Na festiwalu w Opolu nie brakowało kontrowersji. O tych momentach było głośno
GALERIA
Krajowy Festiwal Piosenki Polskiej w Opolu odbędzie się w tym roku już po raz 56. Od lat kojarzy się ze świętem muzyki i kilkoma dniami wypełnionymi dobrą zabawą. Opolski festiwal słynie jednak nie tylko z przeglądu największych przebojów, ale też wpadek i kontrowersji. A trzeba przyznać, że tych nie brakowało. Przypomnijcie sobie razem z nami kilka głośnych momentów z festiwalu w Opolu.
Urszula Dudziak
Już w 1963 r., czyli podczas pierwszej edycji festiwalu, doszło do wpadki, o której rozpisywały się media. Wszystko zaczęło się bardzo niewinnie. Na scenie 20-letnia Urszula Dudziak. W pewnym momencie zespół, który towarzyszył wokalistce, przestał grać. Następuje cisza. Zestresowana sytuacją Dudziak kończyła utwór a cappella. Przekonana, że fałszuje, na koniec wybiegła za kulisy.
Dlaczego orkiestra przestała grać? Powód okazał się banalny. Tego dnia nad Opolem szalała wichura i wystarczył silniejszy podmuch wiatru, by strącić muzykom nuty ze stojaków.
Tadeusz Nalepa
Halina Frąckowiak
W 1970 r. "opolską skandalistką" została Halina Frąckowiak. Choć trudno to sobie wyobrazić, 23-letnia wokalistka trafiła na usta Polaków z powodu… zbyt frywolnej kreacji.
Frąckowiak pojawiła się bowiem przed opolską publicznością w blaszanym biustonoszu i kusej spódniczce, która ledwo zasłaniała jej pośladki. Pikanterii dodawał fakt, że pozostała część zespołu, która pojawiła się wraz z Frąckowiak na scenie, była ubrana od stóp do głów.
Maryla Rodowicz
Wokół występu Maryli Rodowicz w 1970 r. krąży wiele plotek. Podobno przed wejściem na scenę wokalistka otrzymała telefon z fałszywą informacją o śmierci jej matki. Później współpracy odmówił mikrofon, a orkiestra zgubiła nuty. Najwięcej komentarzy wzbudził wizerunek młodziutkiej artystki. Hipisowski strój zniesmaczył koleżanki Rodowicz po fachu. Niemniej, to właśnie w tym roku została nagrodzona za piosenkę "Jadą wozy kolorowe".
T. Love
W 1985 r. w konkursie debiutów zespoły walczyły o kontrakt płytowy. Wykonawcy mieli 20 minut na przekonanie do siebie jury, w skład którego wchodziła m.in. Kora. Panom z T.Love jednak tak bardzo spodobało się na scenie, że ani myśleli z niej zejść. Dodatkowo wszystko wskazywało na to, że Muniek i ekipa są w stanie wskazującym. W kulminacyjnym momencie wokalista odwrócił się, a publiczności ukazał się wulgarny napis "T.Love to chu...e". Konkurs i kontrakt wygrały zespoły Rendez Vous i Siekiera. T.Love wróżono natomiast koniec kariery.
Kasia Cerekwicka
Podczas 45. Festiwalu w Opolu nagrodę w konkursie Premier otrzymała Kasia Cerekwicka. Podczas ogłaszania wyników na ekranach telewizorów i na telebimach pojawiła się tabela z listą wykonawców wraz z rozpiską zdobytych punktów. Na pierwszym miejscu znalazła się grupa Sebastiana Karpiela-Bułecki. O dziwo, prowadzący ogłosili, że zwycięska statuetka trafia w ręce… Cerekwickiej. Zdziwiona piosenkarka wyszła na scenę, odebrała nagrodę i wzruszona wygłosiła przemówienie. Z trofeum wokalistka nie cieszyła się zbyt długo.
Po kilku minutach organizatorzy festiwalu ocknęli się, że popełnili błąd. Efekt? Odebrali wyróżnienie Cerekwickiej i przekazali je zespołowi Zakopower.
Kasia Wilk
Dość pechowy dla Kasia Wilk okazał się festiwal w 2011. Wokalistka w trakcie konkursu Premier spadła ze sceny. Pomimo upadku kontynuowała swój występ. "Można powiedzieć, że w Opolu sięgnęłam dna" - żartowała później.
Joanna Moro
Niezbyt udał się także opolski występ Joanny Moro w 2013 r. Dzięki popularności serialu o Annie German aktorka była zapowiadana jako największa gwiazda festiwalu w Opolu. Jej występ otworzył koncert Super Premier. Niestety, jej wykonanie piosenki "Człowieczy los" dalekie było od oryginału. I to bardzo.
Ogromny stres przed dużą publicznością i presja związana z ciężarem utworu sprawiły, że zamiast pięknego głosu, widzowie usłyszeli fałszowanie i zawodzenie. Trudny repertuar obnażył brak umiejętności wokalnych aktorki. Po występie Moro nie kryła zawstydzenia i przyznała się do muzycznej porażki. - Proszę mi wybaczyć, że coś było nie tak, ale naprawdę stać na tej scenie, to jest nie lada wyzwanie - mówiła zakłopotana.
Awantura o festiwal
Bez kontrowesji nie obyło się także w ostatnich latach. Szczególnie gorąco zrobiło się w 2017 r., kiedy to kolejna edycja festiwalu zawisła na włosku. Pierwotnie impreza była zaplanowana na 9-11 czerwca, ale, po aferze, jaka się wytworzyła wokół festiwalu i bojkocie artystów, nie odbyła się w tym terminie. Władze miasta zapowiadały, że zorganizują własny festiwal jesienią. Jacek Kurski mówił natomiast, że imprezę zorganizuje jeszcze w czerwcu, ale przeniesie ją do innego miasta, a wybór padł na Kielce. Ostatecznie obu stronom udało się dojść do porozumienia, a festiwal odbył się wyjątkowo nie w czerwcu, a we wrześniu.
Girls on Fire
Rok później jeszcze przed festiwalem kontrowersje wywoływał występ zespołu Girls on Fire. Do prezesa TVP apelowała Anna Sobecka, by odwołał występ zespołu, który w jej przekonaniu "był nieoficjalnym hymnem czarnych marszów".
Na nic zdały się jednak apele przeciwników zespołu, dziewczyny i tak wystąpiły. A na scenie? Cóż, naprawdę trudno było się dopatrzeć jakiejkolwiek kontrowersji. W materiale poprzedzającym występ opowiadały o sile przyjaźni, jak bardzo cieszą się, że mogą zaśpiewać na scenie, na której przez lata rodziły się muzyczne talenty. Zaśpiewały brawurowo i… z Opola wróciły z nagrodą.