Jej ciało wyłowiono z jeziora dopiero po tygodniu. Sprawa trafia do sądu
Naya Rivera, gwiazda serialu "Glee", zaginęła 8 lipca po wypłynięciu na środek jeziora wraz z 4-letnim synkiem. Przez kilka godzin chłopiec samotnie dryfował na łodzi. Ciało jego matki wyłowiono dopiero po tygodniu. Śmierć 33-latki uznano za nieszczęśliwy wypadek, ale były mąż uważa, że to wszystko wina zaniedbań, których można było uniknąć.
18.11.2020 | aktual.: 02.03.2022 10:53
Jak podaje TMZ, Ryan Dorsey, były mąż Rivery i ojciec jej synka Joseya, złożył w sądzie pozew przeciwko hrabstwu Ventura. Na jego terenie znajduje się jezioro Piru, gdzie w lipcu doszło do tragicznej śmierci aktorki. Oficjalna wersja zakłada, że Naya i Josey wypożyczyli łódkę, którą wypłynęli na środek jeziora. Tam postanowili się wykąpać, ale gdy łódka zaczęła odpływać, matce starczyło sił tylko na uratowanie synka.
4-latek miał opowiadać, że jego mama pomogła mu wejść na łódkę, a następnie zniknęła pod wodą. Chłopiec trafił pod opiekę członków rodziny.
Ryan Dorsey w swoim pozwie podkreślił, że śmierć jego byłej żony to efekt licznych zaniedbań i łamania prawa stanu Kalifornia, związanego z brakiem odpowiednich zabezpieczeń w wynajmowanej łodzi. Jego zdaniem "łódź nie była wyposażona w drabinkę, odpowiednią linę, kotwicę, radio, ani w żadne zabezpieczenie, które uniemożliwiłoby pływakom oddalenie się od łodzi".
Ponadto Dorsey obwinia personel wypożyczalni łodzi, który nie ostrzegł Rivery o warunkach pogodowych na jeziorze. Ani nie kazał 33-letnie matce założyć kamizelki ratunkowej.
Inicjatorem pozwu jest Ryan Dorsey, ale aktor złożył go w imieniu synka Joseya, który we wrześniu skończył 5 lat. Nie wiadomo, jakiego zadośćuczynienia domaga się ojciec chłopca.