"Na Wspólnej": Anna Korcz szczerze rozlicza się z przeszłością
Piękna artystka ma opinię osoby silnej i niezależnej. Idealna matka, żona i aktorka, która stoi murem za swoją rodziną. Okazuje się jednak, że nie zawsze tak było. Gdy gasną reflektory na scenie, Korcz powraca do szarej rzeczywistości i bolesnych wspomnień.
Los nie był dla niej łaskawy
Wychowywała się bez ojca
Aktorka rzadko opowiada w wywiadach o swoim dzieciństwie. Głównie dlatego, że nie wspomina tego okresu najlepiej. W przeciwieństwie do rówieśników, nie mogła liczyć na wsparcie i pomoc ojca.
- Czułam się półsierotą. Ojciec odszedł od nas, gdy miałam rok. Jego mamę, czyli babcię Zosię widziałam kilka razy w życiu. Ze strony mamy miałam natomiast wspaniałych dziadków, którzy bardzo mnie kochali i opiekowali się mną, gdy mama była w pracy. Uważam, że pewne żale z dzieciństwa, które we mnie zostały, w negatywny sposób determinują moje dorosłe życie. Chyba już czas przerobić tę lekcję z psychoanalitykiem – powiedziała stanowczo w "Na Żywo".
Szukała ideału
Gdy uzyskała pełnoletność, wiedziała, że zrobi wszystko, aby przyszły mąż był idealnym ojcem dla jej dzieci. Wierzyła, że gdzieś na świecie czeka na nią mężczyzna, który pokocha ją taką, jaka jest i zagwarantuje jej bezpieczeństwo. I tak poznała Roberta Korcza. Owocem tego małżeństwa są dwie córki: Katarzyna i Anna. Jednak jej szczęście wkrótce dobiegło końca.
Nie potrafiła stworzyć związku
Nad jej małżeństwem zawisły czarne chmury. Gdy aktorka dowiedziała się, że jej mąż zdradza ją z młodszą kobietą, próbowała walczyć o niego. Wszystko dla dobra dzieci. Niestety, nie udało się. W 2003 roku para rozwiodła się. Mimo wielu prób, każdy jej kolejny związek kończył się bolesnym rozstaniem.
- Faceci nieźle dali mi w kość, doznałam od nich mnóstwa upokorzeń. Ci, z którymi byłam związana, zostawiali mnie – mówiła w wywiadzie dla "Świata Seriali".
Zmagała się z depresją i nerwicą
Miłosne porażki wpędzały gwiazdę w coraz większą depresję. Ciągła gonitwa myśli sprawiała, że aktorka zaczęła borykać się z bezsennością.
- Oprócz tego zapłakane poduszki, palenie papierosów. Na szczęście nie wpadłam w alkoholizm, ale to pewnie tylko dlatego, że źle się czuję po alkoholu. (...) Lekarz stwierdził u mnie zaawansowaną nerwicę wegetatywną. Nie da się ukryć, że jestem osobą depresyjną, ale przecież nie wzięło się to znikąd – wyznała w "Świat & Ludzie".
Córki również mają problemy
Aktorka przez całe życie bała się, jak jej problemy i trudne relacje z partnerami wpłyną na życie dwóch dorastających córek. Niestety, obawy Korcz potwierdziły się. Obecnie 23-letnia Katarzyna i 18-letnia Anna nie potrafią znaleźć szczęścia u boku mężczyzny.
- Moje córki, zarówno Kasia jak i Ania, nie potrafią zaufać mężczyznom. Może wyniosły to z domu? Nie byliśmy kochającą się rodziną. Córki wiele razy widziały łzy w moich oczach. Powtarzam im, że nie wszyscy mężczyźni są tacy jak ich tata, że zdarzają się też kochający, uczciwi i wrażliwi – wyjaśniła na łamach "Na Żywo".
Popełniła wiele błędów
Anna Korcz chciałaby dla swoich dzieci jak najlepiej. Choć marzy o tym, aby córki nie popełniały podobnych błędów, wie, że nie jest w stanie ustrzec ich przed wszystkimi zagrożeniami, jakie niesie ze sobą dorosłe życie.
- Martwię się o nie jak każda mama. Wychowałam je tak, jak mnie wychowano. Córki dostały ode mnie twardy kręgosłup moralny. O pewnych rzeczach muszą jednak przekonać się na własnej skórze. Ja też popełniłam w życiu wiele błędów – przyznała na koniec.