Monika Obara miała zadatki na serialową gwiazdę. Dziś już nie przypomina barmanki z "M jak Miłość"
Co się stało z serialową Elką?
Po skończeniu łódzkiej "filmówki" zdobywała nagrody i miała szansę na wielką karierę. Występowała w teatrze, szybko zaistniała w filmie i telewizji. Dała się zapamiętać przede wszystkim jako intrygantka Ela z "M jak Miłość", która usidliła Niemca i... zniknęła w obliczu skandalu.
Monika Obara ma dziś 38 lat i praktycznie nie funkcjonuje w świecie filmu i telewizji. Co nie znaczy, że zrezygnowała z aktorstwa, choć trudno było jej wrócić do zawodu po wypadku, który wydarzył się 11 lat temu.
Odnosiła sukcesy
Aktorka od zawsze uchodziła za bardzo pracowitą. W młodości potrafiła z powodzeniem łączyć naukę w liceum, szkole muzycznej i działalność w amatorskim teatrze.
Ukończyła Państwową Wyższą Szkołę Filmową, Telewizyjną i Teatralną w Łodzi w 2004 roku. Przez kolejne dwa lata można ją było oglądać na deskach Teatru Polskiego w Bydgoszczy, natomiast w 2006 roku rozpoczęła współpracę z Teatrem Studio w Warszawie.
Obara została doceniona jako aktorka teatralna. Pod koniec lat 90. otrzymała Nagrodę Teatru Polskiego w Poznaniu za udział w spektaklu "Realium abstrakcji". Przyznano jej także dwie nagrody na XXII Festiwalu Szkół Teatralnych w Łodzi w 2004 roku oraz prestiżową nagrodę Feliksa Warszawskiego za udział w przedstawieniu "Sługa dwóch panów".
Aktorka charakterystyczna
Po raz pierwszy na małym ekranie pojawiła się gościnnie w serialu "Klan" jako... pacjentka oddziału ginekologicznego. Miała wówczas 17 lat i nie marzyła jeszcze o wielkiej karierze aktorskiej.
Kolejną propozycję występu w serialu otrzymała dopiero połowę dekady później. W 2002 roku Obara zagrała barmankę w "Samym życiu". Najwyraźniej sprawdziła się w tej roli, bo również barmanką była Elka, postać, w którą wcieliła się w "M jak Miłość". Aktorka zaczęła grać w sztandarowym serialu TVP2 w 2004 roku.
Usidliła Niemca
W nowym wcieleniu Monika bardzo namieszała w Grabinie. Pracująca w miejscowym pubie Elka oszalała się na punkcie Stefana i nie cofnęła się przed niczym, by go zdobyć. Kłamała, knuła intrygi i dosłownie wskakiwała mu do łóżka.
Sympatyczny Niemiec musiał docenić zawziętość dziewczyny. A przecież był wtedy jeszcze mężem Małgosi! Namiętnym romansem nietuzinkowej pary żyła wtedy cała Polska. Wreszcie po rozwodzie Müllera i wielu perypetiach para mogła zalegalizować związek.
I w końcu, po dwóch nieudanych związkach, Stefan zaznał szczęścia u boku kolejnej kobiety. Problemem były tylko trudności Elki w zajściu w ciążę.
Popełniła poważny błąd
W 2007 roku doszło do incydentu, który mógł zaprzepaścić całą karierę aktorki. Monika prowadziła samochód pod wpływem alkoholu i uderzyła w latarnię. Miała we krwi aż dwa promile.
Aktorka trafiła na izbę wytrzeźwień, gdzie przeżyła prawdziwy koszmar.
