Niezwykła historia Scatmana. Dziś skończyłby 72 lata
None
Wszyscy próbowali go naśladować
Nie ma chyba osoby, która nie próbowałby chociaż raz powtórzyć słów przeboju "Ski-Ba-Bop-Ba-Dop-Bop". Scatman poddbił europejski rynek muzyczny swoim oryginalnym stylem. Do dzisiaj nikt nie tworzy podobnej muzyki.
Mało kto jednak wie, że pod nieschodzącym z twarzy muzyka uśmiechem, kryje się wiele życiowych dramatów. Jego biografia mogłaby posłużyć za scenariusz dobrego filmu. Jazzman sławę zdobył dopiero po pięćdziesiątce jednak 14 złotych płyt oraz 18 platynowych może mu pozazdrościć niejedna obecna młoda gwiazda. Kiedy był u szczytu sławy, dowidział się o nieuleczalnej chorobie.
Muzyk zmarł w grudniu 1999 roku. Niemal do końca zajmował się tworzeniem utworów. Dziś skończyłby 72 lata.
Trudne dzieciństwo
John Paul Larkin, bo tak naprawdę nazywał się Scatman, urodził się w 1942 w Kalifornii. Od najmłodszych lat się jąkał, co doprowadziło do ciężkiego emocjonalnie dzieciństwa. Przez naśmiewające się z niego dzieci, przyszły muzyk nabawił się wielu kompleksów.
Już jako nastolatek znalazł sposób na leczenie swoich słabości. W wieku 12 lat rozpoczął naukę gry na pianinie. Gdy grał, nie musiał mówić. - Chowałem się za pianinem, bo bałem się mówić - przyznał w jednym z wywiadów.
Trudne dzieciństwo odbiło się na nim nieco później. W latach 70. rozpoczął swoją karierę muzyczną, która ograniczała się jedynie do grania jazzu w lokalnych klubach. Kilka lat muzykowania bez większych sukcesów oraz nieodstępujące go kompleksy sprawiły, że sięgnął po alkohol i narkotyki.
Życiowa rewolucja
Przygoda z używkami skończyła się kilka lat później po rozmowie z jego dobrym przyjacielem Joe Farrellem. Wraz z żoną, która również była uzależniona od alkoholu, postanowili walczyć.
Scatman przeniósł się do Europy na początku lat 90. Występował w Berlinie na statkach wycieczkowych i w małych klubach. Mimo obaw, dołączył do swojej twórczość także śpiew.
Jego manager, obserwując dynamiczny rozwój nurtu Eurodance, zasugerował Larkinowi, żeby ten połączył swoje utwory z techno i hip-hopem. Artysta do tego pomysłu podchodził bardzo sceptycznie. Po raz kolejny dały o obie znać kompleksy związane z jąkaniem.
Nie przypuszczał wtedy, że to właśnie wada wymowy przyczyni się do jego sukcesu. Agent artysty Manfred Zahringer namówił go, żeby otwarcie śpiewał o swoich słabościach. Tak powstał hit "Ski-Ba-Bop-Ba-Dop-Bop", który wywołał medialną burzę wokół artysty.
Międzynarodowy sukces
Mało kto się spodziewał, że pierwszy singiel podbije listy przebojów w niemal całej Europie i Azji. Artysta musiał pójść za ciosem i bardzo szybko wydał kolejne hity "Scatman's World" oraz "Everybody Jam!", który był hołdem dla jego idola Louisa Armstronga.
Międzynarodowa trasa koncertowa cieszyła się ogromną popularnością. - Podczas koncertu w Hiszpanii, dzieciaki krzyczały bez przerwy przez 5 minut i nie mogłem zacząć piosenki - wspominał artysta. Kilka milionów sprzedanych singli i albumów sprawiło, że stał się jedną z największych światowych gwiazd muzyki.
Zaledwie dwa lata później wokalista wydał swój drugi długogrający album. Płyta jednak nie cieszyła się takim zainteresowaniem, jak debiutancki krążek. Co ciekawe, niemały sukces odniosła w Japonii, gdzie pokochano muzykę w klimacie Eurodance, w tym twórczość Larkina.
Choroba u szczytu sławy
Pod koniec 1998 roku, gdy artysta tworzył materiał na swoje kolejne dzieło, jego stan zdrowia mocno się pogorszył. Rak płuc, który u niego zdiagnozowano, był jak wyrok. Wokalista starał się jednak zachować optymizm.
- Cokolwiek Bóg będzie chciał - będzie dla mnie dobre... Miałem wspaniałe życie. Zasmakowałem piękna - wyznał w jednym z wywiadów. Nie przerywając prac nad kolejną płytą, zdołał dokończyć krążek "Take Your Time".
Walcząc do końca życia ze swoją wadą wymowy, udało mu się wyeliminować całkowicie jąkanie. Pojawiły się nawet uszczypliwe głosy dziennikarzy, którzy twierdzili, że muzyk od początku udawał, żeby wykreować swoją karierę.
Do dzisiaj styl Scatmana nie został skopiowany przez żadnego artystę, a on sam zapisał się w kartach historii jako ikona lat 90.