Nie tylko Tomasz Lis dorobił się w TVP. Hanna Lis też zgarnęła krocie
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.
Telewizja Polska podczas audytu, który ma rzucić światło na dotychczasową działalność stacji, postanowiła prześwietlić zarobki swoich niegdysiejszych gwiazd. Pod lupę wzięła ostatnio Hannę Lis. Prezenterka w stacji prowadziła m.in. "Panoramę" i własną audycję w "Pytaniu na śniadanie" – "Kobiecy punkt widzenia" oraz "Po przecinku" w TVP Info.
"Super Expressowi" udało się dotrzeć do przeprowadzonego przez stację audytu. Jak się okazuje, Hanna Lis nie była zatrudniona na umowę o pracę, ale miała odnawiany co trzy miesiące kontrakt. Z audytu TVP wynika, że "wynagrodzenie za trzy miesiące miało nie przekroczyć łącznie 150 tys. zł". Dodatkowo dziennikarka otrzymywała wynagrodzenia za prowadzenie pomniejszych audycji, m.in. w "Pytaniu na śniadanie" ( ok. 7-8 tys. zł brutto).
- Jeśli obecne władze TVP interesują się moim kontraktem, to mam proste pytanie: dlaczego nie kontraktem mojej koleżanki Joasi Racewicz, z którą na zmianę prowadziłyśmy "Panoramę" i "Po Przecinku"? Nasze umowy, tak pod względem zapisów prawnych, jak i wynagrodzenia były identyczne. Dlaczego zatem mnie obejmuje audyt? Pozostawię to pytanie otwarte, do państwa oceny. Ale jeśli objęto kontrolą mój kontrakt, to najwyraźniej z powodów pozamerytorycznych – skomentowała na łamach tabloidu.
Zaznaczyła także, że informacje gazety nie mają wiele wspólnego z prawdą. Na swoim koncie na Twitterze umieściła także wpis:
Przypomnijmy, że to kontynuacja informacji o zarobkach państwa Lis, jakie otrzymywali w Telewizji Polskiej. Jak przed kilkoma dniami informował "Super Express", firma Tomasza Lisa, Deadline Productions, która realizowała audycję "Tomasz Lis na żywo" w latach 2008-2016 miała wystawić stacji faktury na blisko 21 mln zł.
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.