O 11‑latce mówił cały kraj. "Czułam, że znalazłam się w niewłaściwym ciele"
Różni ich wszystko: wiek, rasa, status społeczny, wykształcenie. Bohaterów dokumentu "Zmieniłem płeć", który 29 maja pokaże Telewizja WP, łączy jedno: urodzili się nieswoim ciele.
W ciągu ostatnich 10 lat osoby transpłciowe wyszły z cienia i na stałe zagościły w popkulturze. Głównie za sprawą celebrytów i sportowców. Jednak nadal są najmniej chronioną i najbardziej prześladowaną grupą społeczną.
Osoby transpłciowe zmagają się nie tylko z rozterkami natury osobistej, ale też ze społeczną nietolerancją i lękami wynikającymi wciąż w dużej mierze z braku edukacji. Dokument Marca de Guerre'a stara się ten stan rzeczy zmienić.
- Walka o prawa osób transpłciowych jest najważniejszą walką o prawa obywatelskie w XXI w. Choć pozostaje daleko w tyle za walką o równość gejów czy czarnoskórych, wielu wierzy, że właśnie teraz ma szansę na zwycięstwo - mówi reżyser filmu.
"Zmieniłem płeć" opowiada o transpłciowości poprzez jednostkowe historie ludzi, którzy urodzili się w nieswoim ciele i podjęli decyzję o życiu w zgodzie z samym sobą.
Bohaterami dzielącymi się swoją intymnością, są ludzie z różnych grup społecznych, starzy i młodzi, kobiety i mężczyźni, uczniowie i profesorowie. Ich historie pokazują, że osoby transpłciowe wciąż zmagają się z podobnymi problemami.
Wśród nich jest Olie Pullen. To nastolatka z Quebecu, która w 2014 r. znalazła się na okładce kanadyjskiego miesięcznika "Maclean's" i była bohaterką głośnego reportażu "Co się dzieje, kiedy twój syn mówi, że jest dziewczynką".
- Po prostu nie czułam się dobrze z tym, kim byłam. Czułam, że znalazłam się w niewłaściwym ciele - mówi Olie i dodaje:
- Nie mam nic przeciwko określeniu "osoba transpłciowa", ale zdecydowanie wolę, jak nazywa się mnie po prostu "ona". To lepiej definiuje, kim naprawdę jestem.
Historię Olie poznajemy też z perspektywy jej rodziców.
- Od zawsze wolała bawić się lalkami, a pewnego razu była bardzo niezadowolona, że musi nosić szare spodnie. Kiedyś nagle zapytała, czemu nie może założyć do szkoły sukienki. Byłam zdziwiona i tłumaczyłam jej "Olie, przecież jesteś chłopcem" - wspomina Annie Pullen, mama dziewczynki.
Ale Olie Pullen może mówić o szczęściu. Wspiera ją kochająca rodzina, a zagadnienie transpłciowości jest o wiele lepiej zbadane przez medycynę niż kilkadziesiąt lat temu.
Tego szczęścia nie miały inne bohaterki "Zmieniłem płeć".
- Pochodzę z małego górniczego miasteczka, gdzie z nikim nie mogłam o tym porozmawiać. Uznałam, że jeśli będę świetnym synem, lekarzem, ojcem to wszystko się ułoży. Nikt się nie dowie, kim naprawdę jestem - mówi dr Carys Massarella, która o transseksualizmie dowiedziała się z encyklopedii.
- Kiedyś do mojego szpitala przywieziono osobę transpłciową z zawałem serca. Ona zmarła, a ja przysięgłam sobie, że nie chcę być pochowana jako facet - mówi dr Massarella.
W jeszcze gorszej sytuacji była urodzona w 1925 r. Stephanie Castle. Na zmianę płci zdecydowała się dopiero po drugim małżeństwie, kiedy miała 55 lat.
- W wieku 4 lat miałam sen, w którym patrzyłam w lustro. Zobaczyłam w nim małą dziewczynkę. To byłam ja. Nie potrafiłam tego wytłumaczyć, nie było nawet odpowiedniego słownictwa na nazwanie tego stanu. Przez wiele lat myślałam, że tylko ja jestem taka - wspomina 90-letnia Stephanie, która służyła w armii i podobnie jak dr Carys Massarella przed zmianą płci była ojcem.