"Nasze matki, nasi ojcowie": TVP wyemituje serial oczerniający Polaków
Na antenie Jedynki już niedługo zobaczyć będzie można niemiecki serial, który dopiero co został tak bardzo skrytykowany przez władze TVP. Skąd ta niespodziewana decyzja szefów stacji? Czyżby kontrowersyjna seria miała służyć podniesieniu oglądalności?
Kontrowersyjna produkcja
*"Nasze matki, nasi ojcowie" to serial ukazujący realia II wojny światowej przez pryzmat losów młodych mieszkańców Berlina. Nakręcona z rozmachem produkcja miała wzbudzić zachwyt widzów. Jednak zamiast słów pochwały, szybko pojawiły się krytyczne komentarze. Serii wytknięto wiele niedociągnięć, m.in. mijanie się przez twórców z historyczną prawdą. W złym świetle ukazano w nim przede wszystkim naszych rodaków, prezentując żołnierzy Armii Krajowej jako antysemitów i złodziei. Nie trzeba było długo czekać na reakcję ze strony polskiej. Swój sprzeciw wobec fałszowania przeszłości wyraził w oficjalnym liście prezes Telewizji Publicznej, Juliusz Braun. Jakże więc zaskakujący jest fakt, że to właśnie na antenie Jedynki już niedługo zobaczyć będzie można wspomniany serial, który dopiero co został tak bardzo skrytykowany przez władze stacji. Skąd ta niespodziewana decyzja? Czyżby kontrowersyjna seria miała służyć podniesieniu
oglądalności? KJ/AOS*
Kontrowersyjna produkcja
Medialna burza wokół serialu wybuchła po emisji trzeciego odcinka, ukazującego losy Viktora, uciekiniera z transportu do Auschwitz, który przyłącza się do oddziału AK. Gdy wychodzi na jaw, że jest Żydem, zostaje natychmiastowo usunięty z jednostki.
To jednak nie koniec antysemickich postaw Polaków ukazanych w niemieckiej produkcji.
Kontrowersyjna produkcja
W serialu znalazła się też scena, w której polscy partyzanci zatrzymują po walce niemiecki pociąg. Gdy okazuje się, że znajdują się w nim Żydzi z obozu koncentracyjnego, zostawiają wagony zamknięte, wydając więźniów na pewną śmierć. Jeden z żołnierzy stwierdza bez zastanowienia, że lepsi są oni martwi niż żywi.
Kontrowersyjna produkcja
Historyczne przekłamania wywołały liczne protesty w Polsce. Światowy Związek Żołnierzy Armii Krajowej zażądał od twórców serialu poszanowania faktów i nie zastępowania ich reżyserskimi konfabulacjami.
Natomiast prezes TVP wystosował list do szefa niemieckiej telewizji publicznej, wytykając twórcom produkcji duże nadużycia historyczne, których, jego zdaniem, nie można tłumaczyć swobodą artystyczną.
Kontrowersyjna produkcja
- To wyobrażenie nie ma nic wspólnego z prawdą historyczną i dlatego musi zostać potępione i odrzucone. Na okupowanych przez Niemcy ziemiach polskich najmniejsza pomoc na rzecz Żydów karana była śmiercią. Mimo to wielu Polaków zdecydowało się nieść taką pomoc, zaś Armia Krajowa była nawet do tego zobowiązana przez władze Polskiego Państwa Podziemnego. Gdy tylko to było możliwe, AK bezwzględnie karała tych, którzy wspierali Niemców w realizacji zbrodniczego planu Zagłady Żydów. Tymczasem z serialu wyłania się przeciwny, całkowicie fałszywy obraz - napisał Juliusz Braun.
Kontrowersyjna produkcja
Mimo tych słów potępienia, to właśnie Telewizja Polska jeszcze w czerwcu wyemituje serial na swojej antenie. Od razu pojawiły się głosy, że szefowie stacji liczą na to, że kontrowersyjność serii zapewni im wysoką oglądalność. W końcu w Niemczech serial obejrzało aż 21 milionów telewidzów.
Władze TVP twierdzą jednak, że zależy im tylko na tym, by polska publiczność mogła sama ocenić wartości produkcji, bez opierania się wyłącznie na doniesieniach mediów.
Kontrowersyjna produkcja
- Telewizja Polska uważa, że na tym polega ważna część misji stacji publicznej: na stwarzaniu możliwości widzom, by sami ocenili dyskutowane czy kontrowersyjne dzieła i nie byli zmuszani do zdawania się wyłącznie na cudze opinie, jakkolwiek nie byłyby one słuszne - zapewnia Jacek Rakowiecki, rzecznik prasowy TVP.
Kontrowersyjna produkcja
Emisja ostatniego odcinka ma być poprzedzona wprowadzeniem historycznym. Natomiast po nim odbędzie się debata ekspertów o polityce historycznej w Niemczech i Polsce, którą poprowadzi Piotr Kraśko. Nazwiska uczestników panelu nie są jeszcze znane.