Nordycki wilk
Mamy nieodparte wrażenie, że postać patrzy się prosto na nas (czytelników). I chociaż światło płomieni oświetla dolną połowę jego twarzy, to oczy, ściągnięte brwi, pionowa zmarszczka (blizna?) między nimi przyciągają nasz wzrok, pobudzają ciekawość, niepokoją i intrygują. Na okładce, autorstwa Christophera Moellera, widzimy, oczywiście, twarz Lucyfera. Ciekawe z kim tym razem będzie się musiał sprzymierzyć, a z kim będzie musiał walczyć, aby utrzymać niepodległość swojego stworzenia?
16.08.2012 | aktual.: 29.10.2013 17:14
Z poprzedniego tomu "Exodus" wiemy, że Jahwe, Bóg Przymierza, odszedł bez słowa. A pierwsze stworzenie (wszechświat), utraciwszy sygnaturę jego imienia, zaczyna się rozpadać. Archanioł Michał próbuje powstrzymać destrukcję (atrofię) wszechświata. Wątek ten jest kontynuowany także bieżącym tomie, który składa się z trzech nowel: "Lilith", "Neutralny grunt" oraz "Wilk pod drzewem", ostatnia dała także tytuł całemu zeszytowi.
Pierwsza z nich jest spojrzeniem wstecz, to opowieść o Lilith, kobiecie przeznaczonej Adamowi, której potomstwo spłodzone z demonami to armia Lilim. W tej historii dowiadujemy się, kto zaprojektował Srebrne Miasto oraz czyimi rękoma zostało wzniesione. Rzuca ona także ostry snop światła na motywy, które skończyły się buntem Samaela, zwanego Gwiazdą Zaranną. Nowelka ta, mimo wprowadzeniu pewnych nieścisłości do uniwersum wykreowanego przez Carey'a (aniołowie mogący mieć potomstwo, komnata Logos, w której miał przemawiać Jahwe, powstała już po jego zniknięciu), wydaje się najbardziej ciekawą i atrakcyjną wizualnie w całym zbiorz*e*. Pewnie dlatego, że za warstwę wizualną nie odpowiadali standardowi wyrobnicy serii, a P. Craig Russell (rysunki) i Lovern Kindzierski (kolory).
Druga nowela w tym tomie - "Neutralny grunt" - nie wzbudziła mojego zainteresowania, wydaje mi się sztampowa: demon bierze w posiadanie duszę człowieka i zaprasza innych złych na posiedzenie/radę. W czasie, gdy trwa debata, człowiek nie jest sobą i robi rzeczy, których normalnie by nie robił. Wizualnie także bez szaleństw, a raczej wtórnie - ostra kreska, przywodząca na myśl nieudolna próbę naśladowania kreski Lee Bermejo. No i kolory, znów wyrobnik serii, Daniel Vozzo - podtrzymuję to, co już kiedyś o jego pracy napisałem: "Zmęczony, czy też raczej znużony, już jestem kolorami nakładanymi przez Daniela Vozzo na kadry w tej serii. Nic zaskakującego i nieoczekiwanego na przestrzeni tych kilku tomów się nie dzieje. Oczywiście, pełen profesjonalizm, ale nawet, gdy nad górami zachodzi słońce, kadry są jakieś takie szare".
Tytułowy "Wilk pod drzewem" to zaś moim zdaniem udana próba połączenia nordyckiej mitologii (Fenrir - wilk, który stara się rozpętać Ragnarök) z judeochrześcijańskim przedmurzem. W tej opowieści Lucyfer oddaje pole archontowi Michałowi, który dzięki temu że Los z Nieskończonych (niestety znów Mike Carey posiłkuje się postaciami wymyślonymi przez Neila Gaimana) ma niewyparzony język i mówi o jedno zdanie za dużo, w lot pojmuje co musi zrobić, aby powstrzymać rozpad Pierwszego Stworzenia.
Oczywiście w noweli "Wilk pod drzewem" ma miejsce więcej zdarzeń niż te wymienione przeze mnie w powyższym akapicie. Jednak nie będę psuł, ewentualnym czytelnikom, przyjemności ich poznania.