"Na Wspólnej": Waldemar Obłoza w dzieciństwie przeżył prawdziwy dramat
W programie "Dzień Dobry TVN" aktor wrócił w rodzinne strony i opowiedział o swoim dzieciństwie, które jak się okazało, wcale nie było sielskie. Jego wspomnienia wstrząsnęły widzami. Tylko nieliczni wiedzieli o traumatycznych przeżyciach sprzed lat artysty.
Aktor opowiedział o traumie sprzed lat
Bolesna strata
Chociaż domu, w którym Obłoza spędził dzieciństwo, już nie ma, wspomnienia z młodzieńczych lat wciąż są żywe.
Aktor z rozrzewnieniem wraca myślami zwłaszcza do matki, której nie miał szansy za dobrze poznać. Ta zmarła niespodziewanie w wieku zaledwie 41 lat. Gwiazdor "Na Wspólnej" pamięta ją jak przez mgłę.
- Mama była mamusią ukochaną po prostu, opiekuńczą, zawsze troskliwą. Jak opowiadam o niej, to przypomina mi się, jaka była czuła wobec mnie, takiego berbecia 4-letniego.
Los nie był dla niego łaskawy
Aktor twierdzi, że bardzo chciałby znów spotkać się z matką. Gdyby tylko miał na to szansę...
- Zapytałbym, czy jej zdaniem, mój rozwój jest właściwy. No, miałbym wiele pytań do mamusi - wyznał z przejęciem w głosie.
Nie było innego wyjścia?
Jak się okazuje, śmierć matki nie była ostatnią bolesną próbą w jego życiu. Pożegnanie ukochanej żony zupełnie rozbiło jego ojca, który nie był dłużej w stanie zajmować się dziećmi.
- Tata tak cierpiał po odejściu mamy, że nie nadążał za wszystkimi sprawami, które trzeba było załatwić, szczególnie przy dwóch małych chłopcach, urwisach jeszcze na dokładkę. Wtedy starsza siostra i ciocia podjęły, moim zdaniem, heroiczną wówczas decyzję, aby na chwileczkę mojemu tacie ulżyć i nas, tych młodszych braci, posłać na pewien czas do domu dziecka - zdradził w programie "Dzień Dobry TVN".
Wzruszające pożegnanie
Gdy synowie odjeżdżali, ojciec stał smutny i wyraźnie wzruszony. Patrzył za nimi tak długo, aż zniknęli mu z oczu. Jak twierdzi Obłoza, właśnie takiego go pamięta do dziś.
- Kiedy nas odprowadził na przystanek, autobus podjechał, a ojciec ucałował nas i powiedział: "No to z Bogiem!". Patrzę na niego, a jemu łzy płyną. Odeszła mi ochota w ogóle na wszystko. Myślałem sobie: "Ja chcę wracać, ja już nie chcę tam jechać, nie jestem zainteresowany". Ale to było nieodwracalne, proces się już zaczął...
Nie tak miało być!
Aktor nie za bardzo pamięta, jak wyglądał ten pierwszy dzień, kiedy przyjechali z bratem do domu dziecka. Był w szoku, a przed oczami miał wówczas tylko twarz zatroskanego ojca.
Od początku chciał wracać do najbliższych. Podbudowywała go jedynie jedna myśl - że rozstanie jest jedynie chwilowe i niedługo znów wszyscy się spotkają. Rozłąka była jednak o wiele dłuższa niż myślał.
Trudne chwile
W nowym miejscu wpadł w złe towarzystwo.
- Koledzy namówili mnie na tzw. "wyjście na przygodę". To się wiązało z tym, że może coś się uda ukraść.
W przypadku, gdyby zostali przyłapani na gorącym uczynku, chłopcy mieli plan ucieczki. Nie wszystkim udało się jednak zbiec z miejsca przestępstwa.
- Wpadłem w objęcia milicjanta. Ta przygoda mnie odmieniła. To było coś, za co Bogu dziękuję najbardziej - wspomina Obłoza i zapewnia, że to wydarzenie zmieniło jego życie. Jak pokazał czas, na lepsze.