"Nie musisz wiele myśleć, aby poczuć się dobrze". Sprawdziliśmy, kto bawi się przy disco polo

Wybrałem się na trzeci festiwal disco polo w Warszawie, aby porozmawiać z fanami tej muzyki. I wiecie co? Chętnie wrócę tam za rok. Nóżka sama chodziła. Gdy nikt nie patrzył.

"Nie musisz wiele myśleć, aby poczuć się dobrze". Sprawdziliśmy, kto bawi się przy disco polo
Źródło zdjęć: © WP.PL | Oskar Netkowski

17.06.2018 | aktual.: 17.06.2018 22:51

Disco polo to gatunek, o którym mało kto chce mówić głośno. A już na pewno nie w stolicy. Słyszeliście przecież złośliwości o "disco z pola" i inne wielkomiejskie docinki. A jednocześnie znacie "Miód Malinę", wiecie, dlaczego "Ona tańczy dla mnie" i że "Nie ma mocnych na Mariolę". Ale kogo disco polo porwie na tyle, aby w sobotnie południe jechać na samiutki koniec Warszawy? Postanowiłem to sprawdzić.

Okazją do zabawy z gigantami disco polo - takimi jak Mig, Piękni i Młodzi, a przede wszystkim z Zenkiem Martyniukiem - były 8. urodziny centrum handlowego przy ul. Marywilskiej.

Obraz
© WP.PL | Oskar Netkowski

Nie udajemy kogoś, kim nie jesteśmy

- Przepraszam, którędy na koncert disco polo? – pytam kobietę w średnim wieku, szukając przystanku, z którego odjadę na koncert.

- Panie, tam gdzie ci młodzi lecą.

I gdy przy stacji metra Marymont wsiadałem do autobusu 735, czułem, że się nie zgubię. Niemal wszyscy współpasażerowie jechali w tym samym kierunku. Dominujący element garderoby – cekiny. Fryzury - doczepiane włosy w kolorze blond. Atmosfera? Radosna ekscytacja i wspólne nucenie hitów.

Impreza startowała o nietypowej porze, bo w samo południe słonecznej soboty. Wstęp darmowy.

Koncert, podczas którego bawiłem się przy muzyce zespołów MIG, Akcent oraz Piękni i Młodzi, prowadzili prezenterzy Polo TV - Edyta Folwarska i Maciej Smoliński. Od lat są związani z branżą. Zapytałem ich o fenomen gal disco polo, ponieważ niemal co tydzień w jakimś miejscu Polski odbywa się podobny festiwal.

- Disco polo to przede wszystkim autentyzm, prosty rytm, dla każdego - mówią.

I przyznają, że widzą podział oraz sporo pogardy dla disco polo i jego fanów. Ich zdaniem niezasłużonej.

– Warto czasami w centrum wielkiego miasta, także Warszawy, zauważyć, że dla wielu ludzi taki koncert to okazja na oderwanie się od codzienności. I na autentyczną zabawę, bez udawania kogoś, kim się nie jest. Nie wszyscy to potrafią.

Obraz
© WP.PL | Oskar Netkowski

"Za Zenka każde pieniądze bym dała"

Imprezę otworzył Mig. I choć było dopiero południe, publiczności nie brakowało. Spotkałem młodzież, rodziny z dziećmi oraz seniorów. I zwłaszcza tym ostatnim nie brakowało energii. Widziałem, jak nieznajomi ludzie bez skrępowania łapią się za ręce i dzielą piwem.

- Kim jesteśmy? – rzucił ze sceny lider Miga. *- Jedną wielką rodziną! *– odpowiedział sam sobie, ale razem z nim krzyczała spora część widowni.

Sztuczne? Sprawdźmy. Zapytałem o tę wspólnotę gustów 25-letnią Magdę. Spotkałem ją przy budce z watą cukrową, między stoiskami z grillem i loterią fantową.

- Wiesz, jestem ze wsi pod Warszawą. Żadna ze mnie dama. Ale jestem zadowolona. Tutaj przychodzą ludzie tacy jak ja. Mamy swoją muzykę, dobre jedzenie. Można potańczyć, napić się piwa i wszystko. Czego chcieć więcej? - śmieje się Magda.

Czy na znakomitą frekwencję wpływa to, że koncert jest za darmo?

