Iwan Urgant nagle zniknął z państwowej telewizji. Wcześniej rosyjski showman zaprotestował przeciwko wojnie
Iwan Urgant zaprotestował przeciwko wojnie i zniknął z ekranów. Gwiazda rosyjskiej telewizji państwowej naraziła się putinowskiej propagandzie jednym wpisem.
"Strach i ból. Nie dla wojny" - takimi słowami Iwan Urgant zareagował na rosyjską inwazję na Ukrainie, wyrażając swój sprzeciw w mediach społecznościowych. Tym samym gwiazda rosyjskiej telewizji całkowicie podporządkowanej woli Kremla, najpewniej ściągnęła na siebie gniew przełożonych, zaniepokojonych sprzecznym z putinowską propagandą przekazem.
Pod koniec lutego "Wieczorny Urgant", talk-show emitowany na antenie pierwszego kanału publicznej telewizji, niespodziewanie spadł z anteny. Choć stacja zapewnia, że zmiana ramówki ma związek z bieżącymi wydarzeniami społecznymi i politycznymi, mało kto wierzy w te tłumaczenia.
Odsunięcie Urganta wprost łączone jest z antywojennym wpisem gwiazdora w mediach społecznościowych i odbierane jako kara za nieprawomyślność.
Patrząc na imponującą liczbę 10 mln internautów obserwujących instagramowe konto Iwana Urganta, obawy Kremla co do skutków jego antywojennego wpisu są w pełni uzasadnione. Przypomnijmy, że zgodnie z oficjalną narracją, którą karmieni są rosyjscy obywatele, żołnierze ich kraju dokonują na Ukrainie "jedynie" operacji wojskowej i to w słusznej sprawie.
Jak cynicznie tłumaczył w orędziu uzasadniającym atak na swojego sąsiada Władimir Putin, celem rosyjskiej operacji jest "denazyfikacja" i "demilitaryzacja" Ukrainy.
Z pewnością wpis Iwana Urganta pomógł przełamać oficjalną propagandę Kremla, ale władze stacji coraz żarliwiej zapewniają, że popularny showman wciąż pracuje dla stacji i niebawem wróci na antenę. Niedawno w rozmowie z "Rosyjską Gazetą" zapewniała o tym nawet rzeczniczka prasowa Pierwszego kanału. Jak na razie sam Iwan Urgant nie zabrał w tej sprawie głosu.
Więcej informacji na temat bieżącej sytuacji na Ukrainie znajdziesz na liveblogu WP Wiadomości.