Niezależna od Kremla "Nowa Gazeta" wstrzymuje publikację. Dostała ostateczne ostrzeżenie
Po pierwszym ostrzeżeniu ostatnia niezależna gazeta w Rosji starała się obejść cenzurę i działać dalej. Ale po drugim redakcja zdecydowała się zawiesić działalność. Wygląda to na koniec wolnych mediów w Rosji.
28.03.2022 | aktual.: 28.03.2022 17:45
Komunikat jest jasny: "Otrzymaliśmy kolejne ostrzeżenie od Roskomnadzoru [państwowego urzędu kontroli mediów – red.] W związku z tym wstrzymujemy publikację gazety w internecie i na papierze do zakończenia 'specoperacji na terytorium Ukrainy'. Z poważaniem, redakcja 'Nowej Gazety'". Dwa ostrzeżenia Roskomnadzoru rocznie grożą w Rosji cofnięciem licencji medialnej.
"Nowa Gazeta" była ostatnią ogólnokrajową niezależną gazetą w Rosji. Na początku marca redakcja - naciskana przez Roskomnadzor - zawiesiła działalność newsroomu odpowiedzialnego za publikację najświeższych wiadomości. Redakcja uznała wtedy, że nie ma zamiaru podawać do wiadomości jedynie treści wysyłanych przez Ministerstwo Obrony i rzecznika Kremla. Ale wciąż starała się publikować felietony czy reportaże, choćby o protestach czy zatrzymaniach działaczy antywojennych. Teraz nie będzie publikować nawet tego.
Redaktor naczelny gazety – Dmitrij Muratow – otrzymał Pokojową Nagrodę Nobla za rok 2021. W swojej mowie noblowskiej, wygłoszonej w Oslo 10 grudnia 2021 r., kilka miesięcy przed wojną, Muratow ostrzegał:
- W Rosji przywykło się sądzić, że politycy stroniący od rozlewu krwi są słabi. Że prawdziwi patrioci mają obowiązek grozić światu wojną. Władze promują więc ideę wojny. Rządowi propagandziści ponoszą pełną odpowiedzialność za militarystyczną retorykę państwowych kanałów telewizji. Agresywny wojenny marketing przyzwyczaja społeczeństwo do myśli o dopuszczalności wojny.
Teraz Muratow uznał, że zawieszenie działalności to trudna, ale konieczna decyzja. - Nie mieliśmy wyjścia – powiedział agencji Reutera.
Gazeta była nękana od lat. Roskomnadzor zmuszał redakcję do ściągania opublikowanych już artykułów i nakładał na nią wysokie kary finansowe za publikacje o Ukrainie i inne. Ale to nie wszystko.
W sumie przez lata zamordowano w Rosji sześciu dziennikarzy śledczych "Nowej Gazety", w tym Annę Politkowską w 2006 roku w Moskwie.
Kilka dni temu Poczta Rosji odmówiła prenumeraty, doręczania i sprzedaży wydania papierowego.
W miejscach, gdzie gazeta nie mogła publikować informacji z Ukrainy, redakcja zostawiała w wydaniu papierowym białe miejsca na znak sprzeciwu wobec cenzury. Czasem słowa zastępowała grafika, jak choćby na okładce pokazującej metaforycznie sytuację w Rosji: baletnice tańczące "Jezioro łabędzie" na tle wybuchu atomowego.
Według rosyjskiego prawa, niezależne od Kremla media są uznawane za "obcych agentów", co oznacza, że rzekomo chodzą na pasku agentów Zachodu i wykonują ich polecenia. I oczywiście nie przedstawiają treści patriotycznych, prokremlowskich.
Na liście takich "obcych agentów" znalazło się już 119 redakcji, rozgłośni, a czasem nawet indywidulanych dziennikarzy.
Ale oznaczanie materiałów niezależnych redakcji mianem "obcego agenta" to za mało. Władze zamknęły niezależne Radio Echo Moskwy i telewizję Dożd oraz ograniczyły Rosjanom dostęp do takich stacji, jak CNN, BBC czy Deutsche Welle. Jedyny dostępny przekaz płynie z mediów proputinowskich.
Roskomnadzor ściśle pilnuje, by Rosjanie nie dostawali informacji innych niż propaganda. Urząd zalecił rosyjskim mediom, aby nie ważyły się publikować wywiadu rosyjskich dziennikarzy z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim. Wobec mediów, które przeprowadziły wywiad z ukraińskim przywódcą, zostało wszczęte śledztwo. Roskomnadzor nie sprecyzował, o które media chodzi. Prawdopodobnie dotyczy to reporterów rosyjskiego niezależnego portalu "Meduza" z siedzibą w Rydze na Łotwie.
Dmitrij Muratow aktywnie wspiera Ukrainę - przekazał swój medal noblowski na licytację poza granicami Rosji, by uzyskane pieniądze przeznaczyć na pomoc uchodźcom z kraju, w którym trwa wojna wywołana przez Putina.