Nie tylko Tom Hardy spędzi wam sen z powiek. Dziesięcioro łotrów, przez których pokochacie "Tabu"
Bez nich to by się nie udało
I owszem, ten serial nie jest łatwy, trzeba się skupić na jego oglądaniu. Już po kilku pierwszych odcinkach wśród pochlebnych opinii pojawiały się stwierdzenia, że to przerost formy nad treścią, że Hardy utopił w nim fortunę, bo jak donosił „Daily Mail”, na serialu zarobił ponad 8 milionów funtów, a zainwestował aż 10,4 mln. Być może nie jest to produkcja, która porwie tłumy jak „Gra o tron”, ale zdecydowanie broni się jakością. To serial dla poszukiwaczy rozrywki na dobrym poziomie. Im bardziej rozwija się fabuła, tym na większą skalę rozgrywa się brytyjsko-amerykańska gra i tym bardziej fascynujące są tajemnice głównego bohatera.
I to one sprawiają, że ciągnie do niego cała zgraja „wykolejeńców”. James Keziah Delaney stwierdza, że ludzi z jego otoczenia łączy to, że zrobią wszystko, co każe i nie zawahają się ani chwili, bo i tak są przeklęci i zasługują na potępienie. Nie da się ukryć – jego sprzymierzeńcy i wrogowie to banda oszustów, przestępców, a nawet zabójców. A jednak coś sprawia, że fascynują. Zobaczcie, kto sprawia, że „Tabu” można oglądać z zapartym tchem.
Zobacz także: Gorące serialowe premiery 2017