"Na Wspólnej": Lucyna Malec: Kocham córkę nad życie!
Lucyna Malec jest jedną z najbardziej pogodnych aktorek w polskim show-biznesie. Być może dlatego reżyserzy obsadzają ją często w rolach komediowych. Od lat związana jest z warszawskim teatrem Kwadrat, a szerszemu gronu widzów zapadła w pamięć jako Danuta Zimińska z „Na Wspólnej” albo Grażyna Nowik z sitcomu „Bulionerzy”. Co wnikliwsi fani pamiętają jej wcześniejsze występy w kultowym „Komicznym Odcinku Cyklicznym”.
Aktorka z bagażem doświadczeń
''W sercu ciągle maj''
W życiu aktorki zbliża się wyjątkowa data. Lucyna Malec w tym roku kończy 50 lat. Jakie ma w związku z tym przemyślenia?
- Nie mogę uwierzyć, że mam już tyle lat. Za Starszymi Panami nucę "a w sercu ciągle maj". Przychodzi wiosna, człowiek na coś czeka, nie wiadomo na co. To fajne, że nie do końca ten nasz wiek biologiczny pokrywa się z tym, co w głowie. Choć lustereczko czasami o nim przypomina, ale nie wygląd jest najważniejszy – mówi w wywiadzie dla "Dobrego Tygodnia".
O tym, że najważniejsze jest wnętrze człowieka przekonała się na własnej skórze. Los wystawił ją na próbę. Niemal 18 lat temu urodziła córeczkę z porażeniem mózgowym.
Taka wiadomość była szokiem
- Myślę, że nikt nie jest gotowy na taką informację. Kiedy dziecko jest malutkie, to jeszcze nie zdajemy sobie sprawy, co nas czeka potem. Nie wiemy, jak będzie wyglądało dorastanie. Choć sama świadomość choroby dziecka jest bardzo bolesna – zwierzyła się w "Dobrym Tygodniu".
Aktorka przyznała, że chociaż zazwyczaj w takich momentach wydaje się, że zawalił się świat, powoli oswoiła się z chorobą córki i nauczyła pokonywać wszelkie trudności. Dziś obie panie są szczęśliwe, lubią spędzać razem czas wychodząc do kina, na spektakle, spacery czy do kawiarni.
Bliscy przyszli z pomocą
Wychowywanie córki od początku nie było łatwe, tym bardziej, że Malec bardzo szybko stała się samotną matką. Mąż opuścił ją krótko po narodzinach córki.
Aktorka nie ukrywała, że poradziła sobie przede wszystkim dzięki pomocy rodziny i przyjaciół. Jak się okazało, wśród nich znalazło się wiele życzliwych osób. Przykładowo, przyjaciele pani Lucyny przekazują 1% podatku dla fundacji "Zdążyć z pomocą" na konto Zosi. Wielu bliskich stara się, by dziewczyna była szczęśliwa.
- Zatrudniam opiekunkę, panią Jolę, która bardzo mi pomaga przy Zosi. Gdy pracuję, nie martwię się o to, jak dziecko wróci ze szkoły, co zje. A kiedy pani Jola ma wolne, zabieram córkę na spektakl. Siedzi w garderobie, podgląda teatr od kulis i jest szczęśliwa - mówiła w jednym z wywiadów.
Nie tracą pogody ducha
Choć los mocno doświadczył obie panie, starają się nie tracić pogody ducha. Ogromna miłość, która je łączy daje im siłę do działania. Nie uciekały się po pomoc do mediów, dzielnie radzą sobie z pomocą bliskich na własną rękę.
- Cały czas staram się ją rozwijać. Bo chociaż na dziecięce porażenie mózgowe nie ma lekarstwa, to można złagodzić skutki choroby. To kwestia chęci i pieniędzy. Zaliczyliśmy już tysiące terapii. Śmieję się, że jeszcze tylko z delfinami nie pływałyśmy. Czyli ta atrakcja jeszcze przed nami – mówiła aktorka w jednym z wywiadów.
Kto wie, może i ten cel uda się paniom osiągnąć? W końcu w sierpniu Zosia kończy 18 lat. To mógłby być ciekawy urodzinowy prezent. Jak na razie, planują je spędzić podczas corocznych wczasów na Krecie.