Nie trzeba ratować planety. To nasze życie jest zagrożone

Ray Mears, leśnik, podróżnik, ekspert w dziedzinie survivalu, w rozmowie z WP opowiada o swojej podróży po Chinach i tłumaczy, dlaczego ludzkość musi się strzec przed zmianami klimatu. - Dopóki nie rozbudzimy poczucia pilności w ludziach, sprawy się nie poprawią - mówi.

Kadr z programu "Dzikie Chiny z Rayem Mearsem"
Kadr z programu "Dzikie Chiny z Rayem Mearsem"
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe
Karolina Stankiewicz

Karolina Stankiewicz, Wirtualna Polska: Dlaczego zdecydowałeś się pojechać do Chin, by nagrać program?

Ray Mears: Gdy mi to zaproponowano, na początku pomyślałem, że nie chcę jechać do Chin, ponieważ nie jestem zadowolony z ich działań w zakresie ochrony środowiska. Ale staram się mieć otwarty umysł, więc zrobiłem trochę więcej badań i odkryłem, że tak naprawdę kwestie środowiskowe stają się dość popularne w Chinach. Rząd je wspiera, ale nie jest ich pomysłodawcą. Inspiracja pochodzi raczej od zwykłych Chińczyków, którzy interesują się dziką przyrodą i jej ochroną. Dlatego pomyślałem, że powinienem się temu przyjrzeć. Tak zrobiłem i było to bardzo interesujące doświadczenie. 

Czy Chiny naprawdę dbają o środowisko? Czy programy jego ochrony tam działają? 

Cóż, to bardzo duży kraj, a ja widziałem tylko jego część. Widziałem oczywiście te fragmenty, które chcieli mi pokazać. Myślę, że wszyscy zdajemy sobie sprawę z problemów, jakie ma tak duży, przeludniony i uprzemysłowiony naród, jeśli chodzi o środowisko. Jednak to, co widziałem, bardzo mi się podobało.

Najciekawsi w tym wszystkim byli ludzie, których spotkałem. Lokalni ekolodzy, strażnicy. W swoim życiu byłem w wielu rezerwatach na całym świecie, spotykałem ekologów i doszedłem do wniosku, że ludzie, którzy wykonują tę pracę, mają cechy wspólne. To niewdzięczna praca, ale robią to, ponieważ kierują się sercem, a nie liczbami na koncie bankowym. Dokładnie takich samych ludzi, wykonujących te prace, w Chinach. Byli oddani i troskliwi dokładnie w ten sam sposób. To jest coś, czego nie można udawać. Naprawdę byłem pod wrażeniem tych ludzi.

Co było najtrudniejszą częścią tego projektu?

Myślę, że najtrudniejsza była organizacja. Zajęło nam to co najmniej dwa lata. Ale poza tym poszło bardzo gładko. To jest fascynujące miejsce. Życie ptaków w Chinach jest oszałamiające, widziałem tam gatunki, które są niezwykle rzadkie. Pewnego dnia nie kręciliśmy, a ja siedziałem spokojnie, patrząc przez lornetkę i nagle jakiś ptak przeleciał przede mną. Moja podświadomość podpowiedziała: "to krętogłów". A ja nie widziałem krętogłowa, odkąd byłem małym chłopcem i nigdy nie sądziłem, że zobaczę kolejnego w swoim życiu. Nie mogłem w to uwierzyć, myślałem: "nie może być, są zbyt rzadkie, to niemożliwe". A to był on. Więc dzika przyroda Chin jest niesamowita, a obszary, które rząd przeznacza na parki narodowe, są naprawdę spektakularne.

Czy poleciłbyś komuś wyjazd do Chin, czy można podróżować tam jako zwykły podróżnik?

Nie proponowałbym tego zwykłym turystom. Musisz być bardziej niezależny, nastawiony na wędrówki, gotowy do radzenia sobie z przeszkodami i odrabiania lekcji — jeśli jesteś tego typu podróżnikiem, nie ma powodu, aby nie jechać do Chin, a także sięgać do bardziej odległych zakątków. Pod wieloma względami to ekscytujące miejsce. Chińczycy są bardzo pomocni, a dzisiaj mamy aplikacje na naszym telefonie, które pozwalają nam tłumaczyć wiadomości i informacje. Komunikacja nie jest dziś tak trudna i poza lataniem, które w Chinach jest trochę skomplikowane, wszystko jest w porządku i świetnie się bawiliśmy. Bardzo łatwo było tam pracować. 

Propagujesz filozofię bushcraft, która łączy umiejętność przetrwania w naturze bez sprzętu z dbałością o przyrodę. Czy mógłbyś powiedzieć o tym coś więcej?

Kiedy byłem małym chłopcem, zacząłem tropić lisy. Chciałem zostać na noc, ponieważ one są aktywne w nocy, ale nie miałem sprzętu kempingowego. W szkole uczyłem się judo. To była obowiązkowa lekcja. Nasz nauczyciel judo walczył w Birmie podczas drugiej wojny światowej, w dżungli, we wrogim kraju. Gdy pożaliłem się mu, że nie mam sprzętu kempingowego, a chcę rozbić obóz, on powiedział mi: "nie potrzebujesz sprzętu. Nie mieliśmy go na wojnie, nie potrzebujesz go teraz".

I tak zacząłem się uczyć, jak korzystać z natury, aby dbać o siebie, żyć jak tubylec, co doprowadziło mnie do zainteresowania botaniką, roślinami i grzybami. A także archeologią i historią. Bushcraft był więc rdzeniem moich podróży przez życie i wspiera mnie dosłownie, kiedy podróżuję po różnych częściach świata. Ale najważniejszą rzeczą jest oczywiście to, że uczy nas, jak zależni jesteśmy od natury i jak przyroda może być dla nas korzystna.

