Nie wpuścili dziennikarza na spotkanie z Kaczyńskim. "Niech to ocenią czytelnicy"
Ta sytuacja powtarza się coraz częściej: dziennikarze wolnych mediów nie dostają akredytacji na spotkania organizowane przez PiS i organizacje związane z partią rządzącą jak TVP, NBP czy NSZZ Solidarność. Medioznawca dr Krzysztof Grzegorzewski nie ma wątpliwości: - To działania bezprawne.
15.12.2022 | aktual.: 15.12.2022 17:10
Do ostatniej blokady wejścia dziennikarzy doszło 8 grudnia w Chojnicach, gdzie odbyło się spotkanie z prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim. Nie wpuszczono na nie reporterów radia Weekend FM oraz serwisu zawszepomorze.pl (założyli go byli dziennikarze "Dziennika Bałtyckiego" po przejęciu gazety przez Orlen).
Aleksander Knitter, dziennikarz i fotograf zawszepomorze.pl, opowiedział WP, jak dokładnie wyglądała ta sytuacja. O akredytację zaczął się starać trzy dni wcześniej i dostał zapewnienie z biura prasowego PiS, że nie będzie problemu z wejściem za okazaniem legitymacji prasowej.
Co stało się w dniu spotkania? Knitter relacjonuje: - W czwartek, około godz. 16.30 wszedłem do Chojnickiego Centrum Kultury na spotkanie z prezesem Kaczyńskim i na wejściu okazało się, że akredytacji dla mnie nie ma. Na pytanie dlaczego, dowiedziałem się, że taka jest decyzja organizatorów. Chciałem to wyjaśnić, ale kazano mi wrócić już po zakończeniu spotkania z panem Kaczyńskim.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Nas, dziennikarzy lokalnych i regionalnych, było zaledwie kilkoro – dodaje Knitter.
- Komu przeszkadzaliśmy? Dlaczego pozbawiono naszych czytelników możliwości przeczytania relacji i obejrzenia zdjęć? Rolą mediów jest pokazywać, a rolą odbiorców - oceniać i wyciągać samemu wnioski. Niech mieszkańcy sami ocenią tę sytuację - kończy.
To nie pierwszy raz kiedy PiS bądź instytucje z nim związane nie wpuszczają bądź nie akredytują dziennikarzy na spotkania. Jak przypomina serwis "Press", we wrześniu 2021 akredytacji na konferencję prezesa NBP Adama Glapińskiego nie dostał dziennikarz ekonomiczny RFM FM Krzysztof Berenda. W 2018 roku ludzie PiS na wpuścili swoją konferencję dziennikarki "Newsweeka" Marty Szymczyk. Weszła ona w końcu na salę podając się za dziennikarkę… Radia Maryja. W listopadzie 2022 r. na krakowskie spotkanie z Jarosławem Kaczyńskim nie wpuszczono fotoreportera serwisu lifeinkrakow.pl Marka Lasyka.
"Tygodnik Podhalański" nie mógł wejść na "Sylwestra Marzeń z Dwójką" TVP oraz na zjazd NSZZ Solidarności w Zakopanem. Na zakopiańskiego sylwestra TVP nie wpuszczono także dziennikarzy "Gazety Wyborczej". Z kolei w 2019 roku rzecznik NSZZ Solidarność Marek Lewandowski wyprosił z gdańskiej Sali BHP dziennikarkę TVN24 oraz dziennikarza "Gazety Wyborczej", zanim rozpoczęło się tam spotkanie z abp. Sławojem Leszkiem Głodziem. Wydawca "Wyborczej", spółka Agora, złożył wtedy zawiadomienie do prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa dotyczącego "utrudniania lub tłumienia krytyki prasowej".
Dr Krzysztof Grzegorzewski, medioznawca z Uniwersytetu Łódzkiego, ocenia:
- To są działania bezprawne. Politycy są osobami publicznymi. Czym innym jest tajna narada w siedzibie PiS przy Nowogrodzkiej, a czym innym - spotkanie z wyborcami, objazd po Polsce czy konwencja partii. W kraju demokratycznym media muszą być dopuszczane do tego typu spotkań. Obywatele są odbiorcami różnych mediów, nie tylko prorządowych, i mają prawo wiedzieć od dziennikarzy, o czym się na takim spotkaniu mówi. Dziennikarze mają pełne prawo tam wejść i pełne prawo zadawać pytania, a obowiązkiem polityków jest na te pytania odpowiadać.
- Niewpuszczanie dziennikarzy do sali czy też unikanie odpowiedzi pod hasłem "Prosimy tylko o pytania w temacie konferencji" to ograniczanie naszego prawa do informacji –dodaje dr Grzegorzewski. – W mojej ocenia to są działania niezgodne z Prawem prasowym. Obywatele mają prawo wiedzieć, co politycy rządzący Polską myślą i co zamierzają dalej, jeśli np. zostaną na trzecią kadencję.
Zdaniem dra Grzegorzewskiego PiS od dłuższego czasu stara się dzielić media na swoje i wrogie: - Filozofia Jarosława Kaczyńskiego była i jest taka, żeby wyjść poza wolne media, ominąć je i stworzyć swoje, przychylne jemu. On nie lubi niezależnych dziennikarzy, nie chce się z nimi porozumiewać, więc stworzył własne media. To się już zaczęło w czasie kadencji 2005-2007. Już wtedy TV Trwam miała pierwszeństwo w relacjonowaniu pewnych wydarzeń. Teraz jest to kontynuowane w TVP i mediach prawicowych wspieranych dotacjami państwowymi. A politykom PiS zdarza się bojkotować wolne media, nie odpowiadać na ich zaproszenia do programu czy pomijać milczeniem ich pytania.
Sebastian Łupak, dziennikarz Wirtualnej Polski