Najbardziej niedorzeczne wygrane w teleturniejach. O te nagrody walczyli Polacy
GALERIA
Dziś o telewizji mówi się z reguły albo źle, albo wcale. Najczęściej narzekamy, że to medium ogłupia, schlebia niewybrednym gustom, coraz mniej bawi, a częściej wprawia w zażenowanie. Ubolewamy, że mimo tak wielu kanałów i bogatej ramówki, w telewizji nie znajdujemy niczego godnego uwagi.
Co innego kiedyś, gdy produkcje dostarczały widzom prawdziwych emocji, dobrej rozrywki, a nawet edukowały. Co jednak ciekawe, tęsknimy nie tylko za ambitnymi programami, ale też tymi, które wyciskały z oczu łzy i sprawiały, że przed telewizorami pękaliśmy ze śmiechu. Nasze rozbawienie wywoływały nie tylko zmagania zawodników, ale również nagrody, które trafiały do rąk graczy. Choć jeszcze kilkanaście lat temu były one szczytem marzeń większości Polaków, dziś trafiają do kategorii "najbardziej niedorzeczne". Zobaczcie sami!
"Idź na całość"
Chyba nikogo nie zaskoczy stwierdzenie, że Polacy uwielbiają teleturnieje. Nic więc dziwnego, że właśnie tego typu programy od lat tworzą czołówkę kultowych telewizyjnych programów. Wśród nich był i ten o zachęcającej do zabawy nazwie "Idź na całość!". Jak wspominał po latach prowadzący Zygmunt Chajzer, o typowaniu nagród z trzech bramek marzyły miliony Polaków.
A co można było wygrać? Pechowy gracz mógł otrzymać całkiem uroczą, choć zwiastującej przegraną maskotkę - kota Zonka. Ci, którzy mieli nieco więcej szczęścia, wracali do domu np. z serwisem kawowym z zapasem słodzika, skórzaną torbą, czajnikiem bezprzewodowym, pralką ładowaną od góry, 21-calowym telewizorem z teletekstem (co było nie lada rarytasem) oraz 17-elementowym zestawem łazienkowym z mosiądzu pokrytym chromem i 24-karatowym złotem. Główną nagrodą był oczywiście samochód: początkowo Fiat 126p, a później Nissan Micra.
"Koło fortuny"
Kto z nas nie pamięta kultowego "Koła fortuny" i niezapomnianych tekstów gospodarza: "Magdo, pocałuj pana" czy "Magdo, odsłoń panu cztery litery"? W latach 90. program prowadzony przez Wojciecha Pijanowskiego i jego uroczą towarzyszkę Magdę Masny gromadził przed telewizorami nawet 10 milionów widzów. W czym tkwił jego czar?
W zabawnym prowadzącym, urodzie asystentki i spektakularnych, jak na tamte czasy, nagrodach, wśród których poza Polonezem Caro, sprzętem do ćwiczeń, pralki automatycznej (która była wówczas niemal towarem luksusowym), mikrofalówką, pakietami kaset VHS, frytkownicą, grillem i autoalarmem, znalazły się nawet... 3 tony węgla.
"Szalone liczby"
Dzieciaki z lat 90. pewnie pamiętają program "Szalone liczby" - nadawany był przez TVP2 w latach 1995-1999. Każdy mały entuzjasta królowej nauk, czyli matematyki zasiadał w sobotę o godzinie 19.30 przed telewizorem, by wraz z duetem gospodarzy rozwikłać zagadki.
Prowadzącymi byli nieżyjąca już Daria Trafankowska i January Brunov. W każdym odcinku teleturnieju udział brało trzech uczniów szkoły podstawowej w określonych kategoriach wiekowych - tak, aby wszyscy mieli równe szanse. Poziom trudności zadań był oczywiście dopasowany do umiejętności dzieci. Gra polegała na rozwiązywaniu matematycznych i logicznych łamigłówek.
Ten zawodnik, który w finale najlepiej poradził sobie ze wszystkimi konkurencjami i uzyskał najwięcej punktów, wygrywał główną nagrodę. A było o co walczyć! Zwycięzca wracał do domu ze specjalnym dyplomem, uznaniem w oczach rodziców i kolegów oraz... rolkami. Taki sprzęt był w ówczesnych czasach nie lada gratką.
"Krzyżówka szczęścia"
"Krzyżówka szczęścia" to teleturniej emitowany w latach 1995-2003 w TVP2 (wcześniej w PTV Echo, TVP Regionalna, TVP Wrocław i TVP Polonia). Program miał wielu prowadzących, najdłużej w tej roli występowała Agata Młynarska. Oprócz niej przez antenę przewinęli się również: Magda Mołek, Krzysztof Hołowczyc, Krzysztof Mielańczuk, Krzysztof Rogala, Rafał Kubacki i Tomasz Stockinger.
Zasady zabawy były proste. W grze brało udział trzech zawodników (w TVP2 tylko dwie pary), a ich zadaniem było odgadnięcie haseł krzyżówki. Gdy trafili na pola premiowane, na ich konto trafiały różne prezenty. Wśród nagród były m.in. odzież, grill, porcelana, obuwie, telefon komórkowy, zapas kawy, koszule, encyklopedia, żelazko z nawilżaczem, książki, gofrownica czy też okap kuchenny. Warto było zostać królem szaradzistów, prawda?
"Tele As"
Na koniec zestawienia: istna perełka. "Tele As", czyli dzieło poznańskiej telewizji z końcówki lat 90. dziś zwala z nóg. Choć od czasów jego emisji minęły już niemal dwie dekady, to pamięć o nim jest wciąż żywa w gronie internautów. Kiedy jednak przypomnicie sobie uczestników programu, błyskotliwą prowadzącą i jakże porywające nagrody od razu zrozumiecie, że nie ma się czemu dziwić.
Już od pierwszych minut, kiedy bohaterowie zabawy musieli pokrótce się przedstawić, zafundowali widowni niezłą zabawę. No bo jak tu się nie uśmiechnąć, kiedy pani Joanna już na wstępie pozdrawia: "Panią (czyli prowadzącą - przyp. red.), organizatorów, wszystkich tu obecnych na widowni łącznie z mężem", a pan Krzysztof, który mieszka i pracuje w Poznaniu, "niestety nie ma kogo pozdrowić", więc na odczepnego pozdrawia... ministra finansów.
Warto też zauważyć, że poznański teleturniej miał też swoją Magdę Masny znaną z "Koła fortuny". W tym przypadku jednak hostessa nie odkrywała literek, a kryjące się pod talią kart nagrody. A te naprawdę były imponujące. Walkman z radiem, żelazko, album, lodówka za 1240 złotych (co wyraźnie podkreśliła prowadząca) oraz słodki torcik na pocieszenie dla przegranych. Jesteśmy pewni, że gdyby program pojawił się dziś na ogólnopolskiej antenie, zyskałby potężną rzeszę fanów.