Motyka rozśmieszał Polaków. Dwa lata temu przeżył tragedię
W 2021 r. syn Roberta Motyki miał wypadek i na osiem dni zapadł w śpiączkę. Komik właśnie otworzył się na temat tych przerażających chwil.
Robert Motyka popularność zdobył z kabaretem Paranienormalni, w którym pokazał swój talent komediowy. Później odsłonił swoją bardziej wrażliwą naturę za sprawą programu TTV "Rzeczy, których nie nauczył mnie ojciec". Opowiadał w nim o swojej przeszłości i relacji z ojcem. Po tym, jak zostali sami, musieli poukładać sobie życie na nowo.
Prywatnie Motyka wraz z żoną Moniką doczekali się dwójki dzieci - syna Wiktora i córki Hanny. Dwa lata temu Wiktor uległ wypadkowi i w ciężkim stanie trafił do szpitala. Zapadł w śpiączkę, z której nie wybudzał się przez osiem dni. Celebryta opowiedział o tamtym czasie w podcaście "Wykolejeni".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Był taki moment, że w zasadzie zamieszkaliśmy w tym szpitalu razem, w tej jakieś tam poczekalni ktoś tam nam pozwolił być, bo nie mogliśmy w domu przebywać, tylko w tym szpitalu. Boże, żeby on otworzył oczy... Znalazłem tam kaplicę, pomodliłem się, przyszedł do mnie jakiś ksiądz, a strasznie ryczałem. Mówię do Boga: "Panie Boże, błagam cię, ja nie proszę o nic dla siebie, tylko dla tego młodego człowieka - powiedział.
Motyka w pewnym momencie wybrał się na konsultację do lekarza. Chciał dowiedzieć się, jak można pomóc synowi. - Pytałem, co moglibyśmy zrobić, żeby go obudzić, albo jak się już obudzi, jaka rehabilitacja. Nagle dzwoni do mnie telefon ze szpitala. Miałem zapisany numer i bardzo się bałem odbierać te telefony, bo takie telefony to są zawsze "chcemy panu powiedzieć..." i tu jest jakaś wiadomość - wyznał.
- Rozmawiam z tym lekarzem, z panem Marcinem, odbieram ten telefon i mówię: "Mam ten telefon ze szpitala", a on powiedział, żebym odebrał. Oni mi mówią, że Wiktor się właśnie obudził - dodał. Od tamtego dnia Motyka robi wszystko, by spędzać jak najwięcej czasu z rodziną.