MŚ 2018: gdyby nie Tsubasa, Japończycy pewnie nigdy nie zagraliby z Polską na mundialu

Bieg przez niekończące się boisko. Zachwiania praw fizyki. Strzały o sile rażenia bomby atomowej. Kiedy w latach 90. Polonia 1 emitowała "Kapitana Jastrzębia", polskie podwórka pustoszały. Jednak popularność anime nad Wisłą to nic w porównaniu do tego, co działo się w Japonii.

Serial oparty na komiksie Yoichiego Takahashiego odmienił oblicze tamtejszego sportu. Nagle dominujący w Japonii baseball ustąpił pola piłce nożnej. Jak grzyby po deszczu zaczęły powstawać kluby, gdzie mali Japończycy robili wszystko, aby odnieść taki sukces jak bohater ukochanego anime. Wśród nich były późniejsze gwiazdy futbolu.

– Gdy byłem dzieckiem, w moje ręce trafił komiks. Niedługo później zacząłem oglądać serial. Po kilku odcinkach wyszedłem na boisko i próbowałem skopiować to, co trener pokazywał Tsubasie: strzelić na bramkę, by piłka odbiła się od poprzeczki i żebym chwilę później mógł uderzyć przewrotką. Nie było łatwo. Jestem przekonany, że gdyby nie ta seria, być może w ogóle nie zostałbym profesjonalnym piłkarzem – mówi w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" Hidetoshi Nakata, najlepszy japoński piłkarz w historii.

Do inspiracji serialem otwarcie przyznają się też Fernando Torres, Leo Messi czy Zinedine Zidane.

Oryginalny "Kapitan Jastrząb" (jap. "Kyaputen Tsubasa") był emitowany w latach 1983-86 i doczekał się 128 odcinków. W kolejnych latach anime wielokrotnie wracało w nowych odsłonach, także filmowych. Ostatnio serial doczekał się remake'u. Pierwszy odcinek wyemitowano w kwietniu tego roku.

Głównym bohaterem serii jest młody piłkarz Tsubasa Ozora, który przeprowadza się z mamą do Nankatsu. Tu rozpoczyna naukę i treningi w lokalnym klubie pod okiem legendarnego Roberto Hongo. Dzięki niebywałemu uporowi i talentowi prowadzi swoją drużynę do zwycięstwa.

Oprócz Polonii 1 serial był nadawany m.in. w Polsacie, AXN Sci-Fi czy stacjach regionalnych. Od 1 maja 2018 roku "Kapitan Jastrząb" jest emitowany na kanale TVP Sport.