RozrywkaNie zawsze warto słuchać rodziców. Gracz w "Milionerach" żałował, że nie miał innego koła

Nie zawsze warto słuchać rodziców. Gracz w "Milionerach" żałował, że nie miał innego koła

O panu kotku, który był chory i leżał w łóżeczku, słyszeli wszyscy. Pytanie o ten wierszyk nie należało jednak do najłatwiejszych.

Nie zawsze warto słuchać rodziców. Gracz w "Milionerach" żałował, że nie miał innego koła
Źródło zdjęć: © stopklatka programu "Milionerzy"/TVN

10.04.2018 | aktual.: 10.04.2018 22:11

Pierwszym zawodnikiem grającym o milion złotych był Jan Brykczyński z Warszawy, który dzień wcześniej zdążył odpowiedzieć tylko na dwa pytania. W drugim odcinku bez większych problemów doszedł do pytania za 20 tys., które rozbawiło wszystkich w studiu. Rzecz dotyczyła "panienek saute" - Jan dobrze kombinował, że chodzi o "panienki bez makijażu", jednak zanim udzielił ostatecznej odpowiedzi, zużył aż dwa koła ratunkowe.

Słysząc pytanie za 40 tys. szczerze żałował, że nie może już skorzystać z pytania do publiczności. Nie wiedział bowiem, co choremu kotkowi ze znanego wierszyka dla dzieci zaordynował pan doktor. W tej sytuacji Jan zadzwonił do swojego ojca, który podał mu błędną odpowiedź.

- Jeśli ojciec mój tak powiedział, to lewatywę - stwierdził Jan Brykczyński, choć prawidłową odpowiedzią były "pijawki". Ulubieniec widzów i internautów zakończył swoją grę z gwarantowanym 1 tys. złotych.

Obraz
© stopklatka programu "Milionerzy"/TVN

Kolejną zawodniczką była Justyna Męcik z Częstochowy, studiująca w Warszawie. Dzięki niej wielu widzów dowiedziało się o istnieniu takiego kierunku jak logistyka mediów. Justyna zdążyła zarobić 5 tys. złotych i zużyć jedno koło ratunkowe. Ciąg dalszy jej walki o milion złotych w środowym odcinku tradycyjnie o godz. 20:55.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.

Źródło artykułu:WP Teleshow
Hubert Urbańskitvnmilionerzy
Komentarze (16)