"Na dobre i na złe": Czy ktoś chce zaszkodzić karierze Dereszowskiej?

Odkąd Dereszowska wróciła na plan "Na dobre i na złe" znów zrobiło się o niej głośno. Nie chodziło jednak wcale o losy granej przez aktorkę bohaterki, a o nie najlepszą atmosferę na planie.

Podobno Marek Bukowski nie czuł się swobodnie u boku ekranowej ukochanej, dlatego postawił twórcom serialu ultimatum - albo seksowna gwiazda zniknie z serii albo on i jego żona zrezygnują z pracy w produkcjach TVP.

Okazuje się, że to, czym przez ostatnie tygodnie żyła plotkarska prasa, najprawdopodobniej nie jest prawdą!

- To bzdury! Marek nigdy nie skarżył się na współpracę z Anną. Mamy już nakręconych dużo scen do kolejnej serii, a oni oboje pojawiają się w nich regularnie - zapewnia w tygodniku "Party" osoba z produkcji "Na dobre i na złe".

- Nie mamy też w planach nieumniejszenia liczby dni zdjęciowych Anny Dereszowskiej - dodaje.

Dlaczego zatem na temat aktorskich niesnasek pojawia się coraz więcej informacji? Przyjaciele artystki nie mają wątpliwości - kłamliwe historie rozpowszechniane są przez osobę, która próbuje przekreślić jej karierę.

- Chyba ktoś się na nią uwziął i chce ją zniszczyć.

- Najpierw przypisywano jej romans z żonatym dziennikarzem, teraz plotkuje się, że chciała uwieść Bukowskiego. Nikt nie zastanawia się nad tym, że pisanie takich bzdur rani Ankę. A szkoda! - mówi na łamach "Party" znajoma aktorki.

Mniej rozmowna jest sama Dereszowska, która jak dotąd nie komentowała sprawy. Mówi się jednak, że jeżeli krzywdzące ją informacje dalej będą pojawiać się w kolorowej prasie, aktorka będzie broniła swojego dobrego imienia w sądzie.

A jest o co walczyć!

Po tym, jak wstrzymano realizację "Siły wyższej" i aktorka odeszła z "M jak miłość", pojawiła się jedynie epizodycznie w "Prawie Agaty". Dereszowska coraz rzadziej pojawia się na ekranie. Ostatnia medialna burza wokół jej osoby nie pomaga w zdobywaniu nowych ról...