Kadr z programu "Dzikie Chiny z Rayem Mearsem"
Kadr z programu "Dzikie Chiny z Rayem Mearsem"© Materiały prasowe

Czy uczyłeś się umiejętności przetrwania od miejscowej ludności?

Nie w Chinach, to nie był cel mojej wizyty. Ale spędziłem na tym całe życie i na początku lat 90. robiłem programy telewizyjne, w których odwiedzaliśmy plemiona na całym świecie w najgorszej porze roku. Spędzałem czas z miejscowymi, szedłem do starszych i prosiłem: nauczcie mnie tego, co muszę wiedzieć, żeby żyć tutaj tak jak wy. Miałem więc okazję pracować z syberyjskimi pasterzami reniferów, zbieraczami plemion afrykańskich, Buszmenami z Kalahari, Aborygenami, Eskimosami. Spędziłem na tym lata, więc to duża część tego, kim jestem. Zabieram tę wiedzę ze sobą, gdziekolwiek pójdę.

Czy wykorzystałeś ją też w Chinach?

Nie, nie musiałem martwić się o przetrwanie w Chinach. Umiejętności, których tam używałem, to tropienie i kamuflaż oraz wykorzystywanie mojej zdolności widzenia rzeczy, które są trudne do zobaczenia. Prawdopodobnie najtrudniejsze zwierzę do zobaczenia w naturalnych warunkach to była panda. Chcieliśmy pójść zobaczyć siedlisko, w którym one żyją.

Wiedziałem, że nie zobaczę żadnej pandy, ponieważ nawet najwybitniejszy strażnik, który pracował tam przez 18 lat, widział dziką pandę tylko raz i tylko dlatego, że była chora. Poszliśmy też na poszukiwanie lampartów śnieżnych. Przybyliśmy w te okolice, mieszkaliśmy z pasterzami jaków. Gdy spojrzałem na ziemię w poszukiwaniu tropów, natychmiast znalazłem ślady, wilka, niedźwiedzia, lamparta zwyczajnego. A potem w ciągu następnych kilku dni znaleźliśmy tropy pantery śnieżnej i... cóż, będziecie musieli poczekać i zobaczyć program.

Kadr z programu "Dzikie Chiny z Rayem Mearsem"
Kadr z programu "Dzikie Chiny z Rayem Mearsem"© Materiały prasowe

W dzisiejszych czasach filmy dokumentalne są dość przerażające, mają smutną wymowę z powodu zmian, jakie następują w przyrodzie na skutek ocieplenia klimatu. Mam wrażenie, że wasz program jest nieco bardziej optymistyczny.

To nie był mój plan. Kiedy szukaliśmy panter śnieżnych, nie mogliśmy ich znaleźć. Mieliśmy mało czasu, więc nasz chiński producent powiedział "To nie ma znaczenia, mamy dużo materiałów z panterami śnieżnymi, które możemy wykorzystać". Odpowiedziałem: "Nie, tak nie będzie. Jeśli nie znajdziemy panter śnieżnych, to taka będzie nasza historia".

Na początku nie był z tego zadowolony. Nie myślałem o tym, by nasz program był optymistyczny, ale nie lubię narracji, która mówi, jak niebezpieczna jest dzika przyroda. Bo jeśli sprawisz, że ludzie będą się bać dzikiej przyrody, bardzo szybko ją znienawidzą. Kiedy rozumiemy dziką przyrodę, uczymy się ją szanować i doceniać, dbamy o nią. Tak naprawdę ludzie są znacznie bardziej niebezpieczni niż zwierzęta. Ale nie pojechałem tam, żeby nadać Chinom połysk. Pojechałem zobaczyć, co znajdę. I byłem bardzo zadowolony z tego, co znalazłem. 

Myślę, że dużo problemów ze zmianą klimatu spowodowanych jest tym, że ​​ludzie myślą, że nie są częścią natury, ale czymś odrębnym.

Całkowicie się z tobą zgadzam. Czujemy, że jesteśmy w jakiś sposób odsunięci od natury i że przyroda jest gdzieś na wsi, a nie w mieście. To nieprawda, miasto to tylko wieś, którą zmodyfikowaliśmy. Tak naprawdę jesteśmy całkowicie uzależnieni od czystego powietrza, czystej wody, zdrowej gleby. I nic, co czerpiemy z natury, nie jest za darmo, nawet owoc. Wszystko wiąże się z pewnymi kosztami i polega na ich rozpoznaniu i działaniu, abyśmy nie byli bezmyślni w korzystaniu z zasobów przyrody, abyśmy zadbali o naszą przyszłość.

Wiele osób mówi, że chce ocalić planetę. Planeta nie jest zagrożona. To życie, jakie znamy na tej planecie, w tym nasze własne życie, jest zagrożone. I myślę, że dopóki nie rozbudzimy poczucia pilności w ludziach, sprawy się nie poprawią. Ale wierzę, że to nadchodzi. Uważam też, że dzielimy nasze życie ze wszystkimi żywymi istotami, które nas otaczają, czy to grzyby, owady, drzewa czy zwierzęta. I pod tym względem to są nasi bracia i siostry i powinniśmy nauczyć się ich szanować. To jest prawo natury. Jest poza polityką i religią. Takie są fakty i realia życia.

Program "Dzikie Chiny z Rayem Mearsem" można oglądać w niedziele o 14:30 na kanale Polsat Viasat Nature.

Źródło artykułu:WP Teleshow
goesgreenchinypolsat
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (16)