''Nie jestem matką sukcesu''
Cyklicznie w Pani wywiadach wraca temat byłej uczennicy - Edyty Górniak. Jak Pani reaguje na kolejne pytania o nią?
Wszyscy głównie pytają mnie o Edytę i o Dodę (śmiech). Ja cały czas uczę różnych ludzi, ale nikt nie robi takiej kariery jak te dwie dziewczyny. Niektórzy się nie przyznają do tego, że ich uczę i bardzo dobrze - widocznie sobie tego nie życzą, a mnie to ani ziębi, ani grzeje. To dla nauczyciela jest fantastyczna sprawa, kiedy przychodzi zdolny człowiek. Ale to ten człowiek decyduje o tym, jak wygląda jego droga artystyczna. Potem już nauczyciel ma mniej do gadania. Oczywiście zawsze jest matką sukcesu w jakiejś części, gorzej znaleźć matkę porażki. Ja dlatego nigdy nie uważam siebie za matkę sukcesu - to wokalistki zawsze mówiły o tym że je uczę, a nie ja. Wydaje mi się, że jestem dość obiektywna i solidna w tym sensie, że uczę, a co z tego wynika, to już inna kwestia.