnętrzną walką o światopoglądowe usamodzielnienie. Sceny, w których Craig wije się między niebem a piekłem, trafnie ilustrują jak ciężko jest się wyzwolić z cudzej moralności wpajanej od najmłodszych lat.
A wszystkie te problemy łączą się z postacią Rainy i wątkiem miłosnym, który wcale nie wyrasta na najważniejszy. Jest za to katalizatorem zmian, jakie nastąpiły w życiu autora. I choć można by zarzucić Thompsonowi, że to uczucie jest zbyt intensywne jak na parę nastolatków i przez to może tracić na wiarygodności, to słowa wielkiego uznania należą mu się za to jak je opisał. Ponieważ w "Blankets" miłość Craiga i Rainy została ukazana tak intymnie i emocjonalnie, że niemożliwością jest się nie wzruszyć, a jednocześnie brak w niej nawet nuty taniego melodramatu. Nie sposób nie wspomnieć o scenie zamalowywania obrazu Craiga przez Raine, która jest najmocniejszym elementem całej historii. Jeszcze nigdy kilka kadrów nie wykorzystało języka komiksu w tak poruszający sposób.
"Gdybyście mieli przeczytać tylko jeden komiks w życiu, to powinien to być właśnie <>!" Takimi słowami reklamowane było u nas pierwsze wydanie tej powieści graficznej. I choć oczywistym jest, że to marketingowe wyolbrzymienie, to lektura tego komiksu jest tak poruszająca, że nie dziwię się nikomu, kto w jej trakcie zgodził się z tym stwierdzeniem.
Więcej o gwiazdkach Komiksomanii możecie przeczytać tutaj.
Komiksomania.pl objęła patronat nad komiksami Craiga Thompsona wydawanymi przez wydawnictwo timof i cisi wspólnicy. Tytuły można nabyć w przedsprzedażyna stronie internetowej wydawnictwa.