Monika Kuszyńska już raz wybierała się na Eurowizję!
None
Jak wyglądała jej dalsza kariera?
O Monice Kuszyńskiej znów zrobiło się głośno. Właśnie ogłoszono, że wokalistka została tegoroczną reprezentantką Polski podczas jubileuszowego 60. Konkursu Piosenki Eurowizji. Do Wiednia pojedzie z piosenką "In the Name of Love".
- Byłam w szoku, bo myślę, że sama bym na taki pomysł nie wpadła. Na początku zaczęłam myśleć, czy to na pewno jest dla mnie, czy jestem dość dobra. W pierwszej chwili chciałam uciekać. Dopiero ta sytuacja, która zdarzyła się w moim życiu, uświadomiła mi, że jest podział między tymi światami. Myślę, że jestem takim mostem, który łączy te dwa światy. Moim marzeniem jest, żeby tych podziałów, które są sztuczne, nie było. Myślę, że z takim hasłem pojadę na Eurowizję - przyznała w programie Agaty Młynarskiej "Świat się kręci".
Być może mało kto o tym pamięta, ale w 2003 roku była gwiazda zespołu Varius Manx wzięła już udział w eliminacjach do europejskiego festiwalu. Niestety, utwór "Sonny" nie przyniósł grupie szczęścia, a do Rygi poleciało Ich Troje.
Jak potoczyła się dalsza kariera piosenkarki? Jak wyglądało jej życie po wypadku, w wyniku którego została sparaliżowana?
AR/AOS
Wypadek, który wstrząsnął całą Polską
28 maja 2006 roku - tę datę Monika Kuszyńska zapamięta do końca życia. To właśnie wtedy doszło do tragicznego w skutkach wypadku, o którym mówiła cała Polska. Na drodze koło Milicza (woj. dolnośląskie) samochód, który prowadził Robert Janson, nagle zjechał na zakręcie na lewy pas i z impetem uderzył w drzewo. Gdy na miejscu pojawiła się karetka, u kierowcy stwierdzono głównie urazy klatki piersiowej, złamane żebra, bark i stłuczone płuco.
W wypadku najbardziej ucierpiała jednak Monika Kuszyńska, która siedziała z przodu na miejscu pasażera. Kiedy ratownicy wydostali ją z wraku auta, lekarze od razu stwierdzili, że poszkodowana doznała urazu kręgosłupa. Jej stan był na tyle poważny, że natychmiast przetransportowano ją helikopterem do Wrocławia, gdzie jeszcze tego samego dnia przeszła operację na oddziale neurochirurgii szpitala wojskowego.
- Zapamiętałam głosy, zgrzyt blachy, gdy rozcinano samochód. I dojmujący ból. A potem pamiętam zimne światło lamp na szpitalnym suficie, gdy wieziono mnie na operację - wspominała na łamach "Vivy!".
Miesiąc po tym wydarzeniu, piosenkarka wciąż nie miała czucia w nogach. Mimo intensywnej rehabilitacji, nie była w stanie samodzielnie się poruszać. W końcu usłyszała słowa, których obawiała się najbardziej: jest sparaliżowana od pasa w dół i skazana na wózek inwalidzki. To był dla niej cios. Gwiazda zamknęła się w czterech ścianach, unikała spotkań z ludźmi, nie odbierała telefonów. Nie dopuszczała do siebie myśli, że jeszcze kiedykolwiek wystąpi przed publicznością i zaśpiewa największe przeboje zespołu Varius Manx.
Wiedziała, że musi wrócić do normalności
Dopiero po czterech latach od tego tragicznego zdarzenia, Kuszyńska zdecydowała się przerwać milczenie i udzielić pierwszego wywiadu. Wyznała wówczas, że powrót do normalnego życia był podzielony na kilka etapów. Najpierw ten najtrudniejszy - powrót ze szpitala, potem żmudna rehabilitacja, próba pogodzenia się z losem i w końcu zrozumienia tego, co się wydarzyło.
- Na początku myślałam sobie, jestem na wózku - zatem nie będę śpiewać. Ale potem doszłam do wniosku, że wciąż mam głos. Uświadomiłam sobie, że gdybym straciła głos, a mogła chodzić, to byłaby dla mnie największa tragedia, najgorsza rzecz. I gdyby ktoś zapytał, czy chciałabym to zamienić, odzyskać możliwość chodzenia w zamian za utratę głosu, w ogóle nie mam wątpliwości. Potrzebuję swojego głosu, nóg tak bardzo nie potrzebuję, bo mam te kółka - powiedziała w rozmowie z portalem tvp.info.