- Ja za naszego Zenka każde pieniądze bym dała – odpowiada pani Ela, na oko koło pięćdziesiątki. I podryguje w rytm dźwięków dochodzących ze sceny.

- A pewnie, że bym przyszła, jakby trzeba było płacić – dodaje pani Joanna, rówieśniczka pani Eli. - Ale jak za darmo, to i córki przyszły, i koleżanka jest. Fajnie tak razem się pobawić. Sobota jest, więc co?

- Jeżdżę po Polsce, żeby być na koncertach disco polo, to tutaj też bym zapłaciła - potwierdza 22-letnia Gosia.

Obraz
© WP.PL

Spędzić trochę czasu z Zenkiem

Gwoździem programu okazało się wejście na scenę Zenka Martyniuka. To przede wszystkim na niego czekali fani. Ścisk, pisk, krzyk i unosząca się w powietrzu woń grillowanej kiełbasy. Ale tak ma być. Zenek śpiewa, ludzie go przekrzykują. A organizatorzy zacierają ręce.

- Jeśli spojrzymy na ogromne zainteresowanie, którym cieszy się już trzeci nasz festiwal disco polo, to można powiedzieć, że ta muzyka naprawdę ma potencjał. Pod sceną bawiło się dzisiaj około 30 tys. osób – mówi mi Małgorzata Konarska, prezes Marywilskiej 44.

Zenek to bożyszcze. Sylwia, 24 lata, przekonuje mnie:

- Słucham go praktycznie cały czas. Innych zespołów też, ale to on ma najgłębsze teksty i najbardziej rytmiczną muzykę. Jego twórczość mi pomaga. Jest dla mnie królem. Oddałabym wszystko, żeby móc spędzić z nim trochę czasu.

Nie czekając, postanowiłem skonfrontować to z samym Martyniukiem. On najlepiej wie, dla kogo śpiewa.

- Ludzie lubią tę prostą, fajną muzykę. Rozumieją tekst, rozumieją słowa. I powiem ci, że to muzyka w coraz lepszym wydaniu. Przynajmniej ja staram się tak robić – cały czas pracuję nad jakością. Kiedy widzę swoich fanów, widzę bardzo fajnych ludzi. Przychodzą do mnie i małe dzieciaczki, i ludzie starsi. Tak naprawdę przychodzą na moje koncerty ludzie w każdym przedziale wiekowym - od 3 lat do 103 – opowiada mi Martyniuk.

Obraz
© WP.PL | Oskar Netkowski

Nie jest tylko słodko i rodzinnie

Co jeszcze fani mówią o disco polo?

- Wiesz, jak masz piwo i stoisz pod sceną, z której słyszysz prosty tekst, to naprawdę nie musisz wiele myśleć, żeby poczuć się dobrze. Fajnie spędzasz weekend, nie martwisz się niczym – otwarcie wyznaje Łukasz, który przyszedł na koncert z dziewczyną i dwiema parami znajomych.

Słucham Łukasza, od sześciu godzin słucham dźwięków ze sceny. Dociera do mnie, że kilka piosenek spokojnie mogłoby konkurować z muzyką tworzoną przez artystów muzyki popowej.

Ale radosny rodzinny festiwal ma też ciemną stronę. Nie wszyscy się kochają, nie przez cały czas. Przy stoisku z piwem wybucha awantura. Nie wiadomo o co. Szarpanina, lecą przekleństwa. Dziewczyny próbują rozdzielić dwóch roznegliżowanych do pasa chłopaków.

- No tak to już jest. Piwa nikt za kołnierz tu nie wylewa - przyznaje Łukasz. – Pewnie jeszcze niejedna awantura zdarzy się w autobusie powrotnym. Tam alkohol wygrywa z radosnymi emocjami. Parę razy to widziałem.

Kończymy rozmowę, bo na scenę wchodzą Piękni i Młodzi, ostatni wykonawca koncertu. I chyba przebijają Zenka. Kilkanaście tysięcy osób śpiewa z nimi "Niewiarę":

"Z tobą być
Byś tulił mnie w ramionach
Bym była tylko twoja
Pragnieniem mym na zawsze jesteś ty
Zasypiać chcę przy tobie
W mym sercu poczuć ogień
Co zrobić mam by zawsze z tobą być?"

Słucham piosenki. I mam wrażenie, że nóżka sama chodzi. Chyba wrócę tu za rok.

Obraz
© WP.PL
Komentarze (116)