Nina Terentiew: "Byłam trudną teściową, we wszystko chciałam się wtrącać"
Zwierzenia ikony telewizji
Mimo swojego wieku, 71-letnia Nina Terentiew wciąż jest wulkanem energii. Choć już kilka lat temu mogłaby odejść na emeryturę, nie zrobiła tego. Praca to jej życie. Jest bezsprzecznie uznawana za jedną z najbardziej wpływowych osób w polskim show-biznesie. Od 11 lat jest dyrektorem programowym Telewizji Polsat. Okazuje się, że o ile w życiu zawodowym zawsze stawia na swoim, to prywatnie miewa wiele wątpliwości. Zdecydowała się o nich opowiedzieć.
Trudna teściowa
Nina Terentiew wyznała, że zdarzało się jej być wścibską wobec swojego syna i synowej.
- Bywałam trudna, we wszystko chciałam się wtrącać, ale zostałam wychowana przez moje dzieci. I teraz jestem aniołem - powiedziała w "Gali".
Okazuje się, że Terentiew była zaborcza nawet w kwestii tego, co trzeba podać na obiad.
- Odpuściłam, bo mój syn odkrył w sobie pasję kucharza. (...) Teraz już wiem, że wizja żurku z kiełbasą i grzybami moich dzieci musi zwyciężać moją wizję bez kiełbasy. Zrozumiałam, że w pracy mogę forsować własne wizje, ale w domu niekoniecznie - dodała.
Przyznaje się do błędów
- W życiu prywatnym znacznie częściej czegoś nie wiem niż w życiu zawodowym. Znaki zapytania dotyczą czasem najprostszych decyzji, na przykład co do koloru torebki. (...) Ale jeśli chodzi o pracę oczywiście jest inaczej. Co to za szef, który by nie wiedział co ma robić? I we wtorek myślał inaczej niż w środę. Nie zmienia to faktu, że bardzo lubię rozmawiać z ludźmi i słuchać ich opinii na dany temat. Bez problemu mówię "Pomyliłam się" - wyznaje Nina Terentiew.
"Jestem niewiernym widzem"
Terentiew przyznaje, że mimo lat doświadczenia w branży, nie ma nigdy pewności, co telewidzom się spodoba.
- Telewizja robi się coraz bardziej nieprzewidywalna, a oferta na rynku jest naprawdę ogromna. Powiem ci w tajemnicy: ja tez uwielbiam surfować pilotem i zatrzymywać się na różnych kanałach. Jestem typowym niewiernym widzem, których jako dyrektor programowy Polsatu najbardziej nie lubię! - powiedziała.
Pasja
Pomimo tylu lat pracy Nina Terentiew nie czuje się znudzona telewizją.
- Rozmawiałam kiedyś ze Zbyszkiem Wodeckim, którego życie było wielką muzyczną podróżą z miasta do miasta, z koncertu na koncert.* Powiedział mi najmądrzej na świecie: "Wiesz, ja to tak lubię, że mnie wciąż chcą słuchać!"*. Oczywiście później żartował, że musi pracować dla pieniędzy. Ma ukochane dzieci i wnuki. Ja jestem jednak całkowicie pewna, że nieustannie koncertował po całej Polsce z miłości do muzyki oraz publiczności. Dla osób w naszym wieku praca jest adrenaliną, która daje poczucie młodości - przyznała Terentiew w "Gali".
Myślicie, że dobrze się sprawdza jako dyrektor programowa Polsatu?