"Niewiarygodne przygody Marka Piegusa": jak potoczyły się losy Grzegorza Romana?
Rola w "Niewiarygodnych przygodach Marka Piegusa" zapewniła mu tytuł dziecięcej gwiazdy rodzimego kina. Wydawało się, że z filmem zwiąże się na dobre, bo mając zaledwie kilka lat na swoim koncie miał już udział w kilkunastu produkcjach. I to nie tylko młodzieżowych, pojawił się m.in. w kultowej "Stawce większej niż życie".
Co się stało z aktorem?
**Serial "Niewiarygodne przygody Marka Piegusa", na podstawie książki Edmunda Niziurskiego był jedną z najpopularniejszych serii dla najmłodszych. Niemal tak ciekawe jak przygody głównego bohatera są losy jego odtwórcy, Grzegorza Romana. Rola Marka Piegusa zapewniła mu tytuł dziecięcej gwiazdy rodzimego kina. Wydawało się, że z filmem zwiąże się na dobre, bo mając zaledwie kilka lat na swoim koncie miał już udział w kilkunastu produkcjach. I to nie tylko młodzieżowych, pojawił się m.in. w kultowej "Stawce większej niż życie". Wielu fanów może zdziwić fakt, że nagle zrezygnował z aktorstwa, tłumacząc po latach z rozbrajającą szczerością, że zawód ten zwyczajnie mu się znudził. Dziś żyje z dala od show-biznesu i nic nie wskazuje na to, że miałby do niego wrócić. Jak potoczyły się jego losy? Czym się zajmuje teraz?
Niezapomniany Piegus
Media do dziś podkreślają, że Grzegorz Roman zaliczył udany debiut w wyjątkowo młodym wieku. Trudno im się dziwić, w końcu młody aktor w dramacie "Wyrok" Jerzego Passendorfa zagrał, mając zaledwie sześć lat. Widzów, podobnie jak reżyserów ujął swoją naturalnością i pewnością siebie.
Nie czuł żadnej trzemy przed kamerą. W efekcie, zanim trafił na plan "Niesamowitych przygód Marka Piegusa", na koncie miał już kilkanaście ról. Jednak to pechowy rudzielec przyniósł mu największą sławę.
Kryminalna zagadka, niebezpieczne sytuacje, a nawet porwanie – oto z czym musiał mierzyć się Piegus i co z zapartym tchem oglądali nastolatkowie. Perypetie 13-letniego chłopaka z warszawskiego Żoliborza wychowały kilka pokoleń widzów.