"Niewidzialna ręka", czyli fenomen wielkich gestów małych bohaterów
Niewidzialna ręka
None
Wspomnienie "Niewidzialnej ręki" można by zacząć tak: dawno, dawno temu, kiedy przydomowe podwórka były miejscem zabawy, a dzieci, zamiast przed komputerem, spędzały czas wraz z innymi rówieśnikami na dworze, narodziła się niezwykła dobroczynna akcja, o której pamięć jest żywa do dziś. I która po latach budzi jeszcze większy podziw i niedowierzanie, niż w czasach, gdy funkcjonowała. Bo czy dziś potrafimy sobie wyobrazić, że dzieci i młodzież całkowicie bezinteresownie, z własnej inicjatywy i zupełnie anonimowo pomagają innym?
Kiedy pod koniec lat 50. Maciej Zimiński, ówczesny redaktor harcerskiej gazety "Świat Młodych", rzucił pomysł Niewidzialnych, był zaskoczony odzewem. Na apel, który brzmiał, by "na szlaku Niewidzialnej Ręki działać zawsze wtedy, kiedy ktoś potrzebuje pomocy", odpowiedziało wielu podwórkowych działaczy.
Idea Niewidzianych szerzyła się wśród "dzieciarów", jak określał swoich podopiecznych Zimiński, w takim tempie, że zainteresowała nawet milicję! Nic dziwnego, że kiedy redaktor Zimiński rozpoczął pracę w telewizji, przeniósł "Niewidzialną rękę" na szklany ekran. Choć jak mówił w wywiadach, pomysł na program powstał trochę z poczucia winy.
Przypomnijmy historię "Niewidzialnej ręki", niezwykłego ruchu i telewizyjnego programu, który inspirował tysiące młodych widzów do czynienia dobra.
KŻ/AOS