Gdy oswoiła się z nową sytuacją, zdecydowała się wrócić do tego, co kocha najbardziej - śpiewania. Choć pierwszy występ po wypadku okazał się dla niej niesamowitym przeżyciem i wiązał się z ogromnym lękiem, nie poddała się. Wiedziała, że jeśli teraz nie pokona strachu, zawsze będzie ją paraliżował, a ona już nigdy nie pojawi się na scenie.
- Ten stres, który odczuwałam wtedy był irracjonalny wręcz, miałam gorączkę, przeżywałam go bardzo. To było dla mnie takie - być albo nie być. (...) Ale wiedziałam, że jeśli się na to zablokuję, odetnę jakąś ważną część życia i nie będę wiedziała, co dalej - dodała w tym samym wywiadzie.
Wyszła z cienia
W lutym 2010 roku piosenkarkę w zespole Varius Manx zastąpiła Anna Józefina Lubieniecka. W czerwcu tego samego roku po raz pierwszy od wypadku Kuszyńska wystąpiła w telewizji, wykonując w programie "Dzień Dobry TVN" utwór "Nowa rodzę się". 2011 rok okazał się dla niej przełomowy. W sierpniu poślubiła saksofonistę Jakuba Raczyńskiego, a kilka miesięcy później otrzymała propozycję objęcia roli trenera drużyny z Łodzi w 2. edycji muzycznego show "Bitwa na głosy". Gwiazda długo biła się z myślami, czy przyjąć ofertę TVP2. Po trwających niemal rok negocjacjach zdecydowała, że jest już gotowa, aby występować co tydzień przed telewizyjnymi kamerami. Przekonał ją również fakt, że program ma cel charytatywny, a wygraną można przeznaczyć na szczytny cel.
- Możliwość wsparcia jednej z łódzkich fundacji znaczącą kwotą, jest dla mnie sporą motywacją. (...) Istotne było dla mnie również to, że producentka zapewniła, iż całe studio będzie przygotowane w taki sposób, żebym nie odczuła, że jestem inna, bo poruszam się na wózku. To mnie urzekło w pewien sposób, zrozumiałam, że ludzie chcą zadać sobie trud, coś przeorganizować, umożliwić mi pracę, zapewniając jej komfort. To było dla mnie poruszające - przyznała w rozmowie z Pauliną Sochą-Jakubowską.
W "Bitwie na głosy" ostatecznie zajęła 5 miejsce. W finałowym odcinku odbyła się premiera jej singla "Ocaleni", z którym wystąpiła również podczas koncertu Premier na 49. KFPP w Opolu. W 2012 roku wydała swoją pierwszą solową płytę pt. "Ocalona" oraz została reporterką od spraw trudnych w "Dzień Dobry TVN" - cyklu przedstawiającego wzruszające, nieraz dramatyczne historie bohaterów.
Wystąpi podczas jubileuszowej Eurowizji
W lutym 2013 roku wokalistka została odznaczona przez Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, Bronisława Komorowskiego, Złotym Krzyżem Zasługi za działalność artystyczną i charytatywną na rzecz promowania osób niepełnosprawnych. Wraz z mężem otrzymała także Srebrne Jabłko - nagrodę przyznawaną w plebiscycie czytelników miesięcznika "Pani". Dobra passa Kuszyńskiej trwa. Już w maju piosenkarka będzie reprezentować Polskę podczas jubileuszowego 60. Konkurs Piosenki Eurowizji w Wiedniu.
- Poprzez swoją działalność artystyczną staram się promować ideę łączenia dwóch światów, które do niedawna zdawały się być niemożliwe do połączenia. Świata osób sprawnych i niepełnosprawnych. Most porozumienia między nimi z każdym rokiem się umacnia i wierzę, że pewnego dnia granice zostaną zatarte. Tegoroczne hasło Eurowizji: "Building Bridges" idealnie wpisuje się w tę ideę. Było również inspiracją do napisania tekstu piosenki "In The Name Of Love". Bo w imię miłości możemy przełamywać wszelkie bariery - powiedziała wokalistka.
- Hasło festiwalu to budowanie mostów. Kuszyńska potrafi wyrazić tę ideę nie tylko w muzyce, ale także w swoim życiu. Potrafiła, po dramatycznym wypadku, nie tylko wrócić do aktywności na estradzie, ale zaangażowała się też w działania społeczne. Swoim przykładem i ciężką pracą pokazuje, że - nawet, gdy nie można stanąć na nogi w sensie dosłownym - można się jednak podnieść, osiągnąć sukces, a co więcej - pomagać innym, którym podnieść się trudno - uzasadnił wybór Juliusz Braun, prezes Zarządu TVP S.A.
AR/AOS