Monika Olejnik wygrała proces z "wSieci"
To nie jest pierwsze postępowanie sądowe, w którym dziennikarka domaga się przeprosin od wydawcy tego tygodnika. Tym razem jednak spór dotyczy zdjęcia Moniki Olejnik, które umieszczono w numerze z 14 października 2013 roku. Fotografia znalazła się w artykule zapowiadanym na okładce, na której Tomasz Lis został przedstawiony w nazistowskim mundurze. Tekst pt. "Brunatne pióra" opisywał ataki dziennikarzy na Kościół katolicki, a w samym tekście o Olejnik nie ma ani słowa.
Według publicystki jej zdjęcie nie pasowało do treści artykułu i domagała się od "wSieci" przeprosin na łamach pisma. Z kolei redaktor naczelny tygodnika, Jacek Karnowski, tłumaczył, że dziennikarka jako osoba publiczna musi liczyć się z tym, że jej wizerunek będzie zamieszczany w mediach, które są związane z jej pracą. Wobec braku porozumienia prowadząca "Kropki nad i" wytoczyła proces o ochronę dóbr osobistych.
Sąd Okręgowy w Warszawie orzekł, że redaktor naczelny i Grupa Fratria mają przeprosić Monikę Olejnik na pierwszej stronie "wSieci" i "Gazety Wyborczej". Co więcej, wydawcy nakazano zapłatę 25 tys. złotych na Fundację Radia ZET (dziennikarka domagała się 50 tys. zł). Wyrok jest nieprawomocny.
Wymiar sprawiedliwości uznał, że zdjęcie Moniki Olejnik zostało wykorzystane w artykule celowo, by skompromitować dziennikarkę. W tekście mówiono o dziennikarzach "goebbelsowskich propagandystach". W trakcie trwania procesu sąd obejrzał dwadzieścia odcinków prowadzonego przez redaktorkę magazynu "Kropka nad i", ale stwierdził, że nie można jej stawiać takich zarzutów.
- Sąd Okręgowy w Warszawie podkreślił, że stopień naruszenia moich dóbr osobistych w postaci prawa do wizerunku, czci i godności był bardzo wysoki. Umieszczono moje zdjęcie w artykule, w którym nie było o mnie mowy- napisała na swoim profilu na Facebooku Monika Olejnik. - W czasie procesu próbowano udowodnić, że chcę niszczyć Kościół Katolicki. W ramach dowodu Sąd obejrzał ok. 20 programów "Kropka nad i" i stwierdził, że prowadzę swoje audycje w sposób obiektywny i zgodny z obowiązkami Dziennikarza. Pamiętajmy, nie musimy się zgadzać, ale warto się szanować- dodała.
Członek zarządu Grupy Fratria ds. redakcyjnych Michał Karnowski powiedział jednemu z portali, że wydawca zdecydowanie nie zgadza się z tym wyrokiem i zapowiada też złożenie apelacji.
- Uważamy, że Pani Monika Wasowska jest osobą publiczną i musi się liczyć z krytyką, nawet jeśli odbiera ją jako nadmierną. Dziwimy się, że sąd odrzucił wszystkie niemal argumenty naszych pełnomocników prawnych. Liczymy, że sąd apelacyjny zmieni ten wyrok. Ma on bowiem w naszej ocenie charakter mrożący w stosunku do działalności prasy i może być odbierany jako represyjny wobec naszego tygodnika. Koszty jakie mielibyśmy ponieść są wyjątkowo drastyczne. Będziemy oczywiście apelowali- powiedział portalowi Wirtualnemedia.pl.
Dodał również, że seria procesów przeciwko "wSieci", to próba uciszenia konserwatywnej pracy przez gwiazdy mediów III RP.