Nicole Scherzinger: "Bulimia i samookaleczenie były moimi nałogami"
None
Poważne problemy wokalistki
Nicole Scherzinger jest nie tylko zdolną i lubianą wokalistką, ale przede wszystkim pogodną i życzliwą artystką. Na jej twarzy niemal zawsze gości szeroki uśmiech. Z anielską cierpliwością potrafi rozdawać autografy i przez całą imprezę pozować fotoreporterom. Jednak mało kto wie, że jeszcze do niedawna, gdy gasły światła reflektorów i oślepiające flesze aparatów, piosenkarka przeżywała prawdziwy dramat. Pod maską szczęśliwej dziewczyny, krył się koszmar, którego skutki odczuwa do dzisiaj.
Kilka lat temu gwiazda przyznała się do poważnych problemów zdrowotnych. Zawrotne tempo pracy i wizja wielkiej kariery sprawiły, że Nicole zaczęła borykać się z zaburzeniami odżywiania. Choć już raz przyznała się do wyniszczającej organizm bulimii, w ostatniej rozmowie z "Cosmopolitan" szczerze opowiedziała o szczegółach swojej walki z chorobą.
AR/KŻ
Śmiertelne uzależnienia
Jej nienaganna sylwetka budzi zazdrość kobiet i pożądanie mężczyzn. Gdy Nicole pojawiała się na scenie wraz z zespołem The Pussycat Dolls, czarowała zarówno głosem jak i zgrabnym ciałem. Niestety, jak się później okazało, perfekcyjna figura nie była efektem zdrowej diety ani ćwiczeń pod okiem profesjonalnego trenera. Wszystkie zmiany, jakie zachodziły w jej wyglądzie, były spowodowane niebezpieczną chorobą.
- Bulimia i samookaleczenie były moim nałogiem. Nigdy nie brałam narkotyków, co często się zdarza w tej branży, ale moje uzależnienie było równie silne. Nigdy wcześniej o tym nie mówiłam, wstydzę się tego. Robiłam to każdego dnia przez wiele lat. Nienawidziłam siebie. Brzydziłam się sobą. Czułam się strasznie samotna. Byłam w zespole, wokół pełno ludzi z ekipy, a ja nigdy nie czułam się taka samotna jak wtedy - wyznała w jednym z wywiadów.
Ukrywała blizny po nacięciach
Kilka lat temu najwierniejsi fani The Pussycat Dolls mogli zauważyć, że główna wokalistka zespołu często podczas koncertów występowała np. w charakterystycznych rękawiczkach zasłaniających nadgarstki. Niestety, nie był to jedynie artystyczny zamysł, lecz sposób, by ukryć ślady po nacięciach.
- Moje blizny po samookaleczeniu były coraz bardziej widoczne. Próbowałam je ukrywać, ale było ciężko, bo nasze stroje były bardzo skąpe. Często nosiłam rękawiczki albo biżuterię na nadgarstkach. Wiedziałam, że robię sobie krzywdę, ale kiedy wieczorem zostawałam sama w hotelowym pokoju, znów się cięłam. Myślę, że koleżanki z zespołu wiedziały, ekipa też. Nikt jednak nie reagował. To biznes, w którym nie ma miejsca na uczucia- wspominała ze łzami w oczach.
Najgorszy okres życia gwiazdy
W ostatnim wywiadzie dla magazynu "Cosmopolitan" wokalistka brutalnie szczerze opowiedziała, jak czuła się podczas ośmioletniej walki z wyniszczającą organizm i psychikę chorobą.
- To jest straszliwe, paraliżujące zaburzenie. Czas, w którym na nie cierpiałam, wspominam jako najczarniejszy okres mojego życia. Nigdy o tym nie mówiłam. Nie chciałam grać roli ofiary. Nie chciałam też, żeby dowiedziała się o tym moja rodzina, bo wiem, że takie informacje złamałyby serca moich najbliższych. Przeszłam przez koszmar, dlatego tak dobrze rozumiem i mam tyle współczucia dla ludzi, którzy mają demony i głosy w swojej głowie, którzy się okaleczają i robią sobie krzywdę. To są choroby, które okradają cię z własnego życia - powiedziała.
Udało jej się pokonać chorobę
Gwiazda przyznała się również do tego, że bulimia zaczęła mieć coraz większy wpływ na jej karierę. Kilkukrotnie zdarzyło jej się za kulisami stracić przytomność.
- Odnosiłyśmy sukcesy, ale gdzieś w środku cały czas byłam nieszczęśliwa. Kiedy schodziłam ze sceny i wracałam do garderoby, byłam sama. Mogłam robić to, co chciałam. Bulimia była moim nałogiem. Zaczęłam tracić głos, nie mogłam normalnie występować na scenie. Pamiętam, że mój menedżer znalazł mnie nieprzytomną - wyjawiła na łamach czasopisma.
Na szczęście w ostatniej chwili Scherzinger poddała się intensywnemu leczeniu i dziś zapewnia, że jest zdrowa. Powoli zaczęła akceptować to, jak wygląda. Wciąż potrzeba jej wielu pokładów silnej woli, bo bulimia to niezwykle groźny i przebiegły przeciwnik.
AR/KŻ