Monika Olejnik w ogniu krytyki za przerwany wywiad z Ziobrą
None
Olejnik poniosło?
Monika Olejnik często wzbudza emocje, nie tylko swoją działalnością dziennikarską, ale i medialnym wizerunkiem. Można jednak odnieść wrażenie, że ostatnio sama padła ich ofiarą.
Gospodyni audycji "Gość Radia Zet" przerwała wczoraj poranny wywiad ze Zbigniewem Ziobrą. Po trwającej około 9 minut wymianie zdań na temat wyborów samorządowych i reakcji prezydenta na postulat opozycji domagającej się ich powtórki, który nazwał ten pomysł "odmętami szaleństwa", dziennikarka zakończyła rozmowę z politykiem Solidarnej Polski.
Niecodzienne zachowanie Moniki Olejnik błyskawicznie doczekało się licznych komentarzy nie tylko ze strony słuchaczy, ale i kolegów po fachu. W ocenie wielu z nich, dziennikarz powinien panować nad emocjami.
Co konkretnie wydarzyło się w studiu Radia Zet?
KM/AOS
Olejnik poniosło?
- Wie pan, ja panu proponuję, żeby pan się napił zimnej wody i kończymy dzisiaj rozmowę - powiedziała do Zbigniewa Ziobry Monika Olejnik, po czym zabrała swoje rzeczy ze stołu i wyszła ze studia.
A wszystko niecałe 10 minut od początku rozmowy, w czasie której poruszono m.in. kwestię zamieszania wokół ostatnich wyborów samorządowych, których oficjalne wyniki wciąż nie są znane z powodu problemu systemu informatycznego zamówionego przez PKW. Kiedy polityk Solidarnej Polski stwierdził, że Bronisław Komorowski, który skrytykował pomysł powtórki wyborów, "odleciał", nieprzyjemna atmosfera sięgnęła zenitu.
- Prezydent obraża, powinien trochę zimnej wody się napić i poprosić na rozmowy, bo on jest od tego, by rozmawiać z ludźmi i strzec porządku konstytucyjnego, a nie obrażać tych, którzy mają słuszne powody do tych emocji- stwierdził Ziobro.
Po tych słowach Olejnik przerwała audycję w sposób, który opisaliśmy wcześniej.
Olejnik poniosło?
Nietrudno się domyśleć, że po tym incydencie na Olejnik szybko spadła krytyka płynąca głównie ze strony prawicowych mediów. "Będzie order od prezydenta? Może nawet dwa od razu" - to przykład złośliwych komentarzy, jakie pod adresem redaktorki pojawiły się m.in. na stronach serwisu wpolityce.pl.
Jednak zachowanie dziennikarki wzbudziło mieszane opinie również wśród innych przedstawicieli tego zawodu. Agnieszka Gozdyra z Polsat News, naczelny "Rzeczpospolitej" - Bogusław Chrabota i Roman Czejarek z Polskiego Radia, komentujący tę sprawę dla serwisu wirtualnemedia.pl, zgodnie stwierdzili, że dziennikarz powinien umieć panować nad swoimi emocjami.
- Andrzej Turski uczył mnie, że należy tak prowadzić rozmowę, aby to słuchacz poznał się na rozmówcy i dostrzegł, że ten na niczym się nie zna - mówił Czejarek, kiedyś gospodarz "Sygnałów Dnia".
- Zdarzało mi się wiele razy podczas rozmów z politykami być na skraju wytrzymania, ale nigdy nie odważyłem się na coś takiego, co zrobiła Monika. Trochę jej zazdroszczę. Wiele razy wychodziliśmy ze studia "Sygnałów Dnia" i mówiliśmy do siebie: ten polityk oszukuje słuchaczy. Jednak żaden z kolegów się na taki krok nie zdobył - podkreślił.
Olejnik poniosło?
Bogusław Chrabota z "Rzeczpospolitej" stwierdził, że dziennikarzom trudno być oderwanym od emocji, dopóki jednak takie zachowanie Moniki Olejnik nie jest normą, nie ma powodu do niepokoju.
- Dziennikarz jest jak każdy poddany pewnej grze emocji. Może nie wytrzymać, pęknąć, oburzyć się. Nie może to rzecz jasna być standardem. Jeśli miałoby nim być, trzeba by myśleć o zmianie zawodu. Znam, jak wszyscy dziennikarstwo Moniki Olejnik. Wiem, że takie zachowanie nie jest u niej normą, dlatego nie mam ani ochoty, ani nie widzę potrzeby by ją potępiać- czytamy na stronie wirtualnemedia.pl.
- Dziennikarz powinien panować nad emocjami, ale to nie znaczy, że ma ich w ogóle nie okazywać - oceniła z kolei Agnieszka Gozdyra, prowadząca program "Tak czy nie".
Mniej powściągliwi w ocenie zachowania Olejnik byli internauci. Na facebookowym profilu dziennikarki pojawiło się wiele krytycznych postów, wytykających jej brak kultury i profesjonalizmu.
"Po raz kolejny osiągnęła Pani dno, zachowując się w taki sposób wobec osoby reprezentującej inny pogląd na daną sprawę. Po prostu wstyd", napisała jedna z internautek, ktoś inny dodał:
"Dziennikarz profesjonalny, redaktor o niekwestionowanej estymie, odnajduje triumf myśli w sile argumentu słowa. Krzyczy ten, co jak Neron ginie".
Znaleźli się jednak i tacy, którzy gratulowali gospodyni "Kropki nad i" odwagi.
KM/AOS