- Położyli mnie na sali, na której na pryczach spały inne kobiety. Na środku sali stał otwarty sedes, z którego czuć było wymiociny i urynę. Ja do tej pory nie zdawałam sobie sprawy, że można w taki sposób traktować ludzi, nawet tych, którym życie się nie ułożyło, którzy żyją na marginesie. Pamiętam, jak prosiłam o wykonanie choć jednego telefonu do rodziny, a pracownicy izby wytrzeźwień kpili ze mnie na głos, mówiąc: "Proszę, jak gwiazdeczce się w głowie poprzewracało" - mówiła w "Vivie".
- Pierwszy telefon wykonałam do przyjaciela z teatru, żeby powiedzieć, że nie zagram wieczorem przedstawienia. Potem zadzwoniłam do brata, który jest prawnikiem. Nie zdążyłam go jednak poinformować, kiedy mam rozprawę, bo połączenie przerwano. Policjant powiedział, że już dość się narozmawiałam. Przed samą rozprawą zaczął mnie straszyć, że będę siedzieć w więzieniu dwa lata, że tyle się dostaje za jazdę po pijanemu. Potem mój brat wytłumaczył mi, że nie groziły mi kratki, bo podczas wypadku, który spowodowałam, nikt nie ucierpiał - tłumaczyła w wywiadzie.
Ostatecznie aktorka usłyszała wyrok pozbawienia wolności, ale w zawieszeniu, musiała zapłacić grzywnę i przez 6 lat nie mogła wsiadać za kółko.
Nie było łatwo
Aktorka bała się konsekwencji swego błędu. Docierały do niej pogłoski, że straci pracę w teatrze i w serialu. Szybko zostały jednak zdementowane przez producentkę "M jak miłość" Ilonę Łepkowską, która rzekomo nie miała zamiaru zwalniać Obary.
Wtedy od razu przestała się ukrywać i znów można było ją spotykać na salonach. Co więcej, chwaliła się wtedy nową, zgrabniejszą figurą.
Niestety wbrew wcześniejszym zapewnieniom producentów serialowa Elka musiała zakończyć pracę na planie "M jak miłość", i to w atmosferze skandalu. Grana przez nią postać wyjechała wraz z mężem Stefanem do Niemiec.
Aktorka zaś przez dwa lata występowała jedynie w teatrze. Zmiana nastąpiła dopiero w 2009 roku, gdy wcieliła się w Zuzę w filmie "Moja krew". Potem zaczęła powoli pojawiać się w rolach epizodycznych, między innymi w "Szpilkach na Giewoncie", "Hotelu 52" i "Ratownikach".
Znów na ekranie
Na dłużej zagościła na planie "Na Wspólnej" (na zdjęciu). W serialu wciela się w przyrodnią siostrę Weroniki, Adę. Grana przez Renatę Dancewicz bohaterka postanawia pomóc kobiecie, która przez męża alkoholika musiała wziąć w sprawy w swoje ręce i zadbać o całą rodzinę.
Aktorka pojawia się też w serialu "Prokutator" jako recepcjonistka, wystąpiła w "Dziewczynach ze Lwowa", "Uwikłanych" i "Prawie Agaty". Nie udało jej się niestety zdobyć żadnej większej roli.
Drugi raz nie zrobiłaby tego samego
Kilka lat po wypadku Obara mówiła, że każdego dnia rozpamiętuje swój błąd i gdyby mogła cofnąć czas, nie wahałaby się ani chwili.
Mimo że od lat nie zagrała ważnej roli w filmie czy telewizji (po raz ostatni pojawiła się w spektaklu telewizyjnym "Biały dmuchawiec" z 2015 r.), aktorka nie narzeka na brak zajęć. Regularnie występuje na deskach Teatru Studio, z którym związała się 12 lat temu. Prywatnie jest wielką miłośniczką jednośladów, o czym można się przekonać na jej Facebooku.
Niedawno skończyła 38 lat i jak napisała w mediach społecznościowych: "ze wszystkich młodzieńczych wyobrażeń na temat tego, jak będzie wyglądało moje życie w wieku 38 lat, sprawdziło się tylko jedno - Nie chodzę w garsonkach".