Nie żyje Elżbieta Słoboda. Wzruszające wspomnienie Małgorzaty Foremniak
- Imponowało mi to, że mimo swojego wieku, miała w sobie odwagę – mówi w rozmowie z WP Gwiazdy Małgorzata Foremniak. Aktorka wspomina zmarłą Elżbietę Swobodę. Jej serialową mamę Basię.
- Ela zawsze szła swoją drogą – wspomina Małgorzata Foremniak. Nie kryje wzruszenia, o śmierci Elżbiety Słobody dowiedziała się w rozmowie z nami. Aktorka miała 59 lat. O tym, że zmarła, jako pierwszy napisał Zbigniew Hołdys, jej wieloletni przyjaciel.
Muzyk i dziennikarz przyznał w poruszającym wpisie na Facebooku, że Słoboda od kilku lat chorowała. Zrezygnowała z pomocy lekarzy i "wybrała drogę holistyczną, medytacje, diety, modlitwy, metody naturalne". Bardzo szybko pojawiły się komentarze internautów. Ale nie o tym, jaką była aktorką i jak zostanie zapamiętana. Wylała się fala jadu odnośnie tego, jakie leczenie wybrała.
A nie taką Elżbietę Słobodę powinniśmy zapamiętać.
- Nasz zawód jest okrutny. Jeżeli jest się na świeczniku, niezależnie od tego, czym się ten świecznik podpali, wtedy mówi się o takiej osobie. Ktoś, kto jest wartościowy, jest zapomniany – komentuje Małgorzata Foremniak.
Serialowa babcia Basia
Foremniak i Słoboda grały razem w serialu "I kto tu rządzi". Emitował go Polsat w latach 2007- 2008. Foremniak grała w serialu Agatę Batycką - mamę i właścicielkę agencji reklamowej. Partnerował jej na planie Bogusław Linda. Ale kto nie pamięta dziś babci Basi, która zarażała pozytywną energią i od samego początku cieszyła się popularnością wśród widzów?
- Myślę, że bardzo pasowałyśmy do siebie jako matka i córka. Ela grała moją zwariowaną mamę, która zawsze miała niesamowite pomysły. I nigdy one nie wypalały, ale chciała dobrze. Ela była bardzo jasną osobą. Taką trochę nie stąd. Daleko jej było do tej naszej, polskiej, ciężkiej mentalności. Miała w sobie wiarę w ludzi i wolność – wspomina aktorkę Foremniak.
I dodaje: - Ela szła po prostu swoją drogą. Pamiętam jak kiedyś na planie powiedziała mi: "Nie będę zależna od niczego, od żadnego systemu. I nie mam żadnej karty kredytowej". Jakiś czas później mówiła już: "Niestety, żyłam tak parę miesięcy, ale nie da się dłużej". To było urocze. Taka była Ela. Kolorowa, niezależna.
Serialowa Basia była niezwykle energiczną kobietą. Potrafiła dopiec córce jak nikt inny. "Co za dom, nawet z własnej córki się nie dadzą ponabijać" – powtarzała. Romansowała z mężczyznami, rozbrajała szczerością. "Sprzątanie i wynoszenie śmieci nie wymaga wybitnej inteligencji ani talentu. Mężczyzna się do tego świetnie nadaje" – mówiła w jednym z odcinków serialu.
- Imponowało mi to, że mimo swojego wieku, miała w sobie odwagę w chodzeniu, w ubieraniu się, w poszukiwaniu i realizowaniu małych przyjemności, które dawały jej mnóstwo radości. I to było cudowne. Dla mnie była kobietą, którą chciałabym być. Pokazywała, że można być dojrzałą kobietą, mieć za sobą kawał życia i po prostu cieszyć się jak młoda dziewczyna: wyjazdem do Włoch, zakupami, przemalowaniem kuchni, robieniem czegoś, co sprawia, że jesteś twórcza – opowiada Małgorzata Foremniak.
- To był szczery i bardzo wrażliwy człowiek. Taki przez duże C. To jest coraz częściej rzadkość – dodaje.
Dziś, zamiast komentować chorobę Słobody i to, jakie leczenie wybrała, warto zapamiętać słowa Foremniak:
- Ludzie, którzy odchodzą, zamykają swoją historię. Ona nie będzie się już rozwijać. Ale gdy ta historia zaczyna w nas wybrzmiewać, to okazuje się, że to odejście jest niezwykłą wartością. Bo wtedy wszystko to, co ten człowiek zbudował w życiu dobrego, zaczyna żyć w nas. I to jest właśnie niesamowita mądrość w odchodzeniu ludzi